Jestem ciekawa, kto znajdzie nawiązanie do odcinka Elevena i Wezy :D
(jako podpowiedź powiem, że to odcinek, gdzie grali w szachy i chińczyka xD)
×××
Słońce dobija się do środka pokoju przez okno, sprawnie omijając prawie do połowy zerwaną z karnisza zasłonkę.
Dochodziła godzina dziewiąta rano, a Rosja dopiero teraz zaczął okazywać jakiekolwiek oznaki życia, poza oddychaniem i cichym pochrapywaniem od czasu do czasu.
Jego oczy piekły jak nigdy, choć dla niego to już nic nowego. Kac dał o sobie znać zwłaszcza wtedy, kiedy chłopak podniósł się do siadu i spróbował wstać. Natychmiast stracił równowagę i opadł z powrotem na łóżko, wzdychając ciężko. Po masował oczy dłońmi, a po jego stopach zaczęły biegać stada mrówek.
Nieprzyjemne uczucie ogarnęło jego nogi i dopiero po długiej chwili udało mu się go pozbyć. Odczekał kolejne kilka minut i wtedy ponowił próbę przejścia się po mieszkaniu. Odkleił ręce od twarzy i odepchnął się od łóżka na równe nogi, tym razem zachowując już pion.
Jego stopy dalej mrowiły, jednak w porównaniu z oczami nie było to wcale problemem. Chłopak czuł się wykończony i mało co pamiętał, choć niespójne wydarzenia migały mu gdzieś z tyłu głowy.
Po niedługiej chwili znajduje się w salonie, zatrzymuje w przejściu i opiera o zimną ścianę. Jego wzrok omiata pomieszczenie, chwilę potem zatrzymując się na śpiącym w najlepsze osiemnastolatku.
***
– Kurwa, biegnij szybciej!
Polska dyszy ciężko, Rosja z resztą też. Tupot butów rozchodzi się po całej okolicy (a przynajmniej tak im się wydaje). Do właściwej klatki zostało już tak niewiele. To kwestia kilkudziesięciu metrów.
Więc Rosja biegnie, oboje biegną, a przeźroczysta ciecz przelewa się z prawej na lewą stronę butelki w koło Macieju od kilku minut.
I kiedy są już praktycznie przy wejściu Rusek potyka się o beton, ponieważ ktoś postanowił, że dobrym pomysłem będzie zrobienie dziesięciocentymetrowego podestu zaraz przed drzwiami do każdej klatki, aby w taki sposób wkurwiać wszystkich za każdym razem, kiedy wychodzą z domu.
Przez to leci do przodu, wpada na ścianę i w ostatnim momencie opiera się o nią rękami. Polska rzuca mu spod spodu wystraszone spojrzenie, kiedy ich ciała stykają się w miejscu klatki piersiowej.
Nie potrzebuje jednak dużo czasu, aby zacząć śmiać się z całej tej pomylonej sytuacji, łącznie z ich "wypadem" do sklepu.
Rosja uśmiecha się szeroko, zamyka oczy i spuszcza głowę, chwilę potem znów podnosząc ją do wcześniejszej pozycji. Jego wzrok miesza się ze wzrokiem Polski, a obaj chłopcy dyszą, najpewniej ze zmęczenia. Jest przyjemnie. Pomimo wszystkich okoliczności i brudnej, zimnej ściany za nimi… jest naprawdę miło.
– Wiesz co, stary? ...Ja to cię lubię.
Całkiem możliwe, że powiedzenie tego zajmuje Ruskowi więcej, niż powinno, ale alkohol robi swoje, a ich twarze są blisko.
– Wiesz co? ...Ale nie nazywaj mnie stary, bo ja jestem jeszcze młody.
Ich uśmiechy łączą się ze sobą, aż jeden z nich nie zaczyna stopniowo słabnąć, do momentu, w którym przestają czuć na sobie ciepło nie swoich ciał.
***
Rosja nie ma pojęcia, że siedzi wpatrzony w młodszego już jakąś siódmą minutę, dopóki ten nie porusza się i Rusek spogląda odruchowo na zegar.
CZYTASZ
siedem minut w niebie | RusPol (zawieszone)
Fanfictionjezeli wciaz ludzie beda mi pisac cringeowe komentarze to istg ze usune ××× Wódka to nie jedyne wyjście na rozwiązanie problemów. Czasem wystarczyć może jedna osoba, która cały czas kręciła się nam obok nosa.