CELA

72 4 0
                                    


Anastazja przez długi czas leżała nieprzytomna po tym zdarzeniu, ocknęła się dopiero w szpitalu. Nie wiedziała, co się dzieje, a jedyną rzecz, jaką pamiętała to moment, w którym zemdlała oraz postać ubraną na ciemno wpatrującą się w nią, a następnie uciekającą przed czymś. Gdy chciała wstać poczuła nagle straszny ból, popatrzyła na swoje nogi oraz brzuch, na których były liczne oparzenia. Obejrzała się dookoła siebie i ujrzała sprzęty sprawdzające czy wszystko jest dobrze, czy serce dobrze bije, miała też podpiętą kroplówkę. 

 Nagle do sali wszedł doktor ubrany w biały kitel oraz jeansy i czarne buty, ciężko było stwierdzić czy to adidasy czy brudne eleganckie firmowe buty wizytowe, zwane również przez większość lakierkami. Był on bardzo wysoki i szczupły a na twarzy na której była ciemna broda z niewielką ilością siwych włosów oraz krzaczaste brwi nad zielonymi oczami koło których były cztery blizny co drapnięciach lub po okaleczeniu przez szkło . Mimo dziwnej urody jego głos był spokojny wręcz uspokajający. Zauważył on strach na twarzy Anastazji i z opanowaniem się przedstawił dziewczynce: 

 -Witaj, Jestem twoim lekarzem, mam na imię Michał Kwiatkowski, jeśli Masz jakieś pytania możesz na mnie liczyć w tej sprawie - Gdy to usłyszała pierwsze pytanie jakie jej przyszło do głowy, to skąd ma te rany, bo w dzień pożaru usłyszała tłukące się szkło, a pan Michał miał blizny po rozbitym szkle . Mimo że pytanie było nie miłe, spytała , opisując sytuację jaka się wydarzyła u niej w domu w tą straszną noc: 

 - Panie doktorze może to nietypowe pytanie, ale czemu ma pan okaleczoną twarz? - Ana spytała spokojnie mężczyzny- Bo chodzi o to że wczoraj w nocy usłyszałam tłukące się szkło tuż przed pożarem.                                                                                                                                                                   Zdziwiony doktor popatrzył na nią z niedowierzaniem i zawołał parę policjantów. Powtórzył im pytanie jego pacjentki. Funkcjonariusze skinęli głowami porozumiewająco, a następnie jeden z nich, a właściwie kobieta usiadła na krześle koło łóżka i odparła z smutnym głosem, to patrząc najpierw na kolegę a później na nią wręcz z łzami w oczach, pocierając twarz by nie było widać że płacze, gdy Ana to zobaczyła wiedziała że jest coś nie tak, przez chwilę nie chciała nawet znać odpowiedzi:

 - Moja droga, może nie wiesz ale leżysz tu przez dwa dni, ale u ciebie w domu nie było żadnego rozbitego szła czy innej rzeczy, wszystko zostało albo spalone albo było po prostu nie naruszone. Żadna z szyb nie pękła a talerze się nie zbiły bo strażacy zdążyli ugasić pożar- powiedziała kobieta. Zdziwiona Anastazja z niedowierzaniem patrzyła na białą kołdrę i ponownie zadała pytanie do policjantki

 - A moi rodzice w której sali leżą? Chciałabym się ich spytać czy wszystko w porządku- z ciekawością czekała na pytanie dziewczyna wpatrując się w lekarza, bo wiedziała, że na pewno zna odpowiedź. Przez chwilę była znowu cisza a policjantka nadal płakała, ale teraz trochę mocniej niż wcześniej. Nagle z końca sali usłyszała głos mężczyzny, którzy z obojętnością odpowiedział niskim głosem, jakby to było coś codziennego, patrząc jej prosto w jej niebiesko-szare pełne smutku i ciekawości oczy najgorszą odpowiedź -UMARLI. Żeby uniknąć kolejnego pytania, czyli ,,JAK" odpowiem ci teraz. Powodem nie był pożar lecz zatrucie organizmu. Dostali zatrutymi strzałkami. Jad ten działa tylko wtedy gdy wejdzie do krwi, ale jeśli tylko muśnie skórę poszkodowany jedynie straci przytomność. 

 Po otrzymaniu tej odpowiedzi dziewczyna gwałtownie powiedziała, że chyba dostała tą strzałką w ramie, i pokazała ślad, który jej został. Z zaciekawieniem popatrzyli na rękę i powiedzieli że jutro ma się stawić na komisariacie. 

ZABÓJSTWOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz