Rozdział 11

51 2 0
                                    

Od dwóch tygodni Buria* mieszka ze mną. Zamieściłam ulotki na całym Dworze, mówiące, że ją znalazłam, ale nikt się nie zgłosił. Więc postanowiłam, że ją przygarnę. Przyzwyczaiłam się do niej, a nawet czasem traktuję ją jak małe dziecko. Jedynym minusem tej znajomości jest to, że "mała" bardzo dużo je i dodatku tylko steaki- dziennie zjada je co najmniej z pięć.

Codziennie jak wracam z archiwum to idę po drodze po zakupy i oczywiście po steaki. Sprzedawczyni śmieje się, gdy mnie widzi i tylko pyta się czy "to co zawsze"- czyli kilogram mięsa wołowego i jogurty owocowe dla mnie. Czasami przeklinam dzień, w którym Dymitr zrobił jej obiad, bo Buria nie je nic innego, jak tylko krwiste steaki Dymitra. Oczywiście musiałam się nauczyć je robić, ale Dymitr oczywiście chętnie przychodził mnie uczyć, bo sam polubił wilczycę. Mimo że wilczyca jest w ciąży, jest bardzo sprawna fizycznie- bardzo szybko biega po schodach. Pamiętam jak pierwszej nocy, gdy u mnie uszykowałam jej pokój na dole (jeden z trzech), nawet pozwoliłam jej spać na łóżku, a ona po godzinie przyszła do mojego pokoju, wlazła na moje łoże i położyła się obok mnie. Na początku nie wiedziałam co mam zrobić, ale ją objęłam i zasnęłyśmy. I tak jest po dzisiejszy dzień...

Obudziło mnie donośny huk. Pierwsza moja myśl- strzygi. Nie wiedziałam co mam robić, więc instynktownie chwyciłam mój sztylet, i poszłam na dół sprawdzić co się stało. Buria chciała iść za mną, ale jej zabroniłam.

- Zostań tu! Nie chcę, żeby coś ci się stało.- szepnęłam i poszłam w stronę drzwi. Usłuchała mnie.

Starałam się jak najciszej zejść na dół po schodach. Gdy byłam na dole, czułam szybki napływ adrenaliny w moich żyłach. Weszłam do salonu, rozejrzałam się, ale nikogo nie było. Tak samo w jadalni i kuchni. Już chciałam iść na górę gdy usłyszałam cichy dźwięk za moimi drzwiami frontowymi. Szybko schowałam się za ścianą i czekałam na włamywacza. Jeszcze dziesięć sekund... siedem... cztery... jeden... i szybkie bicie serca murowane. Zaatakowałam...

Napastnik się tego nie spodziewał, więc wykorzystałam chwilę i zaczęłam go atakować. Nie pozwolę mu wejść do mojego domu, pomyślałam sobie. Nie wiem kim był ten człowiek, ale był bardzo dobry, cholernie dobry. Każdy mój ruch blokował, a nawet w jakimś dziwnym ruchem wyrwał mi sztylet i chyba przez przypadek podarł mi moją koszulę**. Ta koszula była bardzo skąpą koszulą nocną- jak nazwała ją kiedyś Lissa " To bardziej seksowna bielizna niż zwykła koszula nocna"

Wkurzył mnie ten facet- bardzo lubiłam to ubranie. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w moim salonie. Atak, unik, unik, atak... i tylko takie ruchy robiłam. Mój przeciwnik chyba stwierdził, że mu się nudzi i należy mnie powalić na łopatki- dosłownie. Dobrze,że w salonie jest miękki dywan, bo byłabym mocno poobijana. Napastnik siedział na mnie i przytrzymywał moje ręce swoimi. Gdy tylko na niego spojrzałam zobaczyłam Dymitra...

- Czyś ty zgłupiał!?! Myślałam, że jesteś pieprzonym włamywaczem!- zaczęłam krzyczeć- I złaś za mnie!

- Rose, nie krzycz tak! Nie chciałem cię przestraszyć.- zaczął się tłumaczyć, lecz mu przerwałam.

- Przestraszyć!? Prawie dostałam zawału!- dopiero teraz zauważyłam, że mi się przygląda. Oczywiście, moja koszula była potargana.- Odkupujesz mi piżamę.- powiedziałam, po czym szybko pobiegłam na górę się przebrać.

Zobaczyłam Burię i powiedziałam do niej:

- To Dymitr. Naszczekaj na niego za to, że nas „obudził"- uśmiechnęłam się do niej, a ona pomachała ogonem i wyszła z pokoju.

Szybko weszłam do garderoby i wzięłam czarne dżinsy typu rurki i biały top. Gdy kończyłam się ubierać słyszałam donośne szczekanie.

No to masz za swoje Towarzyszu- pomyślałam sobie i uśmiechnęłam się pod nosem. Na dole Dymitr miał nieciekawą minę.

Buria- wieczność bez ciebie, będzie taka samotna.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz