Rozdział 22

2.5K 80 11
                                    

Gdy odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na gości. Zamarłam, gdy zobaczyłam klaskającego Lukasa. Chciałam do niego podbiec, lecz mocno złapał mnie Cornelio za rękę. Patrzyłam z nieuwierzeniem na szczęśliwego chłopaka. Nie wiedziałam, co zrobić, jak się zachować do momentu, kiedy nie szepnął mi do ucha mąż.

 – Teraz należysz do mnie. Bądź grzeczna, inaczej źle się to skończ - nie chętnie uśmiechnęłam się. Kiedy wyszliśmy z budynku drużbowie wystrzelili konfetti. Wszyscy goście wydawali się szczęśliwi, a zwłaszcza moja babcia. Podjechało po nas czarne auto, do którego wsiadłam z pomocą małżonka. Gdy odjechaliśmy spojrzałam na niego wściekła.

 – Co się tak na mnie patrzysz?

 – Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Dlaczego robisz to wszystko? Po co się ze mną żeniłeś? Zrozum, że chce żyć szczęśliwa z Luksem. To jego kocham, a ciebie. Nigdy cię nie pokocham - kiedy wymówiłam ostatnie zdanie chłopak wpadł w furię. Złapał mnie mocno za szczeknę i przywarł do siedzenia.

  – Dlaczego? Bo należysz do mnie. Rozumiesz jesteś kurwa moja i zawsze tak było. Ten kutas nie jest ciebie wart. Sam chciał cię zabić, a wiesz dlaczego? Bo twój zjebany tatuś zabił jego ojca. Ty byłaś jego przynętą i przepustką do twojego taty. Pewnie zastanawiasz się skąd to wiem, bo torturowałem go przez dwa tygodnie i wszystko mi wyśpiewał. Zrozum reszcie, że on jest nikim - puścił mnie wściekły. Bolała mnie bardzo szczęka. Nie mogłam uwierzyć w jego słowa.

 – To nie może być prawda. Lukas taki nie jest on... - chłopak nie pozwolił mi dokończyć.

 – Sam przyznał, że często wypytywał cię ojca. Zastanów się i przypomni sobie, czy tak przypadkiem nie było - w tedy z dałam sobie sprawę, że on ma cholerną racje. Moja dolna warga zaczęła drzeć, byłam na skraju płaczu. Przełknąłem ciężko ślinę. Chciałabym by to był tylko sen, obudzić się z niego. - Wiem, że to boli nie chciałem ci, w taki sposób to mówić, ale nie wytrzymałem.

 – Nie przepraszaj mnie, jako jedyny powiedziałeś mi prawdę. Tak na prawdę wszyscy mi bliscy knuli za mną. Nawet moja babcia.

 – Twoja babcia cię ratowała od ojca, jak i Lukasa. Nie krytykuj jej za to. Ona chciała dla ciebie, jak najlepiej - położył dłoń na moją rękę, którą od razu zabrałam.

Mimo, że sala była piękna, a goście dobrze się bawili ja czułam się tam obco. Co chwile spoglądałam na Lukasa, który stał w rogu z uśmiechem i obserwował innych. Tak bardzo pragnęłam zniknąć i więcej nie patrzyć na ty oszustów. Gdyby było tak prosto zacząć życie od nowa. Zapomnieć o przeszłości i skupić się na przyszłości. Jednak to nie możliwe. Jedyną rzeczą, która uwolni mnie od tego wszystkiego jest śmierć. Nikt nie będzie płakał po moim odejściu. Dal wszystkich moja nieobecność będzie normalnością.

W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Czułam, jak moje serce przyspiesza. Łzy napłynęły do moich oczu, gdy chłopak posłał mi smutny uśmiech. Nagle Cornelio objął mnie ręką, a Lukas odwrócił wzrok. Spojrzałam na chłopaka, który siedział obok mnie.

 – Przestań się tak na niego gapić. Ludzie zaczną coś podejrzewać. Teraz jest nasz ślub uśmiechnij się. Może zatańczymy? - posłał mi uśmiech, jak gdyby nic się nie działo.

 – Nie mam ochoty na zabawę - powiedziałam zgodnie z prawdą.

 – Więc to nie było pytanie - wstał i podał mi dłoń. Nie mogłam jej odrzucić. Nie chętnie wstałam i ujęłam jego rękę. Weszliśmy na parkiet, gdy grała wolna muzyka. Cornelio objął mnie jedną ręką w tali, a drugą złapał moją dłoń. Przybliżył mnie do siebie i zaczęliśmy tańczyć. Czułam, że wszyscy nas obserwują. Miałam ochotę wyjść i nie wracać. Po dwóch tańcach przeprosiłam Cornelio i poszłam do łazienki. W drodze minęłam Lukas, ledwo powstrzymałam się, by do niego nie podbiec i uderzyć w twarz. Będąc w łazience popłakałam się. To wszystko jest dla mnie za trudne. Tak bardzo go kocham, a jednocześnie nienawidzę.

Dziecko Mafii: Historia Klary Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz