18

521 30 18
                                    

Do moich nozdrzy dostał się przyjemny, intensywny zapach, co spowodowało, że obudziłam się do końca. Nie otwierając oczu wtuliłam się bardziej w kołdrę, gdy nagle w coś uderzyłam. Jak na zawołanie skamieniałam i powoli podniosłam powieki. Tuż obok mnie leżał Joe, który spał w najlepsze. Oboje mieliśmy na sobie ubrania, a na podłodze leżały rzeczy potrzebne do projektu. Przez chwilę nie wiedziałam jak zareagować, więc leżałam bez ruchu wpatrując się w biały sufit. Dopiero po paru minutach do mnie dotarło, że nasze zajęcia szkolne się zaczęły.

— Joe! — krzyknęłam podnosząc się do pozycji siedzącej. Szybko potrząsnęłam chłopakiem, aby ten się przebudził.

— Yuzuki? — jęknął słabo King otwierając przy tym oczy. — Co ty tu robisz?

— To mój pokój, Joe — powiedziałam lekko przejęta. — Zaspaliśmy wczoraj i nawet nie zrobiliśmy projektu, a do tego od godziny powinniśmy być w szkole!

— Żartujesz, prawda? — spytał zmęczonym tonem głosu i usiadł obok mnie. — Muszę napisać mamie, że żyje.

— Lepiej zrób to szybko — powiedziałam pośpiesznie, po czym wybiegłam z łóżka.

Pobiegłam do łazienki i zaczęłam czesać włosy, myć zęby oraz twarz. Zaraz po tym spakowałam się do szkoły, zabierając przy tym pieniądze z szafki ze względu na to, że nie zdążę już zrobić nam obu drugiego śniadania. Już sobie wyobrażam minę Davida, który zauważy nas spóźnionych na lekcje i jego cwane uśmiechy bezczelnie rzucane w naszą stronę.

— Chodź! — usłyszałam z dołu krzyk Josepha, który ogarnął się znacznie szybciej niż ja.

Zabrałam plecak i pobiegłam na dół, wskakując w trampki i zarzucając na ramiona kurtkę jeansową. Dzisiejszego dnia wyjątkowo będziemy wyróżniać się spośród tłumu uczniów Akademii Królewskiej. Ani ja ani Joe nie mamy na sobie mundurka, więc jednocześnie szykuje się niezły ochrzan od wychowawcy. Oboje ruszyliśmy pędem w stronę szkoły nawet nie wymieniając ze sobą żadnego zdania. Raz prawie wpadliśmy pod auto, ale i tak wyszliśmy z tego cało. Zwolniliśmy dopiero pod salą od japońskiego, który według planu lekcji teraz trwał. 

— Czekaj! — zatrzymałam chłopaka, który już trzymał klamkę od drzwi i chciał wejść do sali. — Może zaczekamy aż lekcja się skończy i może dołączymy do klasy na następną godzinę.

— No nie wiem... Wiesz, że facet od japońskiego jest złośliwy, a ja wyjątkowo nie chcę mieć u niego przesrane — Joe nieznacznie się skrzywił, a ja zaśmiałam. 

— Chyba nie chcę znać twoich ocen z japońskiego — odgryzłam się cicho za co dostałam małego kuksańca. — No co?

— Ty nie bądź taka cwana, bo lepszych nie masz — odpowiedział złośliwie, po czym oboje zaśmialiśmy się cicho. Gdy Joseph umilkł i spoważniał, spojrzałam na niego pytająco. — Yu, wiem, że masz parę zagrożeń na koniec roku. Lepiej żebyś to poprawiła, bo nie przejdziesz tego roku i zostaniesz w tej klasie.

— Joe — wydusiłam z siebie, opuszczając głowę ze wstydu, byłam jedną z niewielu osób, które mogły nie przejść wraz z resztą rówieśników. — Ja mam zamiar to poprawić, naprawdę. Ale po tym co było nie mogę się pozbierać — powiedziałam zgodnie z prawdą i delikatnie oparłam się o drzwi sali od języka. 

— Rozumiem. Sam mam małe problemy, ale musimy o tym zapomnieć — rzucił cicho i podniósł mój podbródek wyżej, tak abym się na niego patrzyła. — Damy radę... 

Przez chwilę wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w niebieskie tęczówki chłopaka, który zdążył przybliżyć się o parę centymetrów. Poczułam, że zaraz cała spłonę i zaleję się potem, jednak zanim zdążyłam to zrobić, drzwi gwałtownie się otworzyły, a ja poleciałam do tyłu. W pasie wyczułam rękę bramkarza, a ja sama złapałam go za kark. Moje powieki automatycznie się zamknęły ze strachu, lecz gdy dotarło do mnie, że nie uderzyłam w ziemię i raczej szybko tego nie zrobię, otworzyłam je. Wzrok całej klasy, a szczególnie nauczyciela, był skupiony na naszej dwójce. 

Na zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz