Rozdział 14

41 2 0
                                    

Gdy obudziłam się, poczułam dziwny smak w ustach, chciało mi się pić, więc poszłam do łazienki. To co ujrzałam w lustrze, było moim największym koszmarem. Zobaczyłam twarz zombie, ale po dłuższej chwili stwierdziłam, że to moja twarz. Włosy sterczały mi na wszystkie strony świata. Doprowadzenie się do porządku zajęło mi aż piętnaście minut. Po dłuższej chwili sterczenia przed półkami z ubraniami, zdecydowałam się na dres. Najszybciej jak potrafiłam ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie. Po kuchni kręciła się Olena.

- Dzień dobry.- powiedziałam, podchodząc do czajnika.

- Rose, już wstałaś? Głupie pytanie skoro tu jesteś. Jak się spało?

- Dobrze, która godzina?- spytałam , pijąc herbatę.

- Dziesięć po dziesiątej.

- Co?!- wykrzyknęłam.- Muszę szybko się przebrać i iść do Lochu 1.- powiedziałam, i wybiegłam z pomieszczenia. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w strój służbowy. Nie miałam czasu zrobić makijażu, ale mówi się trudno. Gdy schodziłam na dół wpadłam na kogoś, gdyby nie ta osoba pewnie spadłabym z schodów.

- Hej! Uważaj, chcesz się zabić?- spytał mój obrońca.

- Bielikow, przepuść mnie muszę zdążyć do pracy! .- powiedziałam, schodząc po schodach.

- Rose, nie musisz się nigdzie spieszyć. Dzwoniłem do Leo, wie że dzisiaj nie przyjdziesz do Lochu, bo masz kaca.

- I dopiero teraz mi to mówisz?

- Skoro wszystko sobie wyjaśniliście, to może zjecie śniadanie?- wtrąciła Olena.

Usiadłam na krześle i czekałam na śniadanie, oczywiście chciałam sama sobie je zrobić, ale kobieta mi zabroniła. Zauważyłam, że wszystkie naczynia z wczorajszej kolacji są umyte i pochowane do szafek. Usłyszałam z salonu śmiech dzieci, pewnie Karolina bawi się z swoimi dziećmi. I nagle przypomniałam sobie coś.

- Olena, mogę zadać ci dyskretne pytanie?

- Oczywiście, pytaj o co chcesz.- odpowiedziała starsza kobieta.

- Dymitr mi kiedyś opowiadał na temat swojego ojca, ale mówił to tak aby mnie zbyć. Z jego opowieści wiem tylko tyle, że ten mężczyzna odwiedzał was raz do roku... no i to, że jak miał dziesięć lat to go pobił.

- Rose, przekraczasz naszą granice.- wtrącił dhampir.

- Granicę, którą sam wyznaczyłeś. A jeśli twoja mama nie chce odpowiadać to nie musi.

- Spokojnie, nie musicie kłócić się z tego powodu. No więc tak on był Rosjaninem, miał na imię Anton*, poznaliśmy się na dyskotece w Bai. Wyglądał tak samo jak teraz Dymitr, więc z łatwością sobie go wyobrazisz. To tyle.- jej ostatnie słowa potwierdziły, że to koniec tego tematu.

- Dziękuję, że odpowiedziałaś, choć nie musiałaś. Powiem ci coś w tajemnicy... masz bardzo tajemniczego syna. - i równym momencie zaczęłyśmy się z niego śmiać.

- Ja tu jestem.- powiedział oburzony Dymitr.- Zapomniałbym przyszła dzisiaj poczta, spałaś jeszcze, więc odebrałem ją za ciebie.

- No to pokaż co tam mamy.-wzięłam plik dokumentów do ręki i wymieniała.- rachunek, rachunek, rachunek, kartka od Sidney, list od królowej, kolejny rachunek... zaraz co? List od królowej?

Szybko odtworzyłam list i zaczęłam czytać

Strażniczko Hathaway,Z dniem dzisiejszym do odwołania, będziepani prowadzić zajęcia z uczniami z Akademii w Rosji. Pani zadaniembędzie namówić tych uczniów do służby kraju i monarchii. Naczas tych zajęć jest pani zwolniona z swojej dotychczasowej pracy.Mamy nadzieję, że odniesie strażniczka wiele sukcesów w tejsprawie. Z wyrazami szacunku, KrólowaTatiana Iwaszkow

Mam namówić innych do służby? " Do służby kraju i monarchii"? Kto układał ten list? Jeśli myślą, że będę im wpajała takie rzeczy do głów?

- Rose, po twojej minie wiem, że w twojej główce właśnie w tej chwili toczy się bitwa.- z rozmyśleń przywołał mnie głos Dymitra.

- I masz rację, też dostałeś coś takiego?- pokazałam ręką dokument.

- I co jest w tym złego? Dobrze wiesz, że jest nas coraz mniej i potrzebujemy więcej strażników.- no i znowu zaczyna się tyrada typu ZEN.

-Właśnie od takich projektów się zaczyna, a potem będą kazać dhampirzyczom rodzić przymusowo dzieci!- nakręciłam się jak jakaś katarynka. Gdy zaczęłam narzekać na to jakie mamy nędzne życie, nie mogłam skończyć.

- Rose, to będą zwykłe rozmowy, więc czemu się tak denerwujesz? I tak już nie chodzisz do szkoły.

- Do niedawna jeszcze do niej chodziłam, i z swojego doświadczenia wiem, że takie rozmowy nic nie pomogą, lecz tylko pogorszą sprawę. Oczywiście, nie będę się o to z tobą sprzeczać.

- I bardzo dobrze. Wpadnę po ciebie o siódmej, bo właśnie o tej godzinie mamy pierwszą lekcję.

- Wiesz może skąd jest dokładnie ta klasa?

- To klasa Wiktorii... i zobacz teraz to ty jesteś nauczycielką.- powiedział, po czym wyszedł z mojego mieszkania.

Nie wiedziałam, że to klasa Wiktorii będzie pierwszym kozłem ofiarnym. Jednego jestem pewna, nie będę ich okłamywać, lecz odpowiem na wszystkie pytania zgodnie z prawdą. Miałam jeszcze sporo czasu do tych zajęć, więc postanowiłam posprzątać w domu. Jak się okazało nie miałam co do sprzątania na dole, bo Olena i jej córki mnie ubiegły. Udałam się do swojej sypialni, i zauważyłam, że nie panuje tam taki porządek jak na dole. Myślałam, ze szybko uwinę się z robotą, ale to było tylko złudzenie.

Gdy po dwóch ciężko przepracowanych godzinach w pokoju, postanowiłam zrelaksować się przed lekcjami. Boże, jak to brzmiało? Ja i lekcje? Znowu? To jest jedyny minus chodzenia do szkoły. Nagle naszła mnie myśl, aby znaleźć ojca Bielikowów. Jak dobrze, że pracuje w Lochu, więc mogę przejrzeć dane każdego dhampira i moroja na tym świecie. W bazie danych bardzo łatwo kogoś znaleźć, wystarczy wpisać imię i kolor oczu, czy jakieś znaki szczególne i od razu system proponuję ci jakieś przykłady.

Podałam wszystkie dane jakie dostałam od Oleny, i po chwili miałam trzech proponowanych mężczyzn. Jeden był osiemdziesięciolatkiem, a drugi to był Dymitr, więc został nam pan z numerem trzy. Anton Gagarin***. Tak nazywał się ten moroj, z jego biografii dowiedziałam się, że ten człowiek ukończył szkołę w Turcji. I niby przypadkiem tą samą co mój ojciec, kilka kliknięć myszką i proszę dostałam coś czego szukałam. Abe i ten Anton byli przyjaciółmi z czasów szkolnych... prawdopodobnie to on przedstawił Olenie swojego przyjaciela. I możliwe, że kobieta ma teraz żal do Mazura za to.

Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej, ale nie miałam sposobu, bo nagle w drzwiach stanął Dymitr. Szybko zamknęłam dworskie archiwum i schowałam laptop.

- Gotowa?

- Gotowa na co?- odparłam, trochę zdziwiona.

- Za godzinkę mamy zajęcia z młodym pokoleniem.

- Tak szybko? Straciłam rachubę czasu...

- A co ciekawego robiłaś?- spytał. No i co mam teraz zrobić? Cóż będę musiała go okłamać, bo na pewno się zdenerwuje jak mu powiem, że znalazłam jego ojca. No dalej Rose, wymyśl coś.

- Przeglądałam szkolne zdjęcia, nawet sobie nie wyobrażasz ile mamy wspólnych zdjęć.

Przyglądał mi się przez chwilę, a potem powiedział, że powinniśmy już wychodzić. Oho! No to się wkopałam- zapamiętać: NAUCZ SIĘ KŁAMAĆ PRZY DYMITRZE!

Buria- wieczność bez ciebie, będzie taka samotna.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz