Rozdział 6

51 2 0
                                    

Dymitr

***

Obudziły mnie jakieś szepty. Nie dałem po sobie poznać, że nie śpię. Rozmowę prowadziły dwie kobiety, które dobrze znałem. Pierwszą z nich była kobieta trochę starsza ode mnie- Tasza. A druga z nich miała cudowny głos anioła- moja kochana Roza.

Rozmawiały o mnie i o... dzieciach? Wiem, że Tasza chce mieć dzieci ze mną, ale że młoda dhampirzyca chce je mieć to nie miałem o tym pojęcia. Nie, Rose nie chce mieć dzieci. Ona chce żeby Tasza miała dzieci ze mną!

Nie mogłem w to uwierzyć, chciałem wstać i powiedzieć, że nie mają prawa planować mojej przyszłość. W głosie Taszy można było wychwycić cień nadziei, za to w głosie Rose... ból i determinację. Rozmawiały, gdy nagle strażniczka wyszła, bo skończyła się już jej warta. Tasza chwilę później wyszła z mojego pokoju. Wstałem i poszedłem do łazienki- nie wyglądałem aż tak źle.

Musiałem się doprowadzić do porządku, przecież dzisiaj jest bardzo ważny dzień- mój proces. Szybko się ubrałem i poszedłem do kuchni, gdzie czekała na mnie grupka ludzi. Między innymi znalazła się tam Lissa, Christian oraz moi strażnicy.

- Dymitr jak się czujesz?- spytała się Lissa, podając mi kubek kawy.

- Bywało lepiej, ale cóż wolałbym mieć już to za sobą.- nie wiem kto robił tą kawę, ale była bardzo mocna. - Nie wiesz może przypadkiem o co będą się pytali ?

- Prawdopodobnie o to co robiłeś w Rosji... no i dlaczego nas porwałeś.- spojrzała się na Christiana, który miał dziwny wyraz twarzy. Zauważyłem, że morojka często zagląda na zegarek.- No gdzie ona jest? Powinna już dawno tu być.

- Spokojnie księżniczko już jestem.- powiedziała osoba, która weszła do domu. Była nią Tasza Ozera.

- A gdzie Rose? Powinna też już być!

- Rose nie będzie na procesie...- powiedziałem cicho. Wszyscy patrzyli na mnie jak na głupka.- Nie przyjdzie, bo ją o to prosiłem.

Zapadła głucha cisza, którą przerwał któryś strażnik mówiąc, że powinniśmy iść już do sądu. Bez słowa ruszyliśmy do budynków administracyjnych. Na całym dworze jest dwadzieścia siedem sal. po co komu aż tyle, skoro rozprawy odbywają się raz kiedyś? Pewnie mają za dużo pieniędzy a my strażnicy tak mało zarabiamy...

Doszliśmy bardzo szybko, Lissa miała usiąść obok Rady, ale powiedziała, że woli siedzieć obok mnie. Jeszcze przed rozpoczęciem powiedziała, że mam mówić prawdę... Ja nie kłamię, więc nie sprawi mi to zbyt wielkiego problemu. I zaczęło się na początku sprawy organizacyjne... ja się sędzia nazywa, jak ja się nazywam i takie tam pierdoły. W końcu przeszliśmy do konkretów.

- Panie Bielikow, proszę mi powiedzieć, czym pan zajmował się w Rosji.- kolejne głupie pytanie w stylu: " Jak pan się czuł jako strzyga?" albo "Czy towarzyszyła panu jakaś partnerka?" Kto wymyślał te pytania?

- Głównie organizacja, w której byłem zajmowała się różnymi sprawami.- widząc twarz sędzi, mogę sądzić, że nie ucieszyła jej moja wypowiedź. Ciągnąłem dalej.- Strzyga ta nazywała się Galina była moją instruktorką z moich czasów szkolnych... spokojnie została zabita przez teraz strażniczkę Rose Hathaway. Nasza organizacja handlowała narkotykami, bronią, różnymi substancjami chemicznymi czy żywy towarem.

- A może nam pan powiedzieć dlaczego porwał pan księżniczkę Dragomir i lorda Ozerę? - wiedziałem, że o to się zapytają. No cóż jestem przecież bogiem, tak nazywali mnie w akademii a boję się odpowiedzieć na głupie pytanie? Tylko, że te pytanie jest zbyt bolesne.

- Porwałem księżniczkę Dragomir oraz lorda Ozerę z jednego powodu.- czas podnieść głowę i ponieść konsekwencje swoich czynów.- Chodzi o Rose Hathaway, była moją uczennicą i tylko ona byłaby wstanie mnie zabić. No nie wolno zapomnieć o jej zdolnościach. Byłaby wspaniałą strzygą, a wiedząc, że jest połączona więzią z księżniczką, musiałem ją porwać, żeby mieć dostęp do Rosemarie. Rose nie jest głupia i nie opuściłaby Dworu, miejsca gdzie jest bezpieczna.

- Więc cały czas pana planem było przemienić strażniczkę Hathaway a nie zabicie księżniczki? - pytała z dziwną miną.

- Tak, cały czas myślałem o tym, aby ją przemienić. Jest bardzo ceną osobą.

Kobieta, która prowadziła ten proces szukała jakiś papierków w kolorowych teczkach. Aż potem ogłosiła dziesięć minut przerwy. Wszyscy kierowali się do pobliskiego bufetu, gdzie mogliby napić się kawy lub zjeść jakieś ciacho. Tylko ja zostałem na sali, ja i osoby, które chciały mi pomóc w tej chwili.

- Masz ochotę na coś?- spytała się Tasza, ale nic nie odpowiedziałem. Miałem tego wszystkiego serdecznie dosyć.

- Jak długo to jeszcze potrwa?- nie chciałem siedzieć tu ani minuty dłużej.

- Nie wiadomo. Głowa do góry na pewno dadzą ci tytuł strażnika i będzie po staremu.- próbowała mnie pocieszyć Lissa. Pięć minut później znowu, zaczął się ten głupi proces. Sędzia od razu przeszła do rzeczy.

- Czy ma pan może jakąś osobę, z którą był pan dobrych kontaktach przed tym wypadkiem?- Czy miałem kogoś takiego? Sam nie wiem, zawsze byłem zamknięty w sobie i nikomu nigdy nie pozwoliłem poznać siebie lepiej.

- Tak, wysoki sądzie ja mogę zeznawać. Znam Dymitra od dziecka, można powiedzieć, że razem się wychowywaliśmy.- nagle wstała Tasza i już chciała kierować się do miejsca, w którym zeznają świadkowie, ale zatrzymała ją pani sędzia.

- Myślałam bardziej o pańskiej byłej uczennicy Rosemarie Hathaway. Czy znajduję się teraz na sali?- rozglądała się i szukała jej wzrokiem, ale jej nie znalazła.

- Wysoki Sądzie strażniczka Hathaway godzinę temu skończyła nocną wartę i teraz odpoczywa w swoim mieszkaniu. - odezwał się Bob- szef mojej straży.

- Cóż nie będę ukrywać, że zeznania panny Hathaway bardzo są ważne w tym procesie. Możliwe, że jej opinia pomogłaby panu w tej sytuacji. - nastała głucha cisza, w której można było słyszeć tylko szepty publiczności komentującej tą sprawę.- Zarządzam dwu godzinną przerwę. Panie Bielikow proszę nie lekceważyć moich słów.

Super, po prostu pięknie, nam w ciągu dwóch godzin namówić Rose, aby zeznawała na procesie, chociaż wcześniej powiedziałem jej, że nie chce jej tu widzieć. Życie ma czasami dziwne poczucie humoru - jeśli je ma.

Buria- wieczność bez ciebie, będzie taka samotna.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz