9. Słodko-gorzko

222 14 69
                                    

KAROLINA

Nieważne, z której strony spojrzała — z lewej, z prawej, z góry, znad kuchenki, w lustrzanym odbiciu — biała kartka konspektu rozprawy doktorskiej nie zapełniała się literami sama. Karolina zbliżała się powoli do terminu, w którym powinna oddać zarys pracy; kończył się semestr, wypracowała prawie wszystkie potrzebne godziny ćwiczeń z prawa cywilnego, zaliczyła obowiązkowe zajęcia, nawet powstawiała już połowę ocen studentom. Został tylko ten pieprzony konspekt zapisany do połowy. Wiedziała, że obijała się okropnie i przez wakacje będzie musiała ponadrabiać przede wszystkim książkowo, ale nie umiała zmusić się do pracy.

Krążyła nad laptopem, robiąc wszystkie inne rzeczy. Posprzątała mieszkanie, myślała o Judycie, robiła sobie naprawdę dobre obiady, myślała o Judycie, pracowała nad aktami przed następną rozprawą, myślała o Judycie... prawdę mówiąc, wszystko inne było po to, żeby o niej nie myśleć, bo niestety pojawiała się w miejscu pustej kartki. Karolina czuła się bardzo niepocieszona faktem, że została spławiona, bo zdarzało jej się to rzadko. No, dobrze. Nigdy. Nigdy nie została spławiona. Kiedy już się to stało, zaczęła obsesyjnie o tym myśleć, dopatrując się czegoś w sobie.

Oczywiście, doszła szybko do wniosku, że to na pewno nie jej wina — była atrakcyjna i na tyle intrygująca, by dopominano się o jej uwagę, nie odwrotnie. Dlaczego więc tu było odwrotnie? Przez chwilę pomyślała oczywistość — Judycie nie podobały się kobiety. Lecz nie, to było zbyt absurdalne stwierdzenie. Radar mógł czasem szwankować, ale przy tamtej dziewczynie wył jak szalony. Miała w sobie coś takiego, co nie pozwalało wątpić, że prędzej zainteresowałaby się Karoliną, niż mężczyzną obok niej. Nie była jednak zainteresowana. Zostawiła czapkę i nie odezwała się więcej w tej sprawie.

Nastał czas, by o niej zapomnieć, a przynajmniej spróbować. Karolina jednak była typem zdobywcy, zdobywała wszystkie możliwe szczyty. Judyta co prawda ledwo sięgała jej ramienia, ale zdawała się wręcz niemożliwa do zdobycia. Karolina odbijała się od bariery przed nią, a potem tupała nogą. I tak, na początku te pobudki wynikały tylko z tego, że Judyta palnęła coś o tym lesie — o czym bardzo szybko zapomniała — a także z tego, że Karolina chciała się upewnić, czy może ją zostawić samą. Szybko jednak musiała się pogodzić z faktem, że czuła się zaintrygowana, głównie tym, że nie robi na Judycie takiego wrażenia, jak zwykle. Musiała odzywać się pierwsza. To bolało dostatecznie mocno. Karolina nie odzywała się pierwsza, chyba że do Miśki. Ale z Miśką nie poszłaby do łóżka — prędzej odholowałaby ją tam po imprezie, a sama przekimała ten czas na kanapie.

Nie była nawet pewna, czy tego właśnie chciała — zapomnieć — czy jednak sobie coś udowodnić. W sumie co miałaby sobie udowodnić? Tak, oczywiście to, że nie ma osoby, na którą nie działałby jej urok — umiała zaczarować spojrzeniem, a potem zniechęcić słowami. Ale co jeszcze? Judyta nie oferowała nic, czego by szukała, oprócz tej adrenaliny związanej z jej zachowaniem. Była tak nieprzewidywalna i dzika. A co najgorsze, pocałunek Karoliny też nie zrobił na niej wrażenia! Potem jeszcze obraziła się, gdy została odprowadzona do domu. Czy mogło być coś gorszego, niż osoba niestosująca się do zasad kanonu randkowego na randce niebędącej stricte randką?

Owszem. Owszem, mogło. We wtorkowy wieczór, kiedy Karolina uparcie ignorowała białą kartkę Worda, Kaśka Kulczyk zaobserwowała ją na Instagramie. Zrobiła to absolutnie bezczelnie, bez ostrzeżenia, dosyć sprytnie wybierając późniejszą porę. W pierwszej chwili Karolina z prychnięciem odłożyła telefon, a potem zaczęła nieco mocniej dźgać widelcem makaron na talerzu. Poprzedniego dnia dostała okres, więc teraz przypadał drugi dzień — w jej mniemaniu, najgorszy — telefon powinien się cieszyć, że nie wylądował w zlewie. To byłaby ewidentna wina Kaśki. Laptop ostentacyjnie przeszedł w stan czuwania, a program o drag queens organizujących śluby został przerwany reklamą kropel do oczu.

NadziejoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz