OFIARY

55 4 0
                                    

Minęły dwa miesiące od akcji z panem Janem, od tego czasu w śledztwie w sprawie rodziny Bat niewiele się zmieniło. Jedynie co, to Królik złapała grypę i nie mogła dalej pomogłaś swojej partnerce, ale mimo to Parado nie poddawała się i dokładnie 4 maja 2020 roku postanowiła że jedyna poważna wskazówka będzie tylko w jednym miejscu. Starym zamczysku które stanęło w płomieniach całe cztery miesiące i trzy dni temu. 

 Tak więc udała się tam około godziny dwunastej. Na miejscu stanęła przed starymi ozdobnymi drzwiami które o dziwo były jedynie przypalone a nie spalone. Zamiast resztek które ledwo miały wyglądać jak dom okazało się że jest w niemal nienaruszonym stanie, ciężko było w to uwierzyć ale Anastazja mogła tam normalnie mieszkać wraz rodziną zastępczą. Ale dlaczego policja oraz lekarze wmawiali wszystkim że nic po tym miejscu nie zostało. Korytarze były całe, wręcz jak nowe, obrazy wisiały tam gdzie zawsze a na półkach nie było ani śladu kurzu. Jednakże rodzice i służba umarła, oczywiście było to z powodu zatrucia jadem rzadkiego węża, tak wyjątkowego że nawet nie było o nim żadnych informacji według ludzi którzy prowadzili badania, ale kobieta już im nie wierzyła dlatego postanowiła wszystko zbadać od nowa. 

 Gdy chodziła po przedpokoju rozglądając się weszła nagle w jakąś kałużę w której leżała strzałka z dziwnym czerwonym płynem, założyła więc gumowe lateksowe rękawiczki i zabezpieczyła przedmiot. Idąc dalej zauważyła ogromy ozdobny żyrandol wiszący na środku pomieszczenia, a wokół niego zaraz przy ścianach stały ogromne zakręcone schody prowadzące na górę wprost naprzeciwko pokoju Luny oraz jej łazienki i niewielkiej biblioteki pełniącej dawniej miejsce nauki nastolatki. Im dłużej Amelia tam była tym dziwniej się czuła, co jakiś czas obracała się sądząc że ktoś ją obserwuje,a z minuty na minutę ta postać wydawała się być coraz bliżej, ale mimo to dalej chodziła do domu zbierając próbki badawcze.

 Kiedy sądziła że ma na razie najpotrzebniejsze rzeczy wróciła do swojego własnego małego, prywatnego laboratorium, posiadała je ponieważ często wyjeżdżała do innych krajów i badała po powrocie jakie minerały oraz witaminy miały tam występujące kamienie, gleba i roślinność. Było to takie hobby, a teraz mogła na poważnie użyć go w ważnym celu .

 Badania trwały całą noc. Po skończeniu wyszedł wynik którego się nie spodziewała. Na komputerze wyskoczył ogromny napis ,,Bark danych". Gdy tylko to zauważyła nie umiała tego zrozumieć gdyż wszystko zrobiła dobrze, ale dla pewności powtórzyła proces. Jednakże i tym razem się nie udało wyjaśnić jakie zwierzę dało truciznę. Mimo powtarzających się odpowiedzi kobieta nie mogła w to uwierzyć, dlatego znowu o dwunastej zebrać odrobinę z kałuży znajdującej się na środku przedpokoju i wróciła do domu. Tym razem postanowiła, że ilość płynu rozdzieli na wszystkie możliwe badania, a pod koniec wszystkie wyniki połączy.

 Działania te zajęły jej jednak trochę dłużej, bo aż cały tydzień i jeden dzień. Było już blisko od poznania prawdy zostało tylko kliknięcie na ikonę w komputerze i przeczytanie wyniku. Tak, więc powoli kierowała kursor myszki na ekranie w stronę ostatecznego wyjścia z tej sytuacji. Kliknęła i spojrzała z radością oraz strachem w oczach gdyż wyskoczyło, iż zwierzę te było mieszanką genetyczną węża z skorpiona, co sprawiło niepokój u Amelii, natomiast radość została wywołana, ponieważ gatunek tego skorpiona zamieszkiwał tylko rejony południowo-zachodniej Azji i nazywał się Androctonus crassicauda, był najbardziej jadowity i to jego DNA znaleziono w tej dziwnej substancji. Natomiast drugim powodem radości był fakt, że osoba, która zrobiła tą truciznę musiała kupić, albo, co gorsza miał go nielegalnie, ale istoty te miały w sobie tak gęsty i silny jad że żaden kraj nie pozwolił by na jego terenie znajdował się Androctonus. Dlatego właśnie osoba ta musiała dostać się tu za pomocą prywatnego samolotu czy statku.

ZABÓJSTWOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz