Podróż odbyliśmy w ciszy. Joker całą drogę przeglądał coś w telefonie, a ja bezmyślnie spoglądałam w szybę. O dziwo dzisiaj nie prowadził zielonowłosy, tylko jeden z jego goryli. Zauważyłam również że Frost z kilkoma innymi ochroniarzami wsiadali do auta, które właśnie jedzie za nami. Przyznaję trochę to niepokojące, zważywszy na to, że zawsze jeździliśmy sami, a teraz mamy duże wsparcie. Muszę zachować pozory, gdyż już zagroził mi tą maszyną. Wolę nie przechodzić przez to po raz kolejny.
Niewzruszona wysiadam z auta, kiedy te się zatrzymuje. W miejscu, w którym się aktualnie znajdujemy, jest ciemno. Bardzo ciemno. Ślepo próbuję złapać klamkę auta, by wejść z powrotem w bezpieczną przestrzeń, niestety auto jest zamknięte.
- Boisz się? - kiedy słyszę znajomy głos za sobą, piszczę.
- Nie strasz mnie! - uderzam zielonowłosego w klatkę piersiową, na co ten tylko wybucha śmiechem.
- Idziemy. - w jednej chwili staje się poważny. Jak on to robi?
Chwyta mnie za dłoń i prowadzi w niewiadomą mi stronę. - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- O co ci chodzi?
- Boisz się?
- Nie... - staram się brzmieć pewnie, ale nie mogę opanować drżenia w głosie.
- Jesteś tego pewna?
- Tak... - mężczyzna w jednej chwili puszczą moją dłoń i znika. Staram się coś dostrzec, niestety nie mogę, gdyż jest bardzo ciemno. Strach się we mnie kumuluję. Nie mogę nad sobą zapanować i zaczynam nerwowo chodzić w jedną i w drugą stronę. - Joker?! - zgłoś, mi drży, a z oczu zaczynają płynąć łzy.
- A mówiłaś, że się nie boisz... - jego głos sprawia, że czuję ulgę i złość.
- Ty dupku! Nie zostawiaj mnie!
- Nigdy... - jego śmiech odbija się echem. Zielonowłosy ponownie chwyta mnie za rękę i wprowadza w nieznane mi miejsce. Albowiem znajdujemy się w rzeźni. Przekraczając kolejny próg, znajdujemy się na zapleczu jakiegoś sklepu. Nie jesteśmy tu sami. Razem z naszą ochroną jest tu inna, równie groźna.
- Joker... Widzę, że, przyprowadziłeś mi prezent w ramach przeprosin...
- Zamknij się albo odstrzelę ci łeb. Gdzie kasa?
- Nie będzie żadnej kasy! - Joker wraz ze swoją ochroną podnoszą broń na mężczyzn przed nami. Dopiero po krótkiej chwili orientuję się, że jeden z tamtych wymierza swojego gnata prosto w moją głowę. Cała ta sytuacja paraliżuje moje ciało, jedyne co mogę to ścisnąć mocniej dłoń Jokera, ten widząc, że jestem na linii strzału, bez wahania naciska na spust a mężczyzna, który mi zagrażał, upada bez życia na ziemię.
- Jeszcze raz któryś z was podniesie na nią broń, a odstrzelę wszystkim łeb. Gdzie jest kasa?
- Nie będzie kasy Joker, wkroczyłeś prosto w moją pułapkę... - na widok wchodzących uzbrojonych mężczyzn, przy kleszczam się mocniej do klauna, lecz zachowuję czysty umysł i niepostrzeżenie wyciągam z torebki, różowy pistolet. Joker wydaje się niewzruszony obecną sytuacją, wręcz przeciwnie widzę, że go bawi.
- Jesteś głupszy, niż ustawa przewiduje... - zielonowłosy wymierza broń w czarnoskórego mężczyznę, który nam grozi po czym, bez zastanowienia naciska spust, nim kto kol wiek zareaguje, połowa ochrony już nie żyje. Odbezpieczam broń i bez wahania naciskam na spust kilkakrotnie, trafiając niektórych z ochroniarzy. Kiedy po kilku minutach tylko my i nasi członkowie eskorty żyją, buzuje we mnie adrenalina. Rzucam broń na ziemię, chwytam klauna za marynarkę i stając na palcach, namiętnie go całuje.
- Chcę się ruchać. Teraz. - mówię pomiędzy pocałunkami. Ten jak w transie chwyta mnie za pośladki i podnosi do góry, ja zaś oplatam go nogami w pasie. Wynosząc mnie z obleśnego miejsca, nawet na chwilę nie odklejamy języków od siebie. Pozwalamy, by tańczył swobodnie, niespokojny taniec. Za każdym razem, kiedy jego zęby przygryzają moje wargi, wydaję z siebie cichy jęk, który najwyraźniej mu się podoba, gdyż często powtarza tę czynność. Mężczyzna jedną ręką otwiera drzwi i szybko wślizguje się do auta, nie zmieniając naszej pozycji. Kiedy drzwi się za nami zamykają, nie odkrywając naszych ust od siebie, rozpinam mu rozporek i wyciągam na zewnątrz sterczącego kutasa, już na sam jego widok czuję, jak moje majtki przesiąkają wilgocią. Jego dłoń wślizga się pomiędzy nasze ciała, po czym z niebywałą delikatnością odsuwa moją bieliznę na bok i palcami odnajduje moją spragnioną dziurkę. Zatapia w niej palce, dając mi namiastkę, tego, co za chwilę mnie czeka. Jestem tak podniecona, że czuję zbliżający się orgazm, niestety, gdy jestem już blisko, Joker chwyta mnie za włosy, pociągając je gwałtownie w dół, wyciąga ze mnie palce tylko po to, by wsadzić je sobie do ust i zlizać mój nektar.
- Poproś mnie. - jego opanowany ton sprawia, że po moim ciele przechodzi przyjemny.
- Co?
- Poproś mnie, bym cię wyruchał. - nie spuszczając wzroku z jego, zsuwam ramiączka sukienki, po czym podwijam dekolt, ukazując mój pokaźnej wielkości biust. Zielonooki nie puszczając moich włosów, ujmuje w zęby mój sterczący sutek.
- Proszę. Wyruchaj. Mnie. - mój głos przypomina ciche jęki, lecz to wystarczyłoby, jednym płynnym ruchem uniósł mnie i nadział na swojego grubego przyjaciela. Za każdym razem, kiedy mnie podnosi, ja nabijam się na niego z podwójną siłą, co przybliża mnie co raz to bardziej do upragnionego orgazmu. - Mogę dojść? - pytam zadyszana, kiedy czuję, że moje spełnienie nadchodzi wielkimi krokami.
- Dla mnie. Dojdź dla mnie. - kolejny raz jego palce zjeżdżają w dół mojego ciała, odnajdując tym razem mój wrażliwy guziczek. Jego dłoń działa delikatnie, jego usta brutalnie a jego kutas agresywnie. Ta mieszanka sprawia, że dochodzę z taką siłą, że nie jestem w stanie się ruszyć. Przyjemność unosi mnie ku górze i sprawia, że nie chcę zejść na ziemię. Lecz kiedy tak się dzieje, jestem w najlepszym miejscu na ziemi. Siedzę na równie zadyszanym Jokerze, który pomimo zmęczenia promiennie się uśmiecha.
- Spierdalajmy z tond. - składa przeloty pocałunek na moich ustach, po czym przenoszę się na miejsce pasażera, poprawiając przy okazji ramiączka sukienki i bieliznę. Lecz nim ruszymy, zatrzymuję zielonowłosego, kiedy chce zapiąć rozporek.
- Ruszaj. - uśmiech nie schodzi mi z ust, kiedy nachlam się nad skrzynią biegów i ujmuję w usta jego członek, zlizując z niego każdą kroplę moich i jego soków. Czuję, jak auto rusza i z każdą sekundą, kiedy przyspiesza, ja również to robię, sprawiając mu jeszcze większą przyjemność. Po kilku minutach monotonnej pracy czuję jego dłoń na głowie, która coraz gwałtowniej naciska, przez co jego kutas w całości wchodzi mi w gardło, zalewając je słonawą cieczą, którą natychmiast połykam.
CZYTASZ
Miłość silniejsza niż strach
Fanfiction🔞 Kiedy życie się wali, wszystkie jego aspekty muszą współgrać. Można przyłapać ukochanego na zdradzie, następnie stracić dach nad głową, a na koniec stracić pracę. Jak wszystko to wszystko. Ale mimo to, najgorsze jeszcze przed nią. Co może być gor...