JUDYTA
Bolało jak skurwysyn — jedynie tak Judyta mogła określić ból powstającego właśnie tatuażu. Zaciskała mocno zęby, wpatrzona w biały sufit. Obok niej siedziała Sara i opowiadała tatuażystce o tym, jak wspaniale mijał jej dziesiąty miesiąc w trzeźwości. Podrygująca rytmicznie lewa noga, nerwowe oblizywanie warg oraz lekko rozszerzone źrenice całkiem temu przeczyły — Sara ostatnio trzeźwa musiała być jeszcze na odwyku. Judyta przymknęła powieki, próbując wygłuszyć wszystko wokół, a zostawić tylko to, co przeżywała niedawno kontuzjowana ręka. Piekło. Tam przecież według babci Elżbiety miała już zarezerwowane miejsce, powinna się przyzwyczajać.
— Flora, fauna, potem już tylko napis „life is hard" na dupie, co?
Słowa tatuażystki wybrzmiały idealnie w przerwie Sary na oddech. Zapadła cisza. Judyta otworzyła oczy i spojrzała na autorkę kaktusa, pszczółki, a teraz również najnowszego projektu. Szara pajęczyna pełna muszek pokrywała już połowę przedramienia — brakowało tylko pająka zaplanowanego na nadgarstek. Gracjana w skupieniu tworzyła swoje dzieło, ale Judyta znała ją na tyle, by wiedzieć, że jednocześnie cierpliwie czeka na odpowiedź. Widywały się tylko przy okazji tatuowania, ewentualnie piercingu, aczkolwiek łączyło je jakieś dziwne porozumienie dusz. Gracjana była trochę starsza — musiała sięgać trzydziestki, o ile już tego pułapu nie przekroczyła — jednak nie czuły tej różnicy. Zwłaszcza Sara. Sprzedawała swoje życie jak do plotkarskiej gazety, ledwie przekroczyły próg salonu.
— Potrzebuję czegoś, co na szybko da się usunąć tylko amputacją ręki — odpowiedziała Judyta przez zaciśnięte zęby.
— Chcesz przerwy? — Gracjana zmarszczyła lekko brwi. — Chyba ci się w tych Bieszczadach zmniejszył próg bólu.
Juda pokręciła głową.
— Nie mam czasu. Nakurwiaj.
Znów przymknęła oczy, rozluźniona lekko przez chichot, którego nie powstrzymała Sara. Tak, na pewno była pod wpływem i Judyta czuła się jak wybitnie chujowa przyjaciółka, gdyż nie miała siły ani ochoty złapać jej za kołnierz, a potem wrzucić do Motławy. Potrzebowała obecności kogoś, kto nie zada pytania: „skąd wzięłaś na to kasę?", ewentualnie „czy ciebie popierdoliło?" Drugie pytanie zadałaby Kaśka, która przecież nieświadomie wyłożyła pieniądze na nowy tatuaż. Może próbowałaby zrozumieć motywację Judy, ale jednocześnie też zniechęcić. Nie było czasu na dyskusje za i przeciw. Pająk musiał się w pełni zagoić do wesela mamy — Gracjana zapewniła, że dwudziestego lipca powinien już wyglądać idealnie.
— Ej, ja nie mam teraz kasy, bo szukam pracy, ale wiesz co, Gracka... przekłułabym sobie sutki — powiedziała nagle Sara.
Juda otworzyła znów oczy, by wytrzeszczyć je na przyjaciółkę. Gracjana dzielnie rysowała ćmę zaplątaną w sieć, nawet nie zadrżała jej dłoń. Musiała być przyzwyczajona do takich rewelacji w trakcie pracy. Może trzeba było zabrać tu Filipa. W poniedziałek rano odsypiał jednak nocną zmianę w Manifeście — Sara jeszcze nie poszła spać po imprezie. Karolina siedziała w pracy. Judyta wiedziała o tym, bo przecież cierpliwie czekała, aż będzie mogła uciec na kolejkę do Sopotu. I tak by jej ze sobą nie wzięła, na pewno nie tu.
— Sara... — wycedziła przez jeszcze mocniej zaciśnięte zęby.
— Sorry. Musiałam to z siebie wyrzucić. Topless na plaży w Brzeźnie. Takie plany na wakajki.
— Ostatnio chciałaś tatuować sobie krzyż na plecach, pamiętasz? Tak żeby wyrastał z tych kwiatków nad dupą — powiedziała Gracjana.
— A, to też. Ale na razie nie mam hajsu, co nie. Ja chcę taki zajebiście wielki krzyż. Z rogami. Taki zarośnięty bluszczem. Jak ze starego grobu. I żeby z kwiatków wyłaził, właśnie.
CZYTASZ
Nadziejo
Short StoryJudyta po ponad roku mieszkania na pustkowiu wraca do rodzinnego miasta i musi zrobić rachunek sumienia, ale bardzo tego nie chce. Jest zmęczona i przerażona życiem, które ze starego i wygodnego, zmieniło się w nowe i nieprzyjemne. Karolina stoi w...