- Dymitr, ja przepraszam...
- Ale za co, skarbie?- odpowiedział, zdziwiony Bielikow.
- Z góry proszę o to, żebyś mi nie przerywał oraz o to, żebyś wysłuchał mnie do końca. Przystajesz na moje warunki?
- Ciężkie działo wystawiłaś do boju, nie wiem czy mam się zgodzić.- powiedział ze śmiechem.
- Na pewno na tej twojej Syberii, pokazywano ci więcej broni palnej, a moje "działo" jak to nazywałeś to pikuś.- powiedziałam, a on zareagował tak jak zawsze, gdy żartowałam z Rosji czy jego pochodzenia.
- Oh, Rose, ty się nigdy nie zmienisz. Dobrze, zgadzam się na twoje warunki.- westchnął z rezygnacją.
- Gdy byłam przetrzymywana, miałam dużo czasu do myślenia... nie chcę, żeby to zabrzmiało oskarżycielsko. Dymitr, dobrze wiesz, że zawsze pakuję się w jakieś kłopoty. Nie zależnie gdzie jestem, czy co robię- one zawsze do mnie legną. A przez to, że kłopoty bardzo mnie polubiły cierpią moi bliscy. A szczególnie ty i Liss.- gdy to mówiłam, łzy próbowały uciec z moich oczu.- Choć tego nie chcę, świat zawsze wymyśla coś, co sprawia ból dla was i dla mnie.
- Rose, ale to nie twoja wina...- przerwał mi, zrobiłam groźną minę, bo nie lubię jak ktoś mi przerywa- zwłaszcza on.
- Prosiłam, żebyś mi nie przerywał. Kolejną rzeczą jest ta legenda, ta o dhampirach, którzy odbudują zaufanie w wilkorach. Coraz bardziej nabieram pewności, że chodziło o mnie. Może to wydawać się to głupie, ale takie mam wrażenie- tym będę przejmować się później. Zostaje nam ostatnia sprawa...- przerwałam, by otrzeć łzy, które zdradziecko uciekały z moich oczu.
-Chciałbym cię, bardzo przeprosić za to, że świadomie naraziłam twoje życie na niebezpieczeństwo.
- Niby, kiedy to się stało, bo jakoś nie pamiętam?- odparł, spokojnie ocierając dłonią mój policzek z słonych kropelek.
- Wtedy, gdy dzwoniły do ciebie strzygi, nie powinnam prosić cię o pomoc. Mogło przecież to skończyć się tak, że leżałbyś rany na sali obok mnie- w najlepszym wypadku. Boże, przecież zrobiłam to świadomie.- nagle przeszedł mnie dreszcz.
Przecież mogłam go stracić! Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła, gdyby stałoby się mu coś z mojej winy.
- Rose, nie jestem pewny czy byłaś tego świadoma. Bądźmy szczerzy, byłaś wtedy pod wpływem endorfin oraz cała wykończona. A poza tym i tak bym po ciebie przyjechał. Nigdy cię nie zostawię, kiedy to do ciebie dotrze?- ostatnie słowa, wypowiedział patrząc się w moje oczy.
- Dymitr, co ty ze mną robisz? Dobrze wiesz, że nigdy nie zgodziłabym się na oświadczyny kogoś innego...
- No powiedz to w końcu! Ile mam jeszcze czekać?
- Ale jesteś niecierpliwy Towarzyszu Bielikow... I moja odpowiedź to: TAK!
Nic więcej nie powiedziałam, bo miałam zatkane usta namiętnym pocałunkiem...
* * *
Trzy dni później...
- Jak długo mam tu siedzieć? Umrę tu z nudów!- żaliłam się rodzicom, którzy odwiedzili mnie w niedzielny poranek.
- Rose, nie żartuj w ten sposób.- skarciła mnie moja matka.
Muszę coś wam wyjaśnić. Odkąd wylądowałam w szpitalu, moi rodzice byli na każde moje zawołanie. Mama wykorzystała wszystkie swoje znajomości, żeby być przy mnie. W takich chwilach rozumiem, dlaczego wybrała Abe'a- są do siebie podobni. Gdy mi to powiedziała, nie była aż tak bardzo zdziwiona. Za to Olena nie mogła tego pojąć, ale nie komentowała jej zachowania.
CZYTASZ
Buria- wieczność bez ciebie, będzie taka samotna.
FanficHistoria Dymitra i Rose, która toczy się po słowach mężczyzny "Miłość przemija, moja minęła". Jest kontynuacją kultowej powieści o wampirach R. Mead Akademia Wampirów. Kontynuację można także przeczytać pod linkiem w swojej pierwotnej, niezbetowane...