Powroty 1/3

3 1 3
                                    

dwa dni do Birke; wieczór

- To bez sensu. - westchnął mężczyzna w czarnej masce, przekręcając się na plecy. - Na co my tu właściwie czekamy?

- Ile razy mam ci to jeszcze mówić, Olec? Na policjantkę, która zabiła Arturiusa. - odpowiedział nie kryjąc irytacji Philippe Stenger, przez podwładnych zwany Baronem.

- To wiem, ale skąd pewność, że się tu pojawi? Nie wiemy nawet, czy żyje. - odpowiedział Olec, kręcąc pokrytym runami nożem między palcami.

- Akurat tego że żyje jestem prawie pewien. Jej ciała nie było w kryjówce Arturiusa, za to ktoś otworzył tam portal. Były też ślady po przyzwaniu bestii, które zostały przez kogoś zabite. Hipoteza jest taka, że ta policjantka była magiem, pokonała Arturiusa oraz jego bestie, ukradła "Dwie Bramy" i uciekła portalem. Reszta naszych szuka teraz jej albo kogoś, komu sprzedała księgi, a my obserwujemy jej dom, w razie gdyby wróciła. - Baron wyjaśnił już któryś raz dzisiaj. Nie mógł winić swoich ludzi - zadanie rzeczywiście było nużące i nieciekawe, zwłaszcza że nie mieli pewności że ich cel w ogóle się pojawi. Rozejrzał się dookoła. Leżeli na dachu bloku, mając idealny widok na okna obserwowanego mieszkania po drugiej stronie ulicy. Dzięki prostym zaklęciom maskującym byli w zasadzie niewidoczni dla postronnych, samemu widząc wszystko. Dwójka magów leżała z oczami przyklejonymi do okularów specjalnych lunet, umożliwiających wykrywanie istot żywych nawet przez ściany, pozostała ósemka kontemplowała wieczorne niebo lub drzemała, oparta o kominy. Oprócz Oleca, który nadal bawił się nożem. Od rana w mieszkaniu znajdowały się dwie osoby, żadna jednak nie była tą, której szukali.

- Magowi to zawsze wiatr w oczy i chuj w dupę. - westchnął Olec, podrzucając nóż i łapiąc go tuż nad swoją twarzą. Baron w myślach przyznał mu rację. - Swoją drogą, nie powinniśmy się jakoś bardziej z tym kryć? No wiesz, z obserwacją i ganianiem za książkami?

- A kto ma się niby nami interesować? - prychnął. - Oprócz nas nikt nie wie, że Arturius miał te książki, a tą z policjanteczką i jej ewentualnymi znajomymi damy sobie radę.

- Aye aye, sir! - Olec zasalutował i uśmiechnął się paskudnie.

* * *

Taksówka zatrzymała się przed eleganckim czteropiętrowym blokiem. Rodzice Daniela, bo do nich należało to mieszkanie, kupili je siedem lat temu, kiedy ich jedyny syn postanowił wyjechać do Los Angeles w celu, jak sam to określił, "cieszenia się młodością". Ana zapłaciła i wysiadła, rozglądając się. Zdała sobie sprawę, że ostatnio była tu raptem wczoraj rano. Teraz miała wrażenie, jakby było to w innym życiu. "Cóż, w pewnym sensie było." pomyślała, otwierając kluczem drzwi na klatkę. Przez chwilę wydawało jej się, że jest obserwowana, ale uczucie szybko minęło. "Popadam w paranoję." stwierdziła, wchodząc po schodach. "Czemu niby ktokolwiek miałby mnie śledzić? No, chyba że Miron postanowił sprawdzić, gdzie mieszkam, żeby złożyć mi nocną wizytę..." uśmiechnęła się do swoich myśli. Wydarzenia ostatnich dwóch dni wydawały jej się teraz tak nierealistyczne, że równie dobrze mogły by się jej śnić. O tym, że wydarzyły się naprawdę przypominały jej tylko kły, do których nadal nie mogła się przyzwyczaić i wyostrzone zmysły. Plusy były takie, że nie musiała nawet zapalać światła na klatce - wieczorny półmrok był dla niej równie jasny jak słoneczny dzień.

Stanęła przed drzwiami z numerem dziewiętnaście i wzięła głęboki oddech. Zastanawiała się, czy nie zadzwonić wcześniej do Daniela i uprzedzić go, że plotki o jej śmierci są mocno przesadzone, ale nie zrobiła tego. Uznała, że dużo łatwiej będzie jej wszystko wytłumaczyć osobiście. No i nie sądziła, żeby przez telefon, nie widząc jej kłów i oczu, uwierzył w tą historię. Sama by sobie nie uwierzyła.

Night HuntersWhere stories live. Discover now