Rozdział XI - Poprawka

424 30 2
                                    

- Mogę zostać w szkole? - zapytał się mój syn przez telefon.

- Dobra. - pozwoliłem, obserwując brunetkę, która kroiła warzywa w kuchni.

- A ciotka Dafne nie będzie zła? - chłopak zapytał z obojętnością w głosie.

-Zadzwonię do niej później. - stwierdziłem, nie myśląc co tam mam robić. - Wiesz co, muszę kończyć. Zachowuj się.

Pożegnałem się z Scorpius'em i rozłączyłem się. Położyłem urządzenie na blad, po czym przycisnąłem swoje ciało do niej, całując jej bark. Dziewczyna przestała kroić, rozluźniając się odchylając głowę.

- Mamy wolną chatę. - powiedziałem  do niej przerywając całowanie.

- To zamierzasz z tym zrobisz? - powiedziała uwodzicielsko odwracając się do mnie, zakładając dłonie na moim karku.

- Może zostawmy te grę wstępną i przejdźmy do sypialni? - zamruczałem, trzymając ją za talię.

- Nie tak szybko, Panie Malfoy. - szepnęła cicho, patrząc mi w oczy.

- A może chciałaby panno Elev towarzysz w mojej podróży?

- A co ta za podróż? - zapytała z lekkim zdziwieniem na twarzy.

- Zobaczysz. - odpowiedziałem zagadkowo, całując ją w usta.

Po tej rozmowie zaczęliśmy przygotowywać kolację, nie przestając się do siebie kleić. Uwielbiam tą kobietę. Nie umiem się nacieszyć z niej. Chcę więcej i więcej. Ale czy to dziwne? Jeśli by spojrzała na osoba z zewnątrz, zapewne pomyślała by, że mam kryzys wieku średniego. I zapewne miałby rację. Ja stary już człowiek z młodą, aż za młodą kobietą. Miłość jednak nie zna granic, nawet po śmierci. Lecz gdy ona zniknie, będę dalej sobą? W końcu to realność. Nie ma sposobu, aby powstrzymać czas. Czas i tak zmarłej już mi osoby...
Co ze mną nie tak? Powinienem się cieszyć z powodu wrażenia do życia mojej ukochanej. A nie zamartwiać się co będzie, gdy ona odejście. Powinienem żyć chwilą. Bo tylko to mi pozostało. Nie oczekuje zamian nic poza nią. Chcę spędzić z nią tyle czasu, ile mogę. Ani  minuty nie chcę stracić. Zostało jej nie wiele, lecz chcę to wykorzystać na całego. Nadrobić te dwadzieścia pięć lat.

Nagłe zemdlenie Emily, wyrwało mnie z zamartwiania się i szybkim tempie złapałem ją, trzymając ją mocno za talię, lecz jej głowa poleciała bez władnie na moje ramię. Spanikowany, nie wiedząc o co chodzi, natychmiast zabrałem ją z kuchni, aby zabrać ją do mojego gabinetu. Położyłem ją delikatnie na kanapie, nie chcąc ją uszkodzić. Co się dzieję?  W końcu to nie jest normalne. Choć ktokolwiek wie czy to normalne? W legendach, z odpowiedzi Pottera wnioskuję, że nie. Nie ma nigdzie wzmianki o duchu żywym. Duch żywy... Lepszej nazwy nie mogłem wymyślić. Ale jak można inaczej nazwać? Zjawa? Upiór? Nie, nie można tak ją określić. W końcu nie jest ona diabelskim potworem. Owszem - jest diablicą, ale tylko w łóżku. Niesamowite, że to ja jestem jej pierwszym i jedynym mężczyzną na świecie. Mam taką nadzieję.

Spojrzałem na dziewczynę, która otworzyła oczy i zamrugała kilka razy szybciej niż normalnie. Podszedłem bliżej, siadając zwrócony do niej.

- Jak się czujesz? - zapytałem troskliwie głaskając ją po włosach, lekko uśmiechając się do niej nie chcąc, aby zauważyła moje zmartwienie.

*POV EMILY*

Otworzyłam oczy, nie czując się na siłach. Gdy jesteś jedynie duszą bez ciała, przyzwyczaić się do nie odczuwania żadnego bólu ani braku sił. Przez te lata nie czułam nic tego typu. A teraz? Czuję każdą część ciała, a nawet kości. Co za niesprawiedliwość. Może to znak od organizmu, że przywrócono mnie do życia? Przywrócono mnie do życia z jednego powodu - z powodu Draco'a Lucjusz'a Malfoy'a. Co to może znaczyć? Skoro twierdzono, że tylko ukazuje się martwa dusza, a nie ciało. Tu musi być jakiś plan. Może też wymyślam? Może ktoś pozwolił na to? Ktoś z dużą mocą... Nie. To nie dla moją głowę. Nie mogę wszędzie widzieć spisek. Po prostu moje ciało przebudziło się do życia i teraz są z tego skutki. Pobudziło się dla niego. Czy go kocham pomimo tylu lat? Czy uwierzyłam w jego słowa? Czy cokolwiek jest tu prawdą?

- Nie najlepiej. - stwierdziłam, chcąc się podnieść, lecz z powodu nagłej nieprzydomności, moje ręce są słabe.

- Poczekaj. - powiedział stając i podnosząc mnie w stylu panny młodej.

Nie prostestując, zaplotłam ręce wokół jego karku chowając swoją głowę. Niósł  mnie z taką lekkością, niczym piórko. Zaniósł mnie do sypialni i położył delikatnie na łóżku, po czym przykrył mnie nic nie mówiąc. Spojrzałam na niego, nie wiedząc jak się zachować. Dotknęłam niepewnie jego dłoni, leżąc pod kołdrą. On to zauważył i założył rękę na moją. Położył się obok mnie, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Czując się bezpiecznie, rozluźniłam się zamykając oczy. Mimo tylu lat, wrząc czuję to. Ale czy to nie iluzja? Iluzja, którą mi zabiorą tak szybko jak się pojawiła? Znów mam cierpieć? Znów przeżywać to wszystko?  Co jeśli to sztuczka? Nie teraz czas na myślenie....

~~~~~~~~~~
Hej wszystkim. Mam do was pytanie. Otóż chcecie kolejną intrygę czy już końcówka opowieści?
Liczę, że nie rozczarowałam nikogo. Decyzja należy do was. Buźka 😄

NIE BÓJ SIĘ: INSYGNIA ŚMIERCI /Draco Malfoy ✔ TOM IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz