Życie jest nieprzewidywalne, a z nadziejami jest jak z ludźmi. Są, a później ich nie ma. Dbamy o nie i pielęgnujemy po to, żeby stracić je w najmniej oczekiwanej chwili. Nikt przecież nie myśli sobie - "A co jeśli za rok, miesiąc czy za trzy dni mój ukochany zniknie z mojego życia bez słowa pożegnania?". Nikt nie myśli też „A co jeśli za chwilę moja nadzieja na dobrą przyszłość zostanie zdruzgotana?". Los uwielbia płatać nam figle i czasem wydaje mi się, że jesteśmy zwyczajnie za głupi na to, żeby za nimi nadążyć. Ja z pewnością jestem i nieustannie przez to cierpię.
Po ostrzeżeniach najemniczki pewnie ruszyliśmy przed siebie. Tak jak poprzednio, gdy wkroczyłem w aurę roztaczaną przez portal, poczułem całą gamę doznań. Coś spowalniało moje ruchy i spowijało myśli niczym lepka, pajęcza sieć. Niemalże od razu zrozumiałem, że działanie tajemniczej, obezwładniającej siły jest o wiele silniejsze niż to, z którym zetknąłem się wcześniej. W pierwszej chwili jej ciężar niemalże przygniótł mnie do ziemi. Poprzednie doświadczenie przypominało sen. To, senny paraliż - choć byłem całkowicie świadom dotykającego mnie nienaturalnego stanu rzeczy, nie potrafiłem uwolnić się z jego objęć.
Gdy spojrzałem na Mikey'ego, dostrzegłem, że jego chód, tak samo jak chód Lyn-z uległ zmianie. Kojarzycie filmy, w których superbohaterowie władający mocą przenikania przez czas, sprawiają, że za poruszającym się człowiekiem, bądź obiektem ciągnie się jego własny obraz optyczny? Mogę śmiało powiedzieć, że w tamtej chwili doświadczyłem czegoś bardzo podobnego. Mimo, że nie było to łatwe, musiałem spróbować się skupić i zachować czystość umysłu.
Spojrzałem przed siebie i spróbowałem skoncentrować wzrok na kaplicy. Wtedy jednak wydarzyło się coś abstrakcyjnego. Tuż obok mojej głowy ociężale przeleciał... laserowy pocisk.
W pierwszej chwili nie wiedziałem, co zaszło i nie rozumiałem, w jakiej znaleźliśmy się sytuacji. Prawda doszła do mnie dopiero gdy, kilka sekund później, do moich uszu dotarł opóźniony dźwięk wystrzału. Z trudem odwróciłem głowę.
Dostrzegłem trzech funkcjonariuszy policji międzyświatowej.
Stali tuż za nami. Jeden z nich celował do mnie z pistoletu. Pozostała dwójka trzymała w rękach drewniane kołki. Przed nami rozciągał się płaski teren pokryty jedynie czarną ziemią. Mimo mgły zasnuwającej mój umysł zrozumiałem, że choć zapewne przyszli po to, by nas aresztować, nie będą mieli oporów, żeby zabić.
W jednej chwili straciłem wewnętrzną kontrolę, a moje poczucie odpowiedzialności prysnęło jak bańka mydlana. Nie znam kalendarzy innych światów, ale na Ziemi rozpoczynał się zaledwie trzeci stycznia, a ja już od nieszczęsnej, sylwestrowej nocy zdążyłem dwukrotnie stanąć twarzą w twarz ze śmiercią.
Pierdolony Gerard. Na co zdało mi się zaufanie, którym kazał się obdarzyć? Poprzednio, w tunelach metra, Mikey przyszedł mi z pomocą. Tym razem obaj zostaliśmy przyparci do przysłowiowej ściany bez realnej drogi ucieczki. Nie było nikogo, kto mógłby nas uratować.
Odruchowo odwróciłem się do młodego Waya i do Lyn-z. Chłopak wyglądał na zdezorientowanego, najemniczka na zdenerwowaną. Domyślałem się, co oznacza wyraz jej twarzy. Zajmowała się pomaganiem takim jak my - uwięzionym w śmiertelnie niebezpiecznym Monroeville. Znaczyło to, że nie przemierzała trasy prowadzącej do kaplicy po raz pierwszy, jednak pierwszy raz spotkała tu policję.
Cóż. Nie często zdarzało się, żeby ktoś nielegalnie przemieszczał się pomiędzy światami, a tym bardziej nie w momencie otwarcia portalu w samym środku metropolii.
Wampirzyca postawiła jeden ociężały krok do przodu, dłonią dając nam znak, byśmy czekali i pozwolili jej mówić.
- Moi klienci nie są zbiegami - rzekła. - To ofiary. Prowadzę ich w miejsce, w którym w spokoju będą mogli przeczekać dzień. Zamierzali wyruszyć w głąb świata, odnaleźć najbliższy posterunek i dobrowolnie oddać się w ręce policji. Chcą tylko wrócić do domu.
W tamtym momencie pożałowałem, że przez biało czarne maski nie mogę zobaczyć twarzy policjantów. Bez kontaktu wzrokowego nie byłem w stanie wyczuć ich zamiarów i bardzo mnie to niepokoiło.
- To prawda? - chłodno zapytał jeden z nich. - Nie będziecie stawiać oporu?
Spuściłem wzrok.
Wiecie, czasami bywam cholernym tchórzem. Nie zdarza się często, ale gdy już dochodzi do jednej z tych sytuacji, nienawidzę siebie. Wiedziałem, że nie mamy z nimi szans. Wiedziałem też jednak, że stawka była ogromna. Chodziło o życie Gerarda. O życie Mikey'ego. O tragicznie zakończone życie Raya. Chodziło o walkę, która istniała wewnątrz mnie od lat. O moją najważniejszą, niezaprzeczalną walkę. A ja rozważałem, czy po prostu się nie poddać.
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie można rzucać się w wir wojny i odejść z pola bitwy ze względu na strach przed śmiercią, ale...
No właśnie. Śmierć.
Jak już mówiłem, śmierć oznaczała niewiadomą. Niewiadomą, w której mogłem już nigdy nie spotkać jego. Gerarda Waya. Miłości mojego życia.
Kolejny raz musiałem decydować samotnie.
---------------------------------------------W komentarzu napisz literę odpowiadającą swojej decyzji.
a - jeśli chcesz, żeby Frank poddał się i potwierdził słowa najemniczki, mówiąc, że nie zamierza sprawiać oporu, po czym dał się aresztować.
b - jeśli chcesz, żeby Frank próbował walczyć i mimo wszystko dostać się do kaplicy.
c - jeśli chcesz, żeby Frank wyznał funkcjonariuszom prawdę dotyczącą swojej obecności w innej rzeczywistości.
Bez względu na wybraną opcję, Frank może zadać policjantom pytanie.
Obok odpowiedzi a dopisz JEDNĄ cyfrę odpowiadającą temu, które wybierasz.
1 - Co się teraz z nami stanie? (Czy zostaniemy przewiezieni do aresztu? Gdzie mieści się areszt? Co nam grozi za nielegalne przebywanie w innym wymiarze?)
2 - Czy portal w kaplicy przed nami naprawdę jest wadliwy?
3 - Co tak naprawdę stało się na Columbus Circle? (Czy policja cokolwiek już ustaliła? Czy macie jakieś poszlaki? Czy wiecie, kto otworzył portal?)
4 - Czy mogę zadzwonić do adwokata?
5 - Możecie też uznać, że lepiej się nie odzywać. Przecież każde słowo może być użyte przeciwko Wam.
Wskazówka: Nie jest powiedziane, że próba walki zakończy się czyjąkolwiek śmiercią. Mikey potrafi czytać w myślach, dzięki temu będzie w stanie przewidzieć ruchy policji. Mimo to pamiętajcie o tym, żeby głosować rozsądnie i zastanówcie się czy gra jest warta świeczki a ryzyko nie jest zbyt duże.
Głosowanie zakończone w niedzielę (19.07) o godzinie 20:00. Jednogłośnie wygrała opcja b i pytanie numer 3.
CZYTASZ
Parallels • Frerard
Fiksi PenggemarIle potrzeba łez, by pogodzić się z tym, że odszedł ktoś, kogo kochaliśmy ponad wszystko? Jak wiele czasu musi minąć, byśmy zapomnieli i nauczyli się żyć na nowo? Czy możliwe jest wyrzucenie z pamięci tego, co do tej pory utrzymywało nas przy życiu...