Rozdział 24.

45 3 0
                                    

Zajęcia odbywały się w tej samej sali co przedtem. Tylko dzisiaj byli poważniejsi, jakby zdawali sobie sprawę, że to będzie inna rozmowa, niż jakiekolwiek dotąd.

Dymitr uparł się, że muszę siedzieć na wygodnej kanapie, ponieważ jestem "ciężko chora". Rana na ramieniu zagoiła się całkowicie, tylko została paskudna blizna. Lissa i Adrian zadeklarowali się, że uzdrowią mnie duchem, ale nie chciałam. Wierzyłam, że ta blizna będzie zawsze mi przypominać, co przeżyłam i jakim człowiekiem teraz się stałam...

Miałam tremę. Nie chciałam o tym rozmawiać, ale musiałam. Przecież nie sprzeciwię się królowej. Znowu. Rozkaz to rozkaz.

Przyglądałam się tym wszystkim twarzom, widząc, że nie wiedzą jak mają się zachować. Cóż, dla mnie to też było nowe doświadczenie. Spróbowałam złagodzić atmosferę.

- Wyglądacie tak, jakbyście zobaczyli trupa. Spokojnie, nie chcę żeby te zajęcia były nudne- bo sama takich nie lubiłam.- powiedziałam przyjaźnie.

- Jak się strażniczka czuje?- spytał jakiś chłopak o blond włosach. Miał co najmniej metr osiemdziesiąt wzrostu i masywną sylwetkę. Ma chłopak warunki.

- Jak się czuję? Bywało lepiej, ale wracam powoli do zdrowia, to najważniejsze. Czeka mnie jeszcze trochę rehabilitacji i mam nadzieję, że pod koniec września* będę pełnić służbę.

- Rose, zapomnij, do służby wracasz najszybciej w połowie października.- powiedział Dymitr, tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- To się jeszcze okaże, Towarzyszu.- posłałam mu tajemnicze spojrzenie.- Macie jakieś pytania? Ja na pewno jakieś bym miała.

- Jak to jest, spędzić tyle czasu ze strzygą?

To pytanie padło z końca sali. Zadała je dziewczyna, która wyglądała jak plastikowa lalka Barbie.

- Uwierz mi, spędziłam więcej czasu ze strzygami, a te były bardzo głupie. Ci idioci mówili wszystko, co powinnam o nich wiedzieć. Ale muszę przyznać, że byli kreatywni.

- Kreatywni? Te bestie nie mogą być kreatywne, ponieważ nie żyją!- wykrzyknęła oburzona dziewczyna.

- To prawda, nie żyją w taki sposób jak my, ale funkcjonują podobnie do nas. Trzeba pamiętać, że po przebudzeniu jednostka, nabiera cech strzygi, ale niektóre zamiłowania zostają. Dlatego dużo strażników waha się, gdy widzi osobę, która niegdyś była jej bardzo bliska.- powiedziałam. Mówiłam jej to z własnych doświadczeń. no i oczywiście z informacji jakie uzyskałam na Syberii.

- Czyli jeśli lubię projektować ubrania, to gdy nieśmiertelną, to nadal będę się tym interesować?

- Prawdopodobnie tak, choć nigdy nie wiadomo, o czym wówczas będziesz myśleć. Wydaje mi się, że później światopogląd drastycznie się zmienia.

- A czy...

- Zamknij się, Barbie. Rose pewnie nudzą twoje głupie pytania, daj jej odpocząć.- powiedziała naburmuszona Wiktoria.

Zauważyłam, że Fretka potulnie leży przy jej boku. Poczułam ukłucie bólu, że zabrano mi tego stwora. Pokochałam całą trójkę i żałuję, że nie spędziłam z nimi wystarczająco dużo czasu.

- Wiktorio, to co mówi "Barbie" jest bardzo ciekawe, bo nie przypominam sobie, żeby mnie uczono tego. A przecież we wszystkich akademiach obowiązuje ten sam program nauczania. Masz jeszcze jakieś pytania, Barbie?- nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

- Mam na imię Mery, a nie Barbie. I bardzo nie lubię, jak ktoś tak do mnie mówi. Jeszcze jedno pytanie ciśnie mi się na usta. Jakie to uczucie, no wiesz, ukąszenie strzygi?

Buria- wieczność bez ciebie, będzie taka samotna.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz