Rozdział 14

2.5K 67 4
                                    

- Nie zdałaś testu. Masz szczęście, że to nie moja matka. - złapał mnie bardzo mocno za rękę i postawił na nogi. Czułam jakby moje serce chciało wyskoczyć z piersi. Nie wiedziałam co robić zamarłam. Jego głos sprawiał u mnie dreszcz. Chodzi chciałam to ze strachu nie mogłam się ruszyć. - Dziękuję Evo.

- Nie ma za co. Jak coś to dzwoń? Jestem na twoje zawołanie. - szepnęła mu do ucha ostatnie słowo. Po czym wyminęła nas i wyszła. Słychać było tylko jak szpilki odbijają się do podłogi. Mężczyzna obejrzał się za nią. Mogłam mu się w tedy wyrwać i spróbować uciec. Jednak tego nie zrobiłam. Gdy zamknęły się drzwi zaczęłam panikować. Poczułam nagle ciepły oddech na mojej szyi.

- Teraz czas na karę. - położył dłoń na mojej piersi.

- Zgwałcisz mnie? - spytałam nie pewnie, a on mocniej zacisnął rękę i obiło mnie drugą w pasie.

- Nie chodzi kuszącą propozycja. Jednak to by było przyjemne dla Ciebie, a to ma być kara. Masz cierpieć. - przejechał dłonią z piersi na moją szyję i zacisnął palce. Ledwo mogłam oddychać. Załapałam jego rękę i próbowałam ją zabrać. Był dla mnie zbyt śliny. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami. - Zapamiętaj masz być mi posłuszna. To ja tu żądze. - zrobiło się nagle ciemno.

Obudziłam się w innym miejscu. Pierwsze co poczułam było chłód zwłaszcza na nadgarstkach i kostkach. Oślepiło mnie światło z zapalonej lampy. Usłyszałam czyjeś kroki i ten głos. Cholerny groźny.

- Wreszcie się obudziłaś. - usłyszałam śmiech. Nic zbytnio nie widziałam przez jaskrawe światło, ale wiedziałam, że to Cornelio "mój pan".

- Dusiłeś mnie. - powiedziałam ledwo.

- Nie błądzi zła. Kiedyś to była najlepsza zabawa na świecie. - odsunął lampę i zobaczyłam lepiej jego twarz. Zdałam sobie sprawę, że on jest na prawdę przystojny. Miał jasne niebieskie oczy, które nie były przerażające bardziej wydawały się smutne, puste. Usta nie duże. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Był na prawdę blisko mnie. Przełknęłam ciężko ślinę, a on nagle zaśmiał się odsuwając ode mnie. - Twoją kara zostanie przekazana komuś innemu.

- O czym ty teraz mówisz i gdzie ja do cholery jestem? - chciałam wstać, ale nie mogłam przez kajdanki. Mężczyzna otworzył drzwi i do środka wszedł młody chłopak. Wyglądał na 14 lub 15 lat. Był bardzo przerażony.

- Poznaj to jeden syn... z czekaj. Przecież go znasz to twój daleki kuzyn od strony mamuśki. - zaśmiał się. Wtedy dostrzegłam, że to Kamil syn mojego wujka. Szczerze dokładnie nie znam rodziny mamy, gdyby nie babcia. Ojciec wręcz zakazał się z nimi spotykać i teraz rozumiem, dlaczego. Naraziłam ich na bardzo duże niebezpieczeństwo. Cholera jak ja byłam głupia.

- Co ty do cholery chcesz zrobić?!- krzyknęłam i próbowałam się wyrwać z kajdanek.

- Zapłaci za twoje błędy. - nagle wyciągnął bicz.- Obróć się tyłem do mnie.- chłopak z robił to od razu. W jednej chwili popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Tak jakby błagał mnie o pomoc. Mój Pan zamachnął się. Nie mogłam na to pozwolić.

- Błagam nie rób mu tego. Zrobię wszytko co będziesz chciał tylko go zostaw. - mężczyzna popatrzył na mnie z tym pedofilskim uśmiechem. Podszedł bliżej mnie.

- To było takie proste. Jesteś przewidywalna. - przejechał palcem po moim policzku.- Masz być posłuszna. Nie wolno Ci się mi sprzeciwiać. - zapał mnie za twarz. Napłynęły mi łzy do oczu. - Zrozumiano? - pokiwałam tylko głową. Byłam blisko płaczu. Zwrócił się do Kamila. - Wyjdź stąd.- nie trzeba mu było mówić dwa razy i szybko uciekł.

- A jeśli sprzeciwie ci się? - czułam jak moje serce znów wali jak oszalałe.

- Zabije tego chłopaka i po kolei osoby, na których ci zależy począwszy od Dimitriego. - przerażona patrzyłam na niego. On chyba nie zna granic. Zrobi wszytko by postawić na swoim.

Dziecko Mafii: Historia Klary Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz