czuj dobrze (1)

2.8K 151 189
                                    

Rozdział do renowacji.

***

Rosja siedział skulony w szafie, z ciałem jednego z organizatorów imprezy na kolanach. Nie miał pojęcia, ile czasu minęło od wsadzenia ich tutaj, ale wiedział, że na pewno było to więcej niż siedem minut.

Próbował uwolnić siebie i drugiego, śpiącego, chłopaka, ale ich wspaniałomyślni przyjaciele, jak się domyślał, zastawili drzwi szafy czymś cholernie ciężkim, aby nie zamarzyło im się przypadkiem opuścić mebla wcześniej.

Spodnie zwisające z wieszaków u góry smerały go po twarzy. Na początku przeklinał materiał, ale potem było mu to już obojętne.

Smuga światła przedzierająca się przez szczelinę między drzwiami, teraz widniała już tylko u góry. Światło zmieniało energicznie swoje kolory, które, co by nie mówić, po dłuższym czasie zaczęły irytować chłopaka.

Nie chciał budzić Polski. Nie widział w tym na początku sensu, jednak w miarę z upływem czasu, zaczęło mu się coraz bardziej nudzić. Szturchnął najpierw dłonią jego policzek, a potem przeszedł do energicznego potrząsania jego ciałem, widząc, że ten nie reaguje.
Nie obudził on się także po kolejnych, jakże dostojnych, próbach wywabienia go z objęć Morfeusza.

Rosja, pogrążony w zawodzie, zaczął nieudolnie nucić piosenkę z reklamy, którą ostatnio widział w telewizji, bo akurat tą teraz pamiętał. Cholerni spece od reklam i ich koszmarne piosenki.

Czekając, aż dobrotliwi towarzysze z zewnątrz mebla przypomną sobie o ich dwójce, zamkniętej w szafie, sam pogrążył się we śnie, otulony dziecinnym nuceniem w kółko tej samej, kilkusekundowej melodii.

***

Dochodzące z kuchni dźwięki wskazywały na to, że Niemiec postanowił wrócić na właściwą stronę rzeczywistości. Nie wypił wczoraj dużo, jednak jego słaba do alkoholu głowa przyjęła to w dwojaki sposób.

Podkrążonymi oczami przeleciał po otoczeniu, orientując, że znajduje się pod stołem. Nie wiedział jak, nie widział też czemu, po prostu był pod stołem.

Półnagi.

Próbując się podnieść, podparł się dłonią o podłogę, czując przy tym, jak zagłębia się ona w miękkiej substancji. Skierował wzrok na miejsce, w którym jego ręka stykała się z płytkami i zobaczył, że jego palce są ubabrane w różowej piance.

- Co to, do licha, niby jest? - wymruczał pod nosem i krzywiąc twarz, podniósł się na chwiejne nogi.

Wycierając dłoń o spodnie (które, nie wiadomo dlaczego, zgubiły koszulkę) szybko pożałował tego, że wstał, ponieważ piekący ból przeszył jego ciało, a na dodatek zrozumiał, że ubrudził spodnie, nie będąc pewnym czy uda się je doprać. Westchnął, kierując się powoli do łazienki.

Porozrzucane butelki po wódce, puszki po piwie, zwinięty, brudny (swoją drogą, wołał już nawet nie zagłębiać się w to, dlaczego taki jest) dywan, leżał gdzieś pod ścianą, pozaciągane do połowy żaluzje broniły dzielnie pokój od większości promieni słonecznych, liczne kolorowe szlaczki z pianki, leżące smętnie na panelach, zdążyły już zaschnąć.

Jak w stajni Augiasza, przemknęło gdzieś pomiędzy myślami chłopaka. Tyle dobrego, że jest weekend - nie idzie dziś do pracy.

Nie zauważając, kiedy znalazł się pod drzwiami do łazienki, otworzył je, zapominając obrzucić garścią uwagi ciche skrzypienie. Wszedł do środka, po czym, jeśli dobrze by się wsłuchać, nawet z salonu dało się usłyszeć dźwięk lecącej wody. Zanurzył powoli swoje pokaleczone dłonie, w stopniowo ocieplającej się, krystalicznej cieczy. Przyjemne uczucie ogarnęło jego stargane przez stres ciało.

siedem minut w niebie | RusPol (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz