4.

432 16 2
                                    

- debilka - usłyszałam za drzwiami, cicho prychnęłam po czym z bananem na ryju rzuciłam się na łóżko.

*********

- Podoba ci się! I tylko spróbuj mi skłamać - pogroziła mi Emilia następnego dnia gdy siedziałyśmy na lekcji gdy opowiedziałam jej o wczorajszym dniu.

- Panno Camacho! Może pani by zechciała rozwiązać zadanie? - usłyszałam już zrezygnowany głos Pani Collins. Naprawde lubiłam tę kobietę. Była niewiele po 50 ale była naprawde przekozak babka. Niestety dziś nie był mój dzień

- z całym szacunkiem ale naprawde nie wiem. Niech mnie Pani dziś nie męczy. - zajęczałam a część klasy zaniosła się śmiechem, Pani Collins też się lekko zaśmiała ale czy to z mojej reakcji czy zrezygnowania?

- to bardzo proszę o nie rozmawianie. Rozumiem wszystko ale to naprawde ważne rzeczy. - ja tylko kiwnęłam lekko uśmiechnięta głową - Dziękuję.

- do reszty ci odbiło - słowa skierowałam do Em która wpadła na naprawde beznadziejny temat do rozmów. Nie chce jej mówic nic dopuki sama się nie dowiem na 100 ba na 10000 % czy a na pewno coś do niego czuje.

Co ja wygaduje! Nic do tego osła nie czuje. A nie przepraszam! Czuje do niego tylko nienawiść i nic więcej.

Christopher

- jesteście ciołkami. Naprawde was powaliło. Becky? Ma mi się podobać ? Zapisać was do psychiatry?

- może i jesteśmy debilami ale ślepi nie jesteśmy. Widze jak patrzysz na moją siostrę gdy ta jest w pobliżu i akurat nie widzi. - odezwał się znawca od siedmiu boleści.

- jak niby? - warknąłem już naprawde zdenerowany. Jesteśmy akurat w aucie w drodze na próbę wiec nie mam możliwości byc teraz sam. Odciąć się od tych dekli

- oczy ci świecą , zabijasz wzrokiem jej najlepszego przyjaciela Matta gdy tylko ją dotknie albo na nią spojrzy

- i najważniejsze. ślinisz się do niej jak tylko ją zobaczysz - dołączył się Zabdi.

- jesteście debilami

- a ty zakochany po uszy - mruknął Joel, a reszta się zaśmiała

- oj zamknijcie się już i nie wygadujcie bzdur - odwróciłem wzrok w kierunku okna zamknąłem oczy i pogrążyłem się w myślach, i oczywiście przedemną pojawił się mój największy ale i najładniejszy wróg. Rebecka Camacho. Może oni mają racje? Może coś do niej czuje?

Co ja wygaduje! Nic do tej małej małpy nie czuje. A nie przepraszam! Czuj do niej tylko  nienawiść i nic więcej.

***
- no to co? Pójdziecie ze mna na koncert? - zapytałam przyjaciół tuż po tym jak zajęliśmy miejsce w przytulnej kawiarence niedaleko szkoły.

- w zasadzie czemu nie? Dziś trening odwołany. Co ty na to Em? - chłopak zwrócił sie do dziewczyny

- Bardzo chetnie. Uwielbiam ich - dziewczyna wyszczerzyła sie do chłopaka a ja przewróciłam oczami.

- nic nadzwyczajnego - mruknęłam co nie uszło uwadze dziewczyny

- masz inne podejście bo w zespole jest twój brat i osoba ktorej nie znosisz, chociaz moim zdaniem cos jest między wami - oznajmiła a Matty spojrzał na mnie podejrzliwie a ja przewróciłam zdenerwowana oczami. ZNOWU

- co? Kto? Dlaczego ja o niczym nie wiem ? - naburmuszył sie

- Bo nie ma czego wiedziec. Nic między nami nie ma i nie bedzie. Jest debilem, idiota i frajerem - warknęłam

Odio o AmorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz