Episode 32

1.3K 52 12
                                    

Karolina's POV

Gaja wyszła do pracy, a ja zostałam w domu razem z Olą i Darią, które siedziały obok mnie i oglądały "Dom z Papieru". Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni napić się czegoś bo, chciało mi się pić. Nalałam sobie soku pomarańczowego i poczułam wibrację w kieszeni, wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że dzwoni do mnie jakiś nieznany numer. Odebrałam i usłyszałam niski męski głos.

— Dzień Dobry czy mam przyjemność rozmawiać z panią Karoliną Łapińską?

— Tak, tak to ja. Jest jakiś problem? Kto mówi?

— Pani matka nie żyje. — zaraz po usłyszeniu, szklanka i telefon wypadły mi z ręki.

Momentalnie wpadłam w szloch i nie wiedziałam jak zareagować, niby nie byłam z moją matką blisko, ale czułam się tak, jakby ktoś właśnie oderwał jakąś część mnie. Do kuchni weszły moje przyjaciółki i zamiast wypytywać mnie, one po prostu podeszły i mnie przytuliły, tylko, że Ola pierwsze co zrobiła to rozłączyła się z rozmówcą.

— Chodź usiądziemy. — Ola wstała i użyła gumki, którą miała na ręce do związania swoich brązowych włosów, na których bardzo wyróżniały się niebieskie końcówki.

— A ja tu posprzątam. — powiedziała Daria podnosząc mnie i siebie z podłogi.

Poszłam za Olą do salonu i usiadłam na kanapie naprzeciw dziewczyny, czując, że łzy ciągnę lecą z moich oczu.

— No już, ty koalo, proszę cię. Tak ładne dziewczyny jak ty nie powinny płakać. — powiedziała Ola wycierając moje oczy.

— M-moja m-matka nie żyje. — powiedziałam kompletnie się rozklejając, po czym wtuliłam się w Olę.

— Kobieto, nie płacz proszę cię. Twoja matka to była zwykła suka. Nie przejmuj się nią. — Ola klepnęła mnie kilka razy po plecach w geście pocieszenia.

Nagle do domu weszła Gaja i gdy tylko mnie zobaczyła, podbiegła i mnie przytuliła. Ola się odsunęła i głupia dzida zrobiła nam zdjęcie.

— Serio Ola? W takim momencie? — powiedziała Gaja pokazując jej środkowy palec.

— Bitch, jestem fotografem. Dobra nie ważne zostawiam was, nareczka. Zajmij się nią, bo nie mogę patrzeć, jak moja psiapsi płacze.

Ola poszła do Darii, która biegała po kuchni z miotełką i szufelką, zamiatając szkło.

— Kochanie, co się stało?

— Nic takiego. Nie ważne.

— Karolina, nic przede mną nie ukryjesz, proszę nie okłamuj mnie.

— Gaja, moja matka umarła. — dziewczyna, zrobiła taką minę jakbym conajmniej objaśniła jej, że jestem w ciąży, a ona jest ojcem.

— Czekaj co? Twoja mama umarła? Okej, nie przepadałam za nią, ale... szkoda mi jej.

— Tobie? Szkoda ci jej? Ona mnie zwyzywała, uderzyła cię i nienawidziła każdego, kto miał inną orientacje niż to jebane hetero. — podniosłam głos, a Gaja nawet nie drgnęła.

— Kochanie, mimo to ona była twoją matką. Wychowała cię, jej też było ciężko.

— M-masz rację. Ale... to nie zmienia faktu, że nienawidziła takich jak my.

— Kotku, masz racje, ale to nie zmienia faktu, że gdyby cię nie kochała już dawno ty byś teraz, leżała sztywna, nie ona.

Na słowa Gaji, tylko przytaknęłam i się w nią wtuliłam. Pachniała kawą i ciasteczkami, czyli była w pracy, pachniała się też bzem, tak jak zawsze. To nie zmienia faktu, że... ona ma racje. Gdyby nie moja matka i martwienie się o mnie, albo byłabym ćpunką i zataczałabym się gdzieś pod blokami, albo moje zwłoki leżałyby gdzieś skopane i poobijane.

— Gaja, kocham cię.

— Ja ciebie też Karola. A teraz chodź, popłaczemy razem, nie mogę patrzeć jak twoja śliczna buźka jest mokra od łez. — dziewczyna wzięła mnie na ręce przez co pisnęłam i poszła do pokoju.

The WaitressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz