Roz. 10

45 2 0
                                    

Pov. Shoto

Razem z mężem biegliśmy przez długi korytarz na którym końcu znajdował się gabinet przełożonego.
Pierwszy wszedłem...wbiegłem do gabinetu a za mną deku.

-panie daisuke!

-co się stało?!

-porwali nam córkę

-kto?!

-podejrzewamy goro ale nie jestem pewny

-trzeba zacząć szukać-Nagle izuku dostał SMS.
Przeraził się i padł na kolana zabrałem jego telefon i wtedy zobaczyłem co tak naprawdę Przeraziło mojego męża.

Zostało wysłane zdjęcie z numeru satomi.
Na tym zdjęciu była przywiązana satomi cała we krwi.
Siedziała z opuszczoną głową a na podłogę spływała krew.

-POKAŻ TO!-podałem mu telefon-cholera trzeba działac...wezwe odpowiednich ludzi wy a najbardziej deku nie jesteście w stanie.

-JA JESTEM W STANIE-nagle izuku wstał z kolan i zrobił groźną minę gotową do walki.

-moge was do tej sprawy przydzielić ale obiecacie mi coś...że nie będziecie szukać ich na własną rękę

-tak jest!-krzyknęliśmy razem u wyszliśmy.
Droga do pokoju przebiegała w ciszy aż do jej końca.

Pov. Satomi

Siedziałam przywiązana do krzesła a krew spływała mi z ust.
Prubowałam użyć mocy ale miała jakieś bransoletki które ją chyba blokowały.
Odkaszlnełam resztę krwi z ust i uniosłam głowę,nikogo nie było w pomieszczeniu więc zaczęłam kombinować.
Nagle do pokoju weszła...

-ciocia?

-tu jesteś!-szepnęła.

-prosze ratuj

-już czekaj-rozwiązała mnie i przytuliła-już dobrze dziecko.

-A co z goro?

-nie ma go w bazie więc mam czas żeby cię z tąd zabrać więc chodź.

Mijałyśmy wiele celi w których byli inni ludzie zapytałam się cioci czy oni tu zostaną a ona powiedziała że najpierw ty bedziesz uratowana potem oni.
Gdy wybiegłyśmy z tego obiektu skierowałyśmy się do hotelu w którym aktualnie przebywali moi rodzice przeszedłyśmy przez recepcje i szykaliśmy odpowiedniego pokoju a raczej ciocia szykała bo ja byłam ledwo przytomna.

Gdy weszliśmy do pokoju chyba zemdlałam ponieważ widziałam tylko ciemność.

Pov. Midoriya

Kiedy myślałem o satomi z rozmyśleń wyrwala mnie uraraka która weszła do pokoju a raczej wbiegła z moją córką na rękach.

-Udało mi się ją uratować!

-dawaj ją na łóżko!-krzyknął shoto.

Ja nie mogłem wydusić ani jedneho słowa gdy zauważyłem satomi w takim stanie.
Na twarzy miała mnóstwo krwi a na jej całym ciele były siniaki zadrapania a nawet głębokie rozcięcia.
Nagle po moich policzkach spłynęły łzy podbiegłem do satomi i dotknąłem jej twarzy.
Jej ciało było zimne i pozbawione rumieńców które często gościły na jej policzkach.
Padłem na kolana i położyłem głowę koło jej ręki która wyglądała jak reszta jej ciała.
Zacząłem wyć,gotowala się we mnie złość którą miałem fo tego skurwysyna goro powiniem zgnić w pierdlu dla złoczyńców ale najpierw powinienem mu wpierdolić.

Moje myśli przerwał shoto który skończył opatrywać satomi.

-kochanie wszystko będzie dobrze ona jutro powinna być na nogach-pocieszał mnie.

Nowe Pokolenie | TododekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz