WIELKI M

20 5 2
                                    

Anastazja nigdy nie była w tej części świata, a przynajmniej tego nie pamiętała, ponieważ często z rodzicami podróżowała po świece kiedy była jeszcze niemowlęciem. Powoli kroczyła po pasie na którym wylądowała, aż pewien mężczyzna ubrany w czarny garnitur spokojnym głosem powiedział, że M chce ich widzieć i powoli się oddalił. Pierwszy plot pocieszył jednak dziewczynę, że szefowa chce zobaczyć kto jest nowym pilotem bo doszła do niej wiadomość i ciało starego. Dlatego też musi sprawdzić wierność nowego pracownika, bo sądzi pewnie że się zabił jak poprzednik. Wystraszona An spytała z zdziwieniem.

-Zabił?

-No tak. To nie pierwszy przypadek jak pracownik popełnił samobójstwo. Nie wytrzymują presji. Przykładowo jakieś barany miały zabić tylko jakieś zwierzęta, a co zabili prawie małe A. Osobę nietykalną. Jest ich niewiele, każdy chciał by nimi być. Można ją zyskać. Jednak nie jest to łatwe. O jesteśmy.

Doszły w tym momencie do wielkiego budynku na samym środku pustkowia. Zapukały do ogromnych drzwi. Nie trzeba było czekać aż im otworzą. W środku było bardzo, ale to bardzo nowocześnie. Dwaj duzi faceci zaprowadzili je do windy i pojechali na samą górę. Kiedy byli prawie na miejscu z głośników nagle poleciał głos pewnej kobiety oraz dziecka.

-Witajcie w domu Wielkiego M. Jego dom jest waszym domem i nie musicie się tu bać przebywać. Moja córka z radością wam to powie- powiedziała kobieta

-Tak mamusiu tu jest wspaniale. Mogę być bezpieczna, a na całym świecie przestępczość spadła o ponad 98%. To wspaniałe informacje dla każdego. - odparło dziecko

Po chwili był już jedynie słyszany sztuczny głos dający poczucie bezpieczeństwa (taki jak w niektórych filmach mówiących ,,WITAMY W MIEŚCIE PRZYSZŁOŚCI"), powiedział ,,Dom M to bezpieczeństwo i miłość".

Kiedy stanęły przed białymi drzwiami do gabinetu właściciela węża Moon nie było już odwrotu. Drzwi powoli się otworzyły. Pomieszczenie było niezwykłe. Na ścianach wisiały zdjęcia rodzin z jednym i tym samym dzieckiem, ułożone w kolejności chronologicznej. Anastazja przyglądała się im długo. Nagle zauważyła, że dziewczynka na zdjęciach jest śmiertelnie podobna do niej, ale Ana nie znała tych rodzin. Po głębszej analizie zdjęć spostrzegła iż w każdej kolejnej fotografii jest coraz to bardziej smutna i zła. Wtedy ruszyło się krzesło za ogromnym biurkiem. Kiedy osoba siedząca na nim pokazała swoją twarz, by następnie kazać opuścić pomieszczenie wszystkim oprócz nietykalnej.

Anastazja oraz główny przyglądały się sobie przez dłuższą chwilę, aż nagle M się odezwała.

-Będziesz tak stać i nic nie mówić... Chociaż rozumiem ciebie całe życie oszukiwana i szukająca prawdy, aż tu nagle się okazuje że osobę którą szukasz wygląda jak ty... haha...Jesteśmy rodziną... Jesteśmy siostrami... Tak przy okazji jestem Aleksja. Nawet nie wiesz ile zrobiłam aby sprawić żebyś tu przyszła. Musiałam poświęcić najlepszego pracownika...

-To ty... ty dałaś umrzeć Julii! To...

-Ty. Ty ją postrzeliłaś. Już nie pamiętasz? Ja ją uratowałam, zaraz po tym kiedy odeszłaś zabraliśmy ją i opatrzyliśmy. Po tej akcji została nietykalną, bo cóż była jedną z najlepszych, ale o ile wiem nie miała na imię Julia tylko Mathea. - W tym momencie napiła się jakiegoś drinka i spojrzała na An.

-No tak, ale... To nieważne gdzie ona teraz jest i tak w ogóle kim jesteś?

-Jest na statku na Atlantyku. Mianowałam ją kapitanem i tak na tym samym statku co byłaś. Myślisz, że nikt by nie zauważył jak wrzucasz jednego pracownika do wody. Cóż ale trudno, nikt nie będzie ciebie o to obwiniał bo sama ci go podłożyłam. Nie zdziwiło ciebie, że się nie opierał i że nie usłyszał jak wchodzisz do pokoju. Poza tym od tygodnia próbował się zabić, a ty mu w tym pomogłaś, ja go jedynie co to unieruchomiłam. Nie kazałam ci go zabić...-ponownie się napiła

ZABÓJSTWOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz