9. Prowokacja. ✔

815 38 0
                                    

Ze snu wyrywa mnie natrętne światło przedzierające się przez zasłony. Przecieram, delikatnie, dłonią obolałe powieki.
Ja pierdole co on mi zrobił?
Fakt, tym razem nie miałam koszmarów, co poskutkowało tym, że jestem bardzo wypoczęta, lecz ten ból, który mi spowodował, sprawił, że w moim organizmie, zadziało się coś dziwnego. Na tą chwilę nie potrafię jeszcze wyjaśnić co dokładnie, ale jest to coś ekscentrycznego. Niechętnie uchylam powieki, po czym wciąż drżącymi dłońmi chwytam się materaca i podnoszę do pozycji siedzącej.
- Dzień dobry. Jak się spało? - odwracam się w stronę zielonowłosego, który siedzi, jak gdyby nigdy nic, obok.
Na jego widok, niemal natychmiast wpadam w szał, który powoduje, że rzucam się na mężczyznę, siadam w rozkroku na jego umięśnionym brzuchu i bez opamiętania zaczyna uderzać go pięściami w klatkę piersiową. Zważywszy na to, że ręce mam wciąż jak z waty, mój atak nie robi na nim wielkiego wrażenia.
- Coś ty mi kurwa zrobił?! Mogłeś mnie zabić! - mężczyzna chwyta obie moje dłonie w swoją jedną, po czym jednym płynnym ruchem zrzuca mnie z siebie, aby sekundę później usadowić się pomiędzy moimi nogami.
- Nie zabiłbym cię. - na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. - Nie pozwoliłbym ci umrzeć. - nie odwracając wzroku od mojego, zielonowłosy zaczyna delikatne poruszać się w przód i w tył, wciąż znajdując się pomiędzy moimi nogami. Jego postępowanie budzi, moje najczulsze miejsce do życia. Lecz, pomimo żądzy, którą spowodował w moim ciele, nie daję tego po sobie poznać. Nie dam mu tej satysfakcji.
- Możesz ze mnie zejść? - pytam, choć, w głębi wcale tego nie chcę.
Bez zastanowienia, odkleja się ode mnie, po czym wstaje i poprawiając fioletową marynarkę, podchodzi do drzwi.
- Dziś wychodzimy. Ubierz się ładnie.
- Czyli jak mam się ubr...? - nie czeka, aż skończę, gdyż wychodzi z sypialni. Ma dziwny zwyczaj nieodpowiadania na moje pytania.
Niechętnie wstaję i ruszam do szafy, z której wynajduję czarną sukienkę od Hugo Boss, czarną bezszwową bieliznę i tego samego koloru szpilki od Louboutin, po czym zamykając się na klucz, ubieram wcześniej znalezione ubrania.
Po porannej toalecie ruszam salonu, gdzie o dziwo jest zielony.
- Chciałabym zjeść śniadanie... - mówię, nie podchodząc do niego. Bez słowa, wstaje i rusza w stronę drzwi nawet na mnie nie spoglądając, następnie przykłada palec do małego monitora obok wejścia do kuchni, po czym wrota się otwierają. Nie czekając, aż wejdzie, wyprzedzam go i podchodzę do lodówki, wyciągając z niej mleko, po czym z jednej z szafek wyciągam pudełko z czekoladowymi płatkami śniadaniowymi. Po mimo że nie spoglądam na niego, to czuję jego ciekawski wzrok na sobie.
- Potrzebujesz czegoś? - pytam, zabierając się za konsumpcje posiłku.
- Lubię na ciebie patrzeć... - nawet kiedy go nie widzę, czuję, jak się uśmiecha. Po kilku dniach spędzonych w towarzystwie tego szaleńca, jego śmiech wciąż wywołuje u mnie gęsią skórkę, lecz już nie ze strachu. - Z resztą... ty chyba czujesz podobnie. Co? - nie podnosząc głowy, zza miski orientuję się, że stoi za mną. Kiedy odkładam porcelanowe naczynie na blat, czuję jego zimne ręce na ramionach, które odwracają mnie niewiarygodną siłą, przodem do siebie.
- Bardzo wyraźnie dostrzegam twoje pożądanie... Po co z tym walczysz? - mężczyzna nie przerywając kontaktu wzrokowego, po raz kolejny zbliża usta do moich. Kiedy jest już wystarczająco blisko, nie odwracam głowy i pozwalam, na to by Joker złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Niemal natychmiast jego dłoń ląduje na moim policzku oraz moich plecach przybliżając, moją osobę bliżej siebie tak, że moja pierś styka się z jego umięśnioną klatką piersiową. Gdy wyczuwam jego przedzierający się język, pozwalam, aby zagłębił się w moim wnętrzu, wtedy chwyta mnie obiema rękami za pośladki, po czym unosi, jak gdybym, nic nie warzyła i sadza na blacie kuchennym, nie przestając obsypywać, moich warg pocałunkami.
Jego delikatność, jego wygląd, jego zapach i ten fragment niebezpieczeństwa, który przyciąga mnie do niego niczym magnes. Nie jestem pewna czy to wina tej pieprzonej terapii, ale patrzę na niego inaczej. Mam nadzieje, że to nie syndrom sztokholmski. Jestem tylko kobietą, a on atrakcyjnym mężczyzną, to normalne, że mnie do niego ciągnie. Chyba.
Niepostrzeżenie odsuwam się od mężczyzny, opierając dłonie o jego pół nagą klatkę piersiową, lecz nie zmieniając pozycji. Po krótkiej chwili spoglądam w jego rozbawione, zielone tęczówki.
- Tak... - odzywam się, kiedy mój oddech się uspokaja. Mężczyzna wciąż rozbawiony przymruża brwi. - Pragnę cię... - nie zabieram ręki z jego zimnej skóry. - Ale nie dam się omotać pożądaniu. - po czym staję i kieruję się do wyjścia, na zewnątrz zaś ruszam do sypialni.
Prowokujesz mnie? Wiedz, że ja nie pozostanę ci dłużna. Z pudełka z napisem Casadei wyciągam srebrne, brokatowe szpilki, następnie wyszukuje czarne krótkie spodenki również brokatowe. Kolejno znajduję srebrny brokatowy biustonosz z podwójnym push - upem i przeźroczystą bomberkę. Sam się o to prosiłeś Joker. Biorę wszystko do ręki i wychodzę z pokoju, by wejść do łazienki. Tam spędzam kilka godzin, zważywszy na to, że makijaż nie jest moją mocną stroną. Ale rezultat nawet mnie odbiera mowę. Z szerokim uśmiechem na ustach wychodzę i ruszam w stronę salonu gdzie tyłem do mnie siedzi zielonowłosy. Z udawaną pewnością siebie ruszam w jego stronę, po czym zajmuję miejsce obok niego, zakładając nogę na nogę.
Kiedy nie wyczuwam jego wzroku na sobie, nachylam się w jego stronę i odbieram z jego dłoni szklankę napełnioną brązowym płynem. Kolejno zajmuje moją poprzednią pozę. Popijając obrzydliwy trunek, czuję, jak zielonooki wstaję i rusza w nieznanym mi kierunku.
- Prowokujesz mnie mała... - kiedy jego zimne dłonie stykają się z moim karkiem, ze strachu piszczę. Jak on to robi, że porusza się tak bezszelestnie?
- Ja ciebie? - odkładam puste szkło i wstaję na równe nogi.
- Musimy już iść. - po krótkiej chwili się odzywa.
- To wszystko, co masz mi do powiedzenia?
- A czego ode mnie oczekujesz lwico?
- No nie wiem może...
- Dobrze więc chodźmy.

Miłość silniejsza niż strachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz