10 rozdział

675 35 2
                                    

Dzisiaj mam dobry humor. Oczywiście pomijając fakt, że Chic jest w tym domu. Chciałabym dziś spotkać się z kimś. Może  z nimi wszystkimi. Chce odpocząć, wyluzować się. Więc wzięłam telefon w ręce i zadzwoniłam do Veronici.
~
Betty: Hej! Czy chciałabyś się spotkać u Pop'a? Razem z Archim i Jugiem jeśli będą chcieć?
Veronica: jasne ! Ale Bi daj trochę czasu!
Betty : hahah sama muszę się uszykować.
Veronica: to pa.
Betty : papa widzimy się o 13.
~
Poczułam oddech na swoich plecach. Odwróciłam się A tu...
-Chic! Do cholery co ty tu robisz! Wyjdź z mojego pokoju!
-chciałem się przywitać.
- dobra Dobra nie udawaj aniołka przed mamusią!
- och Betty , chce być miły.
-spieprzaj
Wypchnęłam go i zamknęłam drzwi.
Zadzwoniłam do Juga i Archiego. Zgodzili się.
Jest 13. W sumie po 13. Jestem u Pop'a. Zauważyłam Veronice. Dosiadłam się.
-Hej Vi!
- hejka
-był jug?
-y nie
-a Arch?
- też nie
-kurde dziwne mówili, że będą...
-spokojnie Betty jeszcze mają czas.
-a bo Archie napisał mi, że ma sprawę do załatwienia i się spóźni.
- nic mi nie mówił.
-Może nie potrzebował ci tego mówić?
Przez drzwi Pop'a wszedł Jug. Chciałam się na niego rzucić. Ale się powstrzymałam.
-Hej Jug !
-hej hej
-siadaj.
-a Archie ?
-poszedł coś załatwić.
Minęło trochę czasu. Około godziny. Już się zmartwiłam...
-ej bo już za długo go nie ma...
-zadzwonię
Veronica wyszła na dwór. Gdy wróciła była przerażona.
-co jest Vi?
-boze mają Archiego!
-co ? Pokaż!
Ten SMS brzmiał tak : "Bierz Archiego. Jest w "The Club 100". Czekamy."
-co to za klub ?!
-klub ćpunów i pijaków.
-boże co on tam robi!!
Pojechaliśmy autem Veronici. Stanęłam przed tym Clubem i od samego wejścia śmierdziało rzygami.
-o proszę są "przyjaciele" przybłędy.
-zostawcie go!
-e laska nie podskakuj nam !
Podszedł do mnie. Zrobił taki ruch ręką jakby chciał mnie szarpnąć.
- zostaw ją !
Jug popchnął go.
- zostaw go! Lepiej nie Jug
-macie go! - rzucił go na podłogę.
-Jezu Archie!
-Betty ciągnij go też A nie !
Zaciągneliśmy go do auta.
-kurwa co robimy!
-bierzemy go do opuszczonego bunkru.
-boże gdzie !?
Minęła godzina Archie leżał opatulony w bandaże.
-wiedzieliście o tym ?
-nie...
-a ty Jug?
-wiedziałem, ale nie chciałem was martwić...
-co ?!
-miał oddać  pieniądze za dragi i wrócić do rzeczywistości!
- On ćpał ?
-teraz martwmy się o to w jakie gówno wpadł przez te dragi. Będą go ganiać. Przez to, że nie wpłacił pieniędzy w pierwszej dacie.
- och Boże...

Rok bughead Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz