14. Burza przed ciszą

139 7 41
                                    

KAROLINA

Judyta miała tatuaż pszczoły — choć bardziej pszczółki — na żebrach i kaktusa na ramieniu. Trzy pieprzyki na jej lewym przedramieniu tworzyły idealny trójkąt, zaś na prawym kolejne cztery przypominały trochę mały wóz. Zegar wskazywał dokładnie dziewiątą rano, a nadal spała snem tak spokojnym, że można by uznać za nieprawdopodobne, by ktokolwiek oddychał tak cicho. Zanim zasnęła, powiedziała, że Karolina już zawsze będzie jej się kojarzyła z jaśminem. Nie mogła rozgryźć dlaczego, a to zagwarantowało bezsenną godzinę. Przypomniała sobie potem o tej herbacie w Żaku. Nie lubiła jaśminu. Po prostu chciała powiedzieć coś mądrego. Nie sądziła, że Judyta to zapamięta.

Dziewczyna z lasu była naprawdę dziwna. Zaprosiła ją na te planszówki, na które już wcześniej umówiła się z podobno-nie-byłą, a potem tłumaczyła to dosyć mętnie. Karolina chciałaby kazać jej spierdalać, ale z drugiej strony wcale nie. W końcu dopięła swego. Judyta sama za nią poszła, nie potrzebowała namawiania. Niby powłóczyła wzrokiem za Laurą, jednak bardzo łatwo dawała się Karolinie rozproszyć — a Karolina była zbyt uparta, aby nie skorzystać. Nie widziała powodu, by odpuścić. Judyta mogła żartować z tym lasem, ale cała mgła sekretów wokół niej tworzyła choćby metaforyczny las. Karolina już zdążyła się w nim zgubić.

Wstała bardzo delikatnie, by jej nie obudzić. Zarzuciła na siebie szlafrok i poszła zaparzyć kawę — przecież obiecała. Otworzyła okna na oścież, żeby trochę przewietrzyć. Na zewnątrz już było bardzo ciepło, żeby nie powiedzieć duszno. Lato nadchodziło tak wielkimi krokami, że Karolina nie zdążyła się nawet przygotować na swoje coroczne poirytowanie. Miała na głowie inne zmartwienia. Mogłaby się nawet do takiego stanu przyzwyczaić. Dopiero w trakcie parzenia kawy przypomniała sobie, że nie wiedziała do końca, co dalej. Dawno temu zaszła aż tak daleko i wtedy miała pewność, że druga osoba przejmie ster — teraz to ona sterowała tym wszystkim. Kończyły herbatę już drugi raz. Kiedyś musiały... zacząć nową? Zabrnęła w ciemny las z kolejną metaforą.

Pomyślała nagle o Laurze. Coś jej w niej nie pasowało. Nie dlatego, bo z dziewczyną było coś nie tak — wręcz przeciwnie, wydawała się irytująco wręcz zwyczajna. Jak dziewczyna z sąsiedztwa, która wyprowadza psy sąsiadkom, robi zakupy, śpiewa w chórze. Judyta mówiła o niej tak, jakby wynalazła lek na raka. Karolina chciała widzieć w niej to samo, ale nie mogła. Święta Laura dopytywała o ten pieprzony portfel i stwierdziła, że „to bardzo dziwne, że Juda go zgubiła". Cokolwiek chciała tym osiągnąć, podniosła Karolinie ciśnienie. Jej dziewczyna — Hanna, nieruchomości — wydawała się już konkretniejsza, ale dziewczyna z lasu nie dorysowała na głowie Hanny aureoli. Podwójnej. Z kwiatkami. Laura miała tak świecący okrąg nad głową, że mogłaby robić za latarnię morską. Pewnie zaparzyła nawalonej Miśce ziółek i została jej nową przyjaciółką.

Syknęła. Tak zapędziła się w swoim kołowrotku narzekań, że niechcący zacięła się nożem. Z opuszka środkowego palca zaczęła sączyć się krew. Karolina westchnęła cicho, po czym obwiązała go ręcznikiem papierowym. Wtem, niczym wampir przebudzony z drzemki, z sypialni wyszła Judyta. Miała na sobie koszulkę z poprzedniego dnia i majtki. Wyglądała na strasznie zaspaną. Może trochę zakłopotaną. Potarła jedno oko pięścią, wstrzymując jednocześnie ziewnięcie. Włosy z jednej strony odstawały jej śmiesznie, ale chyba nie była tego świadoma.

— Nie wiem, gdzie są moje spodnie — oznajmiła cicho, marszcząc brwi.

Karolina parsknęła śmiechem. Złapała z Judytą kontakt wzrokowy, a potem wskazała głową na kanapę. Jeansy leżały przewieszone przez oparcie. Judyta jęknęła cicho, chyba nadal na pół świadoma, a potem niczym męczennik ruszyła w ich kierunku. Nie miała pojęcia, jak bardzo bawiła Karolinę — krążyła po salonie trochę jak we śnie, podskakując w celu podciągnięcia spodni jak najwyżej. Kiedy się w końcu udało, oparła dłonie o fotel i westchnęła ciężko. Przypominała kilkuletnie dziecko zmęczone swoją długą egzystencją.

NadziejoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz