Rozdział 9

3K 123 8
                                    

- A to niegrzeczna dziewczynka nie ładnie tak prawda towarzyszu?- nagle odwrócił się drugi mężczyzna i zamarłam.

- Zehan.- ledwo z siebie wydusiłam. Chciałam do niego podbiec jednak mężczyzna za mną mocno trzymał mnie rękę. Zaszokowana patrzyłam na mężczyznę, który nie żył, a jednak stał przede mną uśmiechnięty jak gdyby nic. Nie wiedziałam co zrobić. To właśnie dla niego tu byłam. Chciałam jego pomścić, a on wszystkich oszukał.

- Witaj moja droga przyjaciółeczko.- zaśmiali się oboje. - Co tak zdziwiona jesteś?

- Ty pieprzony zdrajco. Moja rodzina pomogła ci, a ty się nam tak odwdzięczasz.- wytarłam się. Jego uśmiech znikł z twarz tak szybko jak się pojawił. Podszedł do biurka i szybkim ruchem odłożył szklankę z głośnym hukiem.

- Odwdzięczasz? Twój ojciec wymordował moją rodzinę. Zabił ich z zimną krwią.- minął drewniany mebel. Podszedł do mnie. Mocno złapał mnie za szczękę.- I ty uważasz, że jestem zdrajcą. To on zdradził moją rodzinę. Zemszczę się na twojej rodzinie zaczynając od twojego popierdolonego braciszka.- mocniej zacisnął rękę i uniósł moją głowę do góry. Przybliżył się do mojego ucha tak, że czułam jego ciepły oddech na szyj. - Nie zdajesz sobie sprawy w jakiej znajdujesz się sytuacji dziwko.

- Zostaw ją.- powiedział drugi mężczyzna, który też odłożył na biurko szklankę. Zehan puścił mnie i odwrócił się do niego. Podszedł bliżej do drewnianego mebla.

- Ta suka...- nie dał mu skończyć.

- Dobrze wiesz Zehan jaka była umowa.- podniósł głos znów ciarki przeszły po moim ciele. Cholera ma coś w tym głosie co sprawia, że jeszcze bardziej się boję. Wściekły Zehan odwrócił się do mnie. Czułam jak zabija mnie wzrokiem. Ruszył szybkim krokiem jednak zatrzyma się obok mnie. Przekręcił w moją stronę głowę.

- Mam nadziej, że będziesz cierpieć tak jak ja.- wyszedł trzaskając drzwiami. Mężczyzna przy biurku spojrzał na mnie unosząc jedną brew do góry.

- Możesz zostawić nas samych.- chłopak za mną puścił moją rękę i popchnął na środek pokoju.- Zamknij drzwi.- gdy usłyszałam jak zostaje przekręcony zamek w drzwiach zaczęłam panikować.- Podejdź bliżej.- czułam się jak bym miała nogi z waty. Zrobiłam dwa kroki do przodu. Moje serce waliło jak oszalałe.- Spokojnie na razie ci nic nie zrobię.- zrobiłam dwa kolejne kroki- Chyba...- uśmiechnął się chytrze. Popatrzyłam w bok.- Co tak mało mówisz? Przed chwilą pyskowałaś jak zajęta.

- Powiesz mi wreszcie kim jesteś?- spytałam pewnie. Próbując ukryć swój strach.

- W tym momencie nie powinno Cię to obchodzić. Jeśli chcesz żyć masz się nie odzywać. Teraz żyjesz na moich zasadach.- był zdenerwowany.- Teraz należysz do mnie.- uderzył w stół pięścią uśmiechając się pedofilsko.

- Wypraszam sobie. Nie jestem jakaś rzeczą. Chce wiedzieć z kim mam do czynienia.- mężczyzna położył ręce po obydwóch stronach bioder.

- Dobrze powiem ci. Mówią na mnie Biały Tygrys. Mówi co to coś Klaro?- zaśmiał się.

- Nie mógł byś powiedzieć jak masz na imię?

- Nie bo nie było by zabawy. Od teraz nazywasz mnie Panie.- spojrzałam wściekła na niego. - Żartujesz sobie?

- Nie maleńka.- wyciągnął z kieszeni pistolet i pokazał na krzesło przed biurkiem.- Siadaj tutaj.

Dziecko Mafii: Historia Klary Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz