Nie żałuję..

1.7K 98 17
                                    

Marinette

Następnego dnia bardzo nie chciało mi się iść do szkoły , miałam ochotę zostać w łóżku cały dzień , niestety moje plany zostały jednoznacznie zrujnowane zdaniem wypowiedzianym przez Alyę.

- Wstawaj. Nie pokazuj mu , że jest górą!

- .....Uhhh.....dobraa- zmęczona ruszyłam się szykować. Nie wiem jak zachować się w stosunku do Adriena....on tylko udawał czy mówił prawdę...? Zaryzykowałam i usiadłam w ostatniej ławce.

Adrien

W nocy nie mogłem spać. Nie wiem dlaczego ale cholernie bałem się , że ją stracę....Zachowałem się jak debil , ona cierpi , jest taka wspaniała a ja......zostałem znienawidzony...
Z wielką niechęcią wstałem dzisiaj do szkoły , spodziewając się jej wściekłych fiołkowych tęczówek skierowanych prosto na mnie. Samo myślenie o tym mnie bolało. Wszedłem do klasy , nie miałem ochoty dzisiaj się awanturować więc na korytarxu było zdumiewająco cicho.

Moje serce zaczęło szybciej bić. Spodziewałem się , źe Marinette będxie mną gardzić a tym czasem usiadła w ostatniej ławce. Mojej ławce. Zdumiomy usiadłem obok granatowłosej dziewczyny , która lekko spojrzała na mnie i wróciła do płynnego szkicowania. Z podziwem obserwowałem jej pasję i spojrzenie uderzająco podobne do tego mojej mamy. W ułamku sekundy zamieniłem się w zaintrygowanego dzieciaka wpatrującego się w prace swojej mamy z wielkim uśmiechem na twarzy. To mnie przerażało . Marinette w jednej chwili potrafiła mnie odsłonić. Jej ręka się zatrzymała i zaczęła lekko stukać w kartkę poszukując weny twórczej. Moje ręce same się ruszyły , jakby mały Adrien znalazł kogoś tak cennego jak jego własna matka. Zacząłem przeszukiwać plecak i w końcu wyjąłem z niego bransoletkę. Zrobiłem ją dla mamy właśnie na takie dni. Spoglądała na przeźroczyste diamenty na jej dłoni i jej wena powracała. Uśmiechnąłem się ciepło w strone bransoletki i stuknąłem granatowłosą w ramię. Spojrzała na mnie zdezorientowana a ja położyłem na jej szkicu bransolekę.

- Weź ją. Przywołuje wenę.- uśmiechnąłem się ciepło. Marinette spojrzała na mnie pytająco a ja niespodziewanie postanowiłem się otworzyć.- W dzieciństwie zrobiłem ją dla mojej mamy , która też projektowała i jej to pomagało. Może jest szansa , że pomoże i tobie. W końcu aż za bardzo mi ją przypominasz.- dodałem po cichu ale chyba mnie usłyszała bo się do mnie uśmiechnęła.

- Twoja mama projektowała? - zapytała z tym orzeźwiającym błyskiem w oku.

- Tak..,- uśmiechnąłem się smutno.- przep-przepraszam cię .., za wczoraj.... przestraszyłem się i zachowałem się jak debil odruchowo. Spojrzałem na nią ze skruchą. Nie udawamą , prawdziwą.

- Nic nie szkodzi , ale powinieneś przeprosić też Alyę.- odparła - dziękuje za bransoletkę. Chyba rzeczywiście zadziałała- dodała wpatrując się w kryształki. Chciała mi ją oddać , ale ja pokiwałem głową i zamknąłem bransoletę w jej piąstce.

- Zatrzymaj ją. To dla mnie ważne .

- Dziękuje Adrien. - spojrzała na mnie z pasją . TO DO ROBOTY ! - krzyknęła chyba zapominając o tym , że jest na lekcji. Dostaliśmy kazanie od Mendelejew i siedzieliśmy cicho już do końca lekcji starając się zatuszować naszą wpadkę. Zaraz po tym jak potulnie wyszliśmy z klasy , zaczęliśmy się wręcz dusić śmiechem duszonym przez połowę lekcji. Nie żałuję , że przyszłem dzisiaj do szkoły.

Bad boy. Koniec miraculum(?)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz