– Co robisz?
Cisza. Rosja czeka zasrane kilka minut, po to, żeby nic się nie stało. Pyta więc ponownie:
– Co robisz? – jego głos jest pełen ciekawości. W ten przykry sposób.
Kolejne pół minuty przynosi mu myśl, że znowu zostanie olany, jednak nie.
– Piszę.
– Z kim? – ćwierka natychmiast bez zastanowienia.
Tym razem nie otrzymuje odpowiedzi.
***
Dwudziesty szósty marca. Rosja chce krzyczeć. Chce płakać, śmiać się z samego siebie. W zasadzie, nie wie, pragnie zrobić wszystko jednakowo mocno. Zostało mu może pół roku.
Jednak ma to szczęście, że Ameryka jest przy nim i wspiera go. Oczywiście żartuję; kiedy chłopak podszedł do niego zalany łzami, praktycznie jęcząc z rozpaczy, starszy bez skrupułów odpowiedział, że:
– Na każdego z nas przyjdzie czas. A on wyrządził wiele krzywdy.
Rosja wstrzymuje się od wrzaśnięcia mu w twarz i odwraca na pięcie. Nie myśli dużo, zanim wychodzi i zbiega po klatce, ubrany jedynie w cienką bluzę z zamkiem błyskawicznym, koszulkę na ramiączkach i spodenki do kolan.
Śnieg rozpuszcza się na jego skórze, kiedy stara się otworzyć samochód. Nie ma siły jechać. Po prostu wie, że jest dobrze wyciszony. Siada z przodu na miejscu kierowcy i w końcu daje upust swoim emocjom, które zjadają go od środka.
***
Stoją na balkonie. Ameryka dopala cygaro.
– Chcesz trochę? Zaraz się skończy. – rzuca, patrząc przed siebie.
Rusek kiwa prawie niezauważalnie głową.
– Chodź tu. – zerka na niego w końcu i pokazuje mu, aby się pochylił.
Rosja nie protestuje. Wzdycha i robi po chwili to, co zostało mu nakazane.
Kiedy ich usta się stykają, Ameryka wpuszcza do środka dym, a Rosjanin odwraca wzrok. Nie lubi cygar, chociaż nigdy jakoś nie zastanawiał się, aby mu o tym powiedzieć.
– Czemu po studencku? – pyta, kiedy wraca do wcześniejszej pozycji.
Ameryka wzrusza ramionami.
***
– Chcę spać, – fuka cicho, odwracając wzrok. Łapie za jego dłoń, która usilnie stara się zdjąć z niego szarą koszulkę. – zostaw.
– Nie graj niedostępnego, widzę, że tego chcesz. – mruczy zalotnie, a Rosja stara się go z siebie zepchnąć.
– Ameryka, kurwa… – próbuje odwrócić się na bok, kiedy czuje, że przegrał bitwę o swoją klatkę piersiową.
Jednak chłopak nie słucha. W pewnym momencie zostawia go po prostu bez ubrań i możliwe, że Rosja nawet nie jest tego do końca świadomy. Być może dołożyła się do tego wódka, którą od rana ochoczo podsuwał mu starszy.
Ameryka chwyta za telefon. Nie myśli o tym, że, możliwe, nie powinien robić mu w tym momencie zdjęć.
***
– Okłamał mnie. – Po jego policzku spływa łza. – Nie był u ojca.
Ukraina nie wie co odpowiedzieć.
***
– Wychodzę! – rzuca z korytarza, prawie się przewracając, kiedy stoi na jednej nodze.
CZYTASZ
siedem minut w niebie | RusPol (zawieszone)
Fanfictionjezeli wciaz ludzie beda mi pisac cringeowe komentarze to istg ze usune ××× Wódka to nie jedyne wyjście na rozwiązanie problemów. Czasem wystarczyć może jedna osoba, która cały czas kręciła się nam obok nosa.