Taehyung szedł powoli w stronę szkoły, patrzył przed siebie nieco zamyślony kompletnie nie reagując na to, co działo się wokół niego. Słuchał swojej ulubionej nieco melancholijnej piosenki, mając dłonie utkwione w kieszeniach spodni. Jego ciemne włosy poplątały się od wiatru, a różowe od zimna policzki wyglądały bardzo uroczo. Czas gnał przed siebie nie dbając o nic, dlatego nie wiedząc kiedy, na kalendarzach pojawił się grudzień. Minął miesiąc od pogrzebu, każdy wydawał się już godzić z utratą licealisty, nawet Tae.
— Huh? — mruknął nagle Koreańczyk, wyjmując jedną słuchawkę. Był pewny, że ktoś go nawoływał. Rozejrzał się kilka razy dookoła, lecz nic ani nikogo nie zauważył, wzruszył ramionami chcąc ponownie udać się do szkoły, gdy nagle ponownie usłyszał nawoływanie. Stanął jak wryty, patrząc dużymi oczami na pobliski cmentarz. To stamtąd dobiegał głos, to tam był ktoś, kto go prawdopodobnie wołał.
— Ach, tu cię mam mój mały — Ciepłe dłonie położone gwałtownie na jego ramionach sprawiły, że Kim pisnął niemęsko, odskakując od osoby, która go wystraszyła. — Przepraszam, nie sądziłem, że aż tak się mnie przestraszysz.
— Nie rób mi tak Yoongi, okej? Prawie zawału dostałem!
— No już, już — Przewrócił teatralnie oczami i ucałował zimny policzek wciąż przestraszonego chłopaka. — Masz minę jakbyś ducha zobaczył, aż tak źle wyglądam w szarych włosach?
— Co? Ugh, nie — Zaśmiał się nieco nerwowo, czując na sobie palące spojrzenie. — Chodź, zimno mi, a do szkoły zostało nam jeszcze pięć minut drogi.
— Od kiedy z ciebie taki pilny uczeń? Z tego co wiem to masz dziś sprawdzian z chemii.
— Mam, a że nic się nie uczyłem to muszę szybko sobie materiał powtórzyć. Chodź i nie marudź — mruknął i złapał zimną dłoń swojego chłopaka, by zaraz szybko go pociągnąć w stronę wspomnianego budynku. To nie był pierwszy raz, gdy Kim naprawdę słyszał takie dziwne rzeczy przy tym cmentarzu, lecz uznawał za każdym razem, że to wina wiatru lub horrorów. Lecz prawda była zupełnie inna, a on nie zdawał sobie sprawy z tego, że Jeongguk naprawdę go nawoływał ze wspomnianego miejsca.
Minął miesiąc, lecz atmosfera w szkole wciąż była ciężka. Wiele osób świeciło małe świeczki pod szafką z rzeczami Jeona i jedną z takich osób był właśnie Tae.
— Pewnego dnia podpalisz szkołę przez to, zobaczysz — mruknął Min, patrząc na kilkanaście kolorowych świeczek, które od kilku dni świeciły się przy zielonej szafce Guka.
— Jesteś okropny, serio — warknął nagle brunet, patrząc ukradkiem na zaskoczonego dziewiętnastolatka. — W obliczu takiej tragedii mógłbyś przymknąć twarz, co?
— Możesz być milszy?
— Możesz być bardziej ludzki? Człowieku minął dopiero miesiąc od śmierci Jeongguka, a ty zachowujesz się, jakby minęło pięć lat, conajmniej!
CZYTASZ
Answer °taekook°
Fiksi Penggemar"Nie możesz poznać moich słabości, więc zakładam maskę i wychodzę ci na spotkanie" The truth untold Jeon Jeongguk był ładnym siedemnastolatkiem kochającym taniec i piłkę nożną. Właśnie - był. Wiadomość o nagłej śmierci licealisty wstrząsnęła ca...