No i stało się. Dotarliśmy do portalu.
Wiem, że chcielibyście poznać konsekwencje alternatywnych wyborów, postanowiłam więc napisać podsumowanie, w którym wyjaśnię co stałoby się, gdybyście podjęli inne decyzje.
Na początek zaznaczę, że po pierwsze - w pewnych kwestiach muszę być tajemnicza, żeby nie narobić Wam spoilerów i po drugie - sama nie wiem wszystkiego. Dokładne planowanie każdej możliwej odnogi fabularnej jest aktualnie ponad moje siły tak więc to, co tu przeczytacie, będzie niczym więcej niż suchym raportem ze zdarzeń, które nie miały okazji się zadziać. Wciąż możecie niektórych rzeczy nie rozumieć ale obiecuję, wszystko się wyjaśni z czasem.
Na samym początku, po przedstawieniu sytuacji Franka, który jest naszym głównym bohaterem, został przed Wami postawiony niepozorny wybór dotyczący telefonu. Chciałam Was trochę wybadać i zobaczyć czy zaufajcie wskazówkom, czy będziecie próbowali podążyć za (na razie) niemożliwym, czy będziecie ciekawscy i sami zrobicie sobie na złość. Zadzwoniliście do Gerarda. Moim zdaniem było to z Waszej strony odważne i pokazaliście, że jesteście ciekawi tego, co planowałam, ale w tym fiku ciekawość to zazwyczaj pierwszy stopień do piekła.
Pamiętajcie, wskazówki prawdę Wam powiedzą.
Co się stało po telefonie do Gerarda, dobrze wiecie.
A co gdybyście zadzwonili do Mikey'ego?
Wybór telefonu do Mikey'ego nie był ani trochę logiczny, ponieważ Mikey nigdy nie reagował dobrze na rozmowy o zniknięciu Gerarda, o czym powiedziałam właśnie we wskazówce. Gdybyście, mimo to, z jakiegoś powodu do niego zadzwonili, Mikey odebrałby kilka minut przed zdarzeniami na Columbus Circle. Skąd on się tam wziął? Nie było w tym większej filozofii. Był tam z tego samego powodu co wszyscy inni przypadkowi ludzie - on i jego dalsi znajomi świętowali sylwestra bardziej oficjalnie niż Frank, Todd i ich imprezowa ekipa. Frank swoim telefonem uratowałby go przed ugryzieniem, ponieważ zamiast skupiać się na tym, co się dzieje, Mikey rozmawiałby z nim. Tym sposobem Iero dowiedziałby się o otwarciu portalu z pierwszej ręki naocznego świadka i wtedy dopadłoby go przeczucie, które towarzyszyło mu również w rzeczywistości, którą podążyliśmy. Po krótkiej rozmowie telefon Mikey'ego przestałby działać ze względu na zakłócenia wytwarzane przez portal. Młodszy Way bezpiecznie uciekły z miejsca zdarzenia za to Frank... dostalibyście wybór.
Moglibyście pokierować go na Manhattan, w centrum wydarzeń, albo zignorować przeczucie i zostać na imprezie.
Gdyby został, nie upiłby się do nieprzytomności, ponieważ nie spotkałoby go rozczarowanie związane z brakiem odpowiedzi od Gerarda. Todd nie musiałby dzwonić do Raya, żeby ten zbierał go z podłogi. Ray nie zobaczyłby również filmu z Mikeym, ponieważ młodszy Way uniknąłby ugryzienia i przemiany. Zarejestrowane zostałyby tylko wydarzenia same w sobie.
Totalnie i absolutnie zgubilibyście trop Gerarda jeszcze zanim byście go znaleźli, a ja musiałabym załatwić to inaczej.
Frank zacząłby widzieć „znaki" naokoło siebie, również w swoim własnym mieszkaniu, do którego wróciłby nad ranem. Znaki kierowałyby go w stronę stacji metra, a im bardziej by je ignorował, tym bardziej stawałyby się dla niego niebezpieczne. Od Was zależałoby czy zrobilibyście z nimi cokolwiek.
Jeśli tak - trafilibyście w to samo miejsce, w którym skończyliśmy - pod fontannę, do tunelu łączącego Lincoln Center i Columbus Circle i finalnie w ręce wampirów. Różnica byłaby taka, że przy Franku nie byłoby ani Raya, ani Mikey'ego. Możecie się domyślić, jak mogłoby się to skończyć.
Tak, najprawdopodobniej zostałby zagryziony przez naszego „bezdomnego". NAJPRAWDOPODOBNIEJ. Dlaczego? Ponieważ tu kończyły się moje plany.
Jeśli jednak zdecydowalibyście się nic z tym nie zrobić, wkroczylibyśmy na, nazwijmy to, linię fabularną numer dwa, polegającą na tym, że zamiast szukać Gerarda, Frank musiałby uciekać przed własnym przeznaczeniem, które siłą chciałoby zmusić go do przemierzania innych światów i do skonfrontowania się z tym, co czeka na końcu. Jak już mówiłam, znaki przybierałyby na sile i stawały się bardziej i bardziej niebezpieczne. Nie mogę za bardzo mówić o tej linii, ponieważ wciąż mamy szansę wykorzystać jej elementy i doprowadzić do zakończenia, jakie ze sobą niesie.
CZYTASZ
Parallels • Frerard
FanfictionIle potrzeba łez, by pogodzić się z tym, że odszedł ktoś, kogo kochaliśmy ponad wszystko? Jak wiele czasu musi minąć, byśmy zapomnieli i nauczyli się żyć na nowo? Czy możliwe jest wyrzucenie z pamięci tego, co do tej pory utrzymywało nas przy życiu...