NIE SPRAWDZONE. PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY.
Obudziłem się przed budzikiem, tuż przed ósmą. Zabawny jest fakt, że w tygodniu mogę spać aż do popołudnia gdybym miał czas, a w weekend nie mam jakiego problemu. Jednak muszę pracować na dom i rodzinę. Może bym wybrał inną pracę, jednak ta zapewnia mi pewną stałą pensję z wysokim wynagrodzenie za zostawienie po godzinach. Zawsze nie jest do końca skończona praca, a ja nauczyłem się, aby nie zostawiać pracy na jutro, ponieważ jest odkładana i tak z niczego, robi się długa papierkowa robota. Ale dość o pracy. W końcu mam od niej wolne.
Nie chcąc dłużej być bezruchu, wstałem z łóżka. Pościeliłem moje legowisko, a następnie wziąłem swoją bieliznę ze sobą i poszedłem do łazienki, która jest obok mojej sypialni. Zamknęłem drzwi na klucz, ściągnąłem swoją piżamie, składająca się z spodni dresowych. Weszłem pod prysznic, włączając wodę z słuchawki prysznicowej. Ustawiłem na ciepłą, po czym tak stałem, nie chcąc myśleć o tym wszystkim. W moim życiu stało się ciężkie odkąd... odkąd pamiętam. Zawsze musiałem być najlepszy, idealny we wszystkim. A teraz? Czuję się jak kundel, który został potrącony przez ciężarówkę. Powinienem być szczęśliwy, bo przecież jest mój syn, ale... Ale nie mogę sobie wybaczyć. Połowa mojego życia była zaplanowana przez moich rodziców, a konkretnie przez mojego już nie żyjącego ojca. Mogłem wcześniej się zbudować... Nie. Dalej żyje przeszłością. Nie mogę być dalej w iluzji, że ona wróci. Choć minęły te pieprzone dwadzieścia pięć lat... Dwadzieścia pięć lat. Czy już jestem stary? Co się stało z moim życiem? Od dwudziestu lat tylko pracuje, nie mając już tych przygód co wcześniej. Nie mając życia towarzyskiego, zatraciłem się w pracy. Nie chcąc myśleć o tym, szybko się umyłem. Wydarłem się ręcznikiem i spojrzałem w lustro. Z przestrażonego chłopca, stałem się dojrzałym mężczyzną. Jak ten czas zleciał...
Ubrałem garnitur i ogarnąłem fryzurę. Poszłem na dół, aby przygotować śniadanie dla mnie oraz dla mojego syna. Ku mojemu zaskoczeniu, zauważyłem już przygotowane śniadanie na stole w jadalni. Zdziwiony podeszłem bliżej. Po sekundzie Scorpius wszedł z kuchni do jadalni z filiżankami w kolorze ciemnej zieleni z złotymi ozdobami. Zaskoczony moim widokiem chłopak, podskoczył. Na szczęście nie umieścił niczego. Bez słowa położył rzeczy na stole.
- Co za niespodzianka. Z jakiej to okazji zrobiłeś śniadanie? - odezwałem się, siadając na krzesło, przesuwając się do stołu.
- A musi być okazja? - pytanie na pytanie. Coś komponuje.
- Nie, ale zawsze podlizujesz się, gdy coś zrobić. - stwierdziłem, nalewając kawę do filiżanki.
- Nic nie zrobiłem. Chciałem ci pomóc. Nie wierzysz mi? - zapytał, siadając do stołu.
- Wierzę ci.
Po tej rozmowię, zaczęliśmy jeść śniadanie, od czasu do czasu rozmawiając na różne tematy. Ja o pracy, on o szkole. Śmialiśmy się. Od czterech lat nie robiliśmy tego. Nie śmialiśmy się ani nie rozmawialiśmy dłużej niż pięć minut. Miło jest porozmawiać z synem, zwłaszcza dorastającym synem. Zauważyłem, że już nie jest tak zamknięty w sobie jak po śmierci mojej żony, a jego matki. Po prostu cieszy się życiem. Wspaniale, że nie żyje już żałobą. Pogodził się ze stratą jednego z rodziców.
-Tato... Bo mam dla ciebie prezent...
- Prezent? - ze zdziwieniem powtórzyłem, podniosłem wzrok, odkładając filiżankę z czarnym napojem.
- Ode mnie i Albus'a. - wytłumaczył, podając mi małe pudełko.
- Nie musiałeś. I nie mam przecież urodzin. Z jakiej to okazji? - zapytałem, otwierając prezent. Jestem zaskoczony tym.
CZYTASZ
NIE BÓJ SIĘ: INSYGNIA ŚMIERCI /Draco Malfoy ✔ TOM III
FanfictionTrzecia i ostatnia część trylogii NIE BÓJ SIĘ Wracamy do Draco Malfoy'a po 25-latach od śmierci jego ukochanej, Emily. Czy dalej o niej myśli? Czy już dawno zapomniał o niej? Co stało się jego życiem? Tyle pytań, a tylko tu znajdziesz odpowiedzi.