JUDYTA
Judyta wpatrywała się we własne odbicie i czuła, jak chwilowa panika powoli mija. Uciekła do łazienki i omal nie zwymiotowała do umywalki, wszystko cofnęło się w ostatniej chwili. Czuła teraz niesmak w ustach. Odkręciła wodę i przez jakiś czas trzymała drżące dłonie pod letnim strumieniem. Ulżyło jej. Musiała wrócić tam, skąd uciekła, ale nie wiedziała, jak mogłaby wytłumaczyć fakt, że po prostu wybiegła z pokoju.
Ale po kolei.
Po tym, jak Laura nakarmiła ją a potem wygoniła pod prysznic, zaoferowała jej również dmuchany materac tuż obok łóżka. Ze zrozumiałych powodów nie proponowała miejsca w łóżku a Judyta nie wyobrażała sobie tego. Przystała na wszystko, była potwornie zmęczona — w oczach miała piasek a mięśnie zrobione z waty. Wystarczyło, że przebrała się w swoją improwizowaną piżamę złożoną z białej koszulki i świeżych majtek a potem położyła się pod cienką kołdrą na materacu. Po prostu urwał jej się film. Nawet o niczym nie śniła. Twardo spała przez kilkanaście godzin. Obudziła się kilka minut po szóstej rano następnego dnia.
Za oknem powoli robiło się jasno a Laura spała z dłonią wystawioną spod kołdry i ułożoną płasko na poduszce. Miała bardzo spokojny wyraz twarzy. Może też o niczym nie śniła. Judyta przyglądała jej się chwilę a potem wymknęła zza kotary i przez jakiś czas siedziała na kanapie. Nie miała zielonego pojęcia, co powinna teraz zrobić. Wyspała się, w ustach miała Saharę a na policzku odcisk poduszki. Nadal czuła się zmęczona, ale na pewno nie fizycznie. Kiedy kilka godzin później Laura wstała, zrobiła śniadanie, którym łaskawie poczęstowała Judytę i wyszła do pracy, to uczucie nie zniknęło. Przygniatało Judytę do podłoża. Wiedziała, że będzie musiała jakoś temu zaradzić.
Z tą świadomością, nie przebierając nawet „piżamy", usiadła z powrotem na kanapie i włączyła telewizor. Obejrzała pasmo śniadaniowe, po trochę z każdej stacji, potem ramówkę tego, na którym finalnie została. Skubała przy tym to, co zostało ze śniadania — hummus i marchewkę; chrupała, by wypełnić ciszę we własnym mózgu. Wiedziała, że coś powinno głośno wyć na alarm, że nie mogła tak siedzieć, musiała wstać i wziąć się w garść. Nie wstawała jednak. Siedziała dalej i wpatrywała się w ekran, patrzyła na dramaty słabych aktorów z seriali paradokumentalnych.
Nie zareagowała na szczęk klucza w zamku. Co prawda dochodziła dopiero trzynasta a Laura zapowiedziała, że do siedemnastej prowadzi aerobik, ale Judyta uznała, że pewnie czegoś zapomniała. Dlatego, kiedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich jakaś blondynka z walizką, Judyta zerwała się na równe nogi; w ostatniej chwili złapała talerzyk, zanim rozbił się na kawałki na podłodze.
Blondynka nie wyglądała na zaskoczoną obecnością obcej osoby na kanapie. Zamknęła za sobą drzwi, ściągnęła płaszcz i błękitny szalik a potem zdjęła buty. Wszystko na spokojnie, jakby Judyta nie wytrzeszczała na nią oczu ze swojego miejsca. Dziewczyna była dosyć wysoka i chuda, ubrania leżały na niej dokładnie tak, jak na manekinie stojącym w na wystawie sklepu. Zakasała rękawy cienkiego sweterka z zielonej dzianiny a potem podeszła do Judyty i wyciągnęła dłoń w jej stronę.
— Hanna, nieruchomości — powiedziała głębokim, dziarskim głosem.
Judyta miała wrażenie, że zaraz straci przytomność i poleci do tyłu jak kłoda. Też miała powiedzieć swoją profesję? Miała się jej spodziewać? Hanna, nieruchomości? Co to znaczyło? Kim była ona? Judytą, bezrobotną?
— Ju-Judyta — wyjąkała, potrząsając dłonią nieznajomej.
Wtedy właśnie cała marchewka, hummus a nawet kanapki ze śniadania podeszły jej do gardła i uciekła, w obawie, że zwymiotuje na Hannę, nieruchomości. Tak znalazła się w tej przeklętej łazience. Nie było jej już niedobrze, teraz po prostu nie wiedziała, co ma zrobić z rękami, z nogami, z oczami. Musiała włożyć spodnie, ale te, które wyprała poprzedniego dnia Laura, schły na suszarce. W pokoju. Ciąg jej myśli wyglądał mniej więcej jak: cholera, cholera, jakie nieruchomości?, cholera. To bardzo skutecznie ją obudziło. Zachowywała się jak idiotka. Temu potrafiła zaradzić, na przykład niezachowywaniem się w ten sposób.
CZYTASZ
Nadziejo
Short StoryJudyta po ponad roku mieszkania na pustkowiu wraca do rodzinnego miasta i musi zrobić rachunek sumienia, ale bardzo tego nie chce. Jest zmęczona i przerażona życiem, które ze starego i wygodnego, zmieniło się w nowe i nieprzyjemne. Karolina stoi w...