Ma w dupie to, że dziś trzeci raz się u niego pojawi. Czechy i Słowacja odpadają już na starcie, Węgry ignoruje jego wiadomości i Polska nie ma pojęcia, dlaczego, a Litwa nawet nie wchodzi w grę. Chłopak podobno dalej żywi do niego uczuciem większym niż przyjaźń, więc Polska nie zamierza pakować się w jego życie z buciorami i prośbą o pomoc.
Prawie potyka się o dziurę w chodniku, robi jaskółkę i klnie głośno. Śmiejąc się cicho sam z siebie idzie dalej, aż jego oczy napotykają pożądany blok.
Sprawnie wchodzi po schodach i kurwa, myśli, zanim jego ręka zastyga nad drzwiami wejściowymi. Przez całą drogę nie miał wątpliwości czy może udać się ponownie do kuzyna, jednak kiedy stoi już przed samymi drzwiami ogarnia go uczucie, że nie powinien tego robić. I Polska nie ma pojęcia, dlaczego tak jest, ale wie, że jego serce bije o wiele za szybko.
Powinien przemyśleć argumenty za i przeciw, ale wtedy jego dłoń drży bez powodu i obija się o drzwi, powodując małe echo na klatce i przy okazji stuknięcie w środku mieszkania.
– O chuj, o kurwa – sapie do siebie i puka już właściwie.
Drzwi po kilku sekundach dają o sobie znać skrobaniem zamka, a Polska przełyka ślinę i obraża się w myślach; nie był na to jeszcze gotowy. Dlaczego nic nie idzie po jego myśli?
– Widzę cię dzisiaj częściej, niż siebie w lustrze – uśmiecha się. Przestań się, kurwa, tak uśmiechać. – Hej, Polska, wchodź.
Otwiera szerzej drzwi a Polak ma wrażenie, że wolałby jednak uciec w drugą stronę. Prawie wypuszcza z siebie kretyn, zanim orientuje się, że nie powinien, bo starszy cały czas stoi obok.
– Cześć, Rosja – mówi, wchodzi do środka i zdejmuje buty. Rosja nie pyta, dlaczego ma ze sobą torbę… dobrze, nie musi tłumaczyć.
Zamyka drzwi stopą i nic nie mówiąc kieruje się do salonu, a Polska rozumie, że chyba powinien iść za nim.
Więc idzie, siada na kanapie i łypie oczami na kuzyna, który buszuje w kuchni.
– To co, herbatę z miodem? – ćwierka, choć tak naprawdę zna odpowiedź.
– Poproszę, jeśli to nie problem.
Rosja znika w pomieszczeniu na dobre, a Polska dopiero teraz zaczął uważniej przyglądać się jego mieszkaniu. Wystrój raczej prosty, ale nie można powiedzieć, że biedny. Na sosnowej komodzie stał wazon z żółtymi i czerwonymi kwiatami, koszyk z owocami i zdjęcie jego ojca, oprawione w ramkę. W lewym i prawym dolnym rogu Polska dostrzegł kilka napisów, których nie mógł rozczytać ze względu na odległość. Mając z tyłu głowy, że nie powinien, wstaje, podchodzi do niej i bierze ramkę w dłonie.
Na przeźroczystej osłonie są podpisy. Każdy napisany innym, zgrabnym pismem, jednak wszystkie zapisano w cyrylicy.
Polska, wiadomo, nie ma problemu z rosyjskim, więc sprawnie rozczytuje Ukraina, Kazachstan, Białoruś, Rosja i ZSRR. Wow, ciekawe kiedy musieli zrobić to zdjęcie, skoro jego ojciec nie żyje od…
– Co robisz?
I Polska nie ukrywa, że prawie wypluł serce na dywan.
– Rosja, ja pierdolę – chłopak złapał się za klatkę piersiową i wziął głęboki oddech. Ruska ewidentnie rozbawiła jego reakcja.
– Ah – spojrzał na obiekt w dłoniach Polaka. – To pamiątka, każde z nas ma takie w domu we własnym języku. Wiesz, niektórzy po prostu z zasady.
Polska kiwa głową, oddaje wyższemu zdjęcie i omija jego spojrzenie. Nie pyta o to, co chce wiedzieć, bo nie warto. Nie chciał wnikać w delikatne tematy. Nie teraz.
CZYTASZ
siedem minut w niebie | RusPol (zawieszone)
Fanfictionjezeli wciaz ludzie beda mi pisac cringeowe komentarze to istg ze usune ××× Wódka to nie jedyne wyjście na rozwiązanie problemów. Czasem wystarczyć może jedna osoba, która cały czas kręciła się nam obok nosa.