CO DALEJ?

17 5 0
                                    

Nadszedł poranek. Słońce świeciło mocno. Jego złote promienie oświetlały bladą skórę dziewczyny. Był bowiem już drugi dzień podróży. Codziennie kilka razy w innej miejscowości przesiadała się z pociągu na pociąg. Ponieważ postanowiła, że celem jej podróży będzie miejsce w którym ukrywała się osoba stojąca za ostatnim złem oraz dobrem na ziemi. Chciała bowiem się dowiedzieć czemu nie dawała jej umrzeć przez te wszystkie lata.

Pewnego dnia dokładnie w czwartek, 21 czerwca 2023 roku, dotarła na lotnisko w Hiroszimie. Po dotarciu jedyne co zrobiła to zjedzenie czegoś i nie zważając na nic ruszyła dalej. Bardzo chciała bowiem dotrzeć do Pekinu. Lot trwał 39 godzin i 5 minut. Było zimno bo tylko 13 stopni Celsiusza. Kiedy była na jakimś targu aby kupić jedzenie bo chciała właśnie jechać do Rosji, do Moskwy. Pewna kobieta mówiąca po chińsku, cichutkim głosem odparła, że jej kuzynka trzeciego stopnia ze strony ojca usłyszała od przyjaciółki, że jej koleżanka z Indii widziała samochód z logiem węża wjeżdżający do samolotu. Niestety kiedy tylko kobieta zauważyła, że była podsłuchiwana skończyła mówić i odeszła. Jednak An zaczęła ją śledzić, ponieważ sądziła, że musi się dowiedzieć więcej. 

Chodziła za nią przez prawie cały dzień. Dochodziła 20, a Anastazja miała już się poddać ale nagle okazało się, że dotarły do jej domu. Odczekała chwilę i schodami pożarowymi weszła przez okno do jej mieszkania. Nieznajoma zaczęła się drzeć na cały głos, ale niemal natychmiast Luna zasłoniła jej usta jakąś ścierką którą trzymała w lewej ręce, natomiast w prawej miała broń  i powiedziała, że nic jej nie zrobi pod warunkiem, że powie jej wszystko o tym samochodzie i samolocie. Nie trzeba było długo czekać, a zaczęła mówić bo zauważyła pistolet w drugiej ręce.

-Wiem tylko, że samolot ten, ten do którego wpakowali auto poleciał do jakiegoś lasu...

-Jakiego! Gadaj!

-Do...do...-(zaczęła płakać)

-No gdzie?!

-Do lasów Amazonki! 

-Tam ale czemu?

-Chcą tam wywieść jakieś zwierzęta które są podobno bardzo ważne i ma w sobie antidotum, na razie zbierają je z całego świata, aby całkiem się ich pozbyć pierwsze będą tam wylatywać za półtora miesiąąą ...

W tym momencie przestała mówić. Przyjrzała się lokatorce i zobaczyła w jej nodze strzałkę z znakiem węża. Wystraszona dziewczyna odsunęła się i rozejrzała się dookoła. Zauważyła za oknem mężczyznę z pistoletem na strzałki i zaczęła na niego krzyczeć. Wyszła przez okno i biegła za nim kawałek, ale niestety miała słabą kondycję i nie dała rady go dogonić. Dowiedziała się jednak jednej rzeczy mimo, że nieznajoma nie dokończyła zdania wiedziała, że chodziło o coś wielkiego

W nocy zakradła się znowu do jakiegoś pociągu, ale nie spała lecz ćwiczyła. Dlatego, że zrozumiała iż musi wziąć się za siebie bo jeżeli chce jakoś się dostać do głównego mordercy musi byś w formie. Poszła spać dopiero o 3 nad ranem. Na miejscu udała się na szybkie śniadanie podczas którego zakupiła bilety na statek który miał płynąć do portu w Cartagena, czyli do Kolumbii. Wypłynęła.

Jej pokój był nawet duży. Najbardziej cieszyło ją to, że przez przypadek kupiła odruchowo dwa bilety i miała całe pomieszczenie tylko dla siebie. Plusem było to iż łóżko było piętrowe przez co co dzień rano przez chwilę próbowała się podciągać, ale pierwsze próby były nieudane. Postanowiła zmienić dietę oraz tryb życia. Czyli miała codziennie ćwiczyć i nie obijać się jak to było kiedyś. 

Statek ten był wycieczkowcem więc rejs trwał dłużej niż normalnie samolotem. Nieraz zatrzymywał się w okolicach jakimś bajecznym porcie niedaleko pięknych plaż by uzupełnić zapasy jedzenia, ponieważ kucharze gotujący tam robili dania tylko z najświeższych i najlepszych składników. 

Pytanie tylko czemu An płynęła takim statkiem. Chciała bowiem się przygotować. Wiedziała, że z dnia na dzień nie wyrobi formy. 

Miną już szósty dzień podróży, był 1 lipca 2023 roku. Zdowie An się poprawiło przez tę nową dietę, nie bywała już tak zmęczona jak kiedyś, a podciąganie się na drabinkach szło jej coraz lepiej. 

8 lipca 2023 roku był najbardziej zagadkowym  dniem w jej życiu. Nikt na statku nie wiedział kiedy miała urodziny, bo musiała podać fałszywe dane, a jednak tego dnia o godzinie 8 wieczorem ktoś zapukał do jej drzwi. Otworzyła. Na podłodze leżało ciasto z małą karteczką na której było napisane ,, NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN ". Rozejrzała się, ale nikogo nie było dlatego też weszła do środka z prezentem. 

Każdy jakby znalazł taką rzecz od razu by ją zjadł. Jednak podejrzliwa wzięła go i zaczęła rozgniatać i słusznie. W samym centrum była ukryta wiadomość. Powoli schyliła się po karteczkę i przeczytała ją. Było na niej napisane. 

,, Mam nadzieję, że tort smakował. Spokojnie nie był zatruty. Specjalnie dla ciebie dodaliśmy potrójną porcję cukru oraz same najzdrowsze słodycze i czekoladę."

Ana zrozumiała, że wszyscy już wiedzą iż postanowiła pojechać do owej tajemniczej osoby która zaczęła tą cała akcję z zabójstwami. 

Mięły kolejne 3 tygodnie, a Anastazja jak nigdy wcześniej była wysportowana. Po dotarciu do Cartagena wsiadła do jakiegoś pociągu i pojechała w kierunku Amazonki.

Podróż koleją tej nocy była piękna księżyc był w pełni, a gwiazdy rozświetlały czarne niebo. Nie było żadnych chmur. Wtedy zrozumiała, że ta noc była niemal identyczna, oczywiście nie zwracając uwagi na temperaturę, jak ta kiedy jej dom został spalony. Spalony przez jej przyjaciółkę. Osobę która udawała tą znajomość. Zaraz po tym wspomnieniu spojrzała na telefon sprawdzając godzinę i następnie się położyła spać. Rano ruszyła wprost do lasu. Drzewa pięły się w górę, przez co każdy kto się znajdował w środku czół się malusieńki. Z gałęzi, lian oraz traw i krzaków wydobywały się odgłosy zwierząt. Zanim jednak weszła dalej w głąb zawahała się myślami, że skoro tak bardzo im na niej zależy to nie powinna się martwić zupełnie wszystkim bo nikt nawet nie spróbuje jej zaatakować, gdyż sam później by zginą. Jednak po chwili zrozumiała, że inni nie mają takiej możliwości bezpieczeństwa i musi coś z tym zrobić. Ruszyła dalej. Biegła przez wysokie rośliny, aż trafiła na ślady opon. Opon dżipa przystosowanego do takiego terenu. Wiedziała, że musi to być ten pojazd o którym mówiła tamta kobieta i podążyła ich śladem. Nie było to jednak blisko bo okazało się, że ciągną się aż w głąb. Ale nie taki jak pewnie większość chodzi, czyli kilkanaście tysięcy metrów (4000-8000) lecz aż w sam środek dziczy. Pierwsze dni wyglądały tak, że jadła zapasy zrobione wcześniej. Mniej więcej były tam cztery litrowe butle z wodą oraz różne konserwy lub puszki z zupą. Czwartego dnia kiedy była nad jakimś potokiem, akurat się myła, a w sumie dopiero co skończyła się myć i zdążyła się ubrać usłyszała jakieś hałasy. Powoli zaczęła się oddalać, gdyż sądziła, że to jakieś dzikie zwierzę, ale po chwili okazało się iż to jacyś ludzie. Oczywiście nie mogli to być jacyś losowi ludzie, ponieważ było to bardzo daleko od dróg oraz jakichkolwiek wiosek znajdujących się na terenie Amazonii. Podeszła trochę bliżej i zaczęła sprawdzać co się stało. Koło dwóch mężczyzn stało auto z masą klatek. W środku były zwierzęta. Nie widziała jednak jakie. Wtedy jeden z nieznajomych powiedział.

-To już ostatnia dostawa. Mamy je zastrzelić i wrzucić do wody w dół.- (zaczęli ściągać klatki z auta)-Pomyśleć tylko, że tych niezwykłych zwierząt było tylko 123 osobniki. HAHAHA. 

Prawie wszystkie stworzenia były już zastrzelone. Anastazja miała sięgną akurat po jedną z klatek, ale nagle jeden z obecnych panów złapał ją za prawą rękę. Ścisną ją tak mocno, że aż stała się biała. Po chwili rzucił dziewczyną na sam środek łysej ziemi. Staną przed nią, a obok niego jego kolega który poprzednio się odezwał. Wtedy z auta wysiadła jeszcze jedna osoba. Była większa od pozostałych dwóch. Staną między nimi z bronią w dłoni i powiedział strasznym głosem.

-No, no, no. Kogo my tu mamy. Małą obrończynię zwierząt, nie myśl jednak, że ujdzie ci to na sucho.

Po skończeniu wypowiedzi załadował spust w broni i wycelował prosto w bezbronną Anastazję. 

ZABÓJSTWOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz