"Nie możesz poznać moich słabości, więc zakładam maskę i wychodzę ci na spotkanie" The truth untold
Jeon Jeongguk był ładnym siedemnastolatkiem kochającym taniec i piłkę nożną. Właśnie - był.
Wiadomość o nagłej śmierci licealisty wstrząsnęła ca...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nie sądzę by ten rozdział był długi, dlatego być może nawet dziś dodam jeszcze epilog. Chyba że okaże się iż ten post dodam późno, to wtedy zaczekam z publikacją ostatniej części ;)
~***~
Tae przez ostatnie dni nie wychodził z domu tłumacząc się tym, że szukał odpowiedniego dla siebie liceum. Jednak jego rodzicie wiedzieli, że głównie chodziło o zbliżającą się rozprawę sądową, na którą ich syn musiał się udać w roli świadka, niestety nie zdawali sobie sprawy z tego, że prawda była nieco inna. Chłopaka przerażało nie tylko zbliżające się wydarzenie, lecz także listy od K.JG, które piętrzyły się pod jego łóżkiem. Nastolatek nie miał odwagi, by chociażby jeden z nich otworzyć i przeczytać kolejną treść wiadomości, był pewny, że ta chora zabawa nie zakończy się szybko, dlatego bał się jej odwleczonego finału. Siedział pod ścianą zapłakany, mając dłonie oplecione wokół zgiętych kolan jednocześnie patrząc na kolejne koperty. Każda z nich błękitna, starannie zaklejona - to wszystko zaczęło go przerastać.
Jednak czas nieuchronnie gnał, a on stanął przed budynkiem, w którym miał odbyć się proces, poprawił nerwowo koszulę i szybkim krokiem skierował się w stronę drewnianych drzwi prowadzących na salę.
— Pamiętaj synku, jesteśmy tu, by ci pomóc — szepnęła kobieta, obejmując przerażonego syna, który nie odezwał się nic.
— Proszę zająć miejsca — Usłyszeli głos sędziego, który zasiadł na swoim miejscu, patrząc na zgromadzonych. Każdy usiadł na swoim krześle, czekając na rozpoczęcie się rozprawy, lecz oczy Kima utkwione były w bladego Yoongiego, który siedział obok swojego obrońcy. Westchnął cicho, gniotąc kawałek koszuli, którą jeszcze godzinę temu sam prasował. — Rozpoczynamy rozprawę sądową, w której oskarżonym jest dziewiętnastoletni Min Yoongi — Mężczyzna po pięćdziesiątce spojrzał na wspomnianego chłopaka surowym wzrokiem przez co Tae i Min wiedzieli, że wyrok już dawno zapadł.
Wszystko pamiętał jak przez mgłę, nie potrafił się na niczym skupić, ponieważ czuł na sobie palące spojrzenie utkwione w jego plecach. Od czasu do czasu zerkał za siebie, lecz nie potrafił zrozumieć, dlaczego tylko on czuł się tak niekomfortowo.
— Na świadka proszony jest Kim Taehyung — I gdyby nie delikatnie szturchnięcie jego ojca, to chłopak pewnie nawet tego by nie usłyszał. Podszedł więc powoli do miejsca wyznaczonego dla świadka, po czym kładąc dłonie na księdze, zaczął składać przysięgę. Pytania, jakie po tym czynie do niego kierowano, były podchwytliwe na tyle, że zamiast poprawiać sytuację swojego byłego ukochanego, ten pogarszał jego sytuację. — Więc mówisz, że ten chłopak zrobił to dla twojego dobra, tak? Że według was groziło wam niebezpieczeństwo.
— Tak — Przytaknął, zerkając na Yoongiego. — Od trzech miesięcy byłem prześladowany, jak się okazało później, przez brata Jeongguka — Po tych słowach po sali rozeszły się szepty.
— Od śmierci mojego kolegi z klasy dostaję liczne wiadomości, paczki oraz zdjęcia — kontynuował, czując na sobie przerażony wzrok rodziców. — Bałem się z tym iść na policję, ponieważ nie wiedziałem co może z tego wyniknąć.
— Obydwaj zdajecie sobie sprawę z tego, że służby policyjne właśnie od takich rzeczy są, prawda?
— Tak, lecz przerażenie było większe — westchnął, zerkając na poważnego Jonghoona, który siedział nieopodal jego rodziców. — Odkąd Yoongi został aresztowany, wiadomości przybywało, a ja nie byłem w stanie już ich czytać. Nagrania, które mam dzięki Minowi udowodniły, że zamieszany w tą sprawę jest Kim Jonghoon, starszy brat Jeongguka.
— Nie możemy ich uwzględnić, ponieważ zebrano je nielegalnie — Mężczyzna zerknął na zebranych zamyślony, dodając. — Czy chcesz jeszcze coś dodać?
— Złapaliście nie tego co trzeba — mruknął i nie bacząc na nic, usiadł ponownie na swoim krześle, zerkając na zadowolonego Jonghoona.
Reszta rzeczy potoczyła się znacznie szybciej niż osiemnastolatek mógłby przypuszczać, po jego zeznaniach zarządzono półgodziny przerwy, którą spędził na zewnątrz budynku, ponieważ nie mógł siedzieć tuż obok chłopaka, przez którego byli w takiej sytuacji. Dlatego, gdy czas minął, a oni wrócili do sali, wiedział, że przyszła pora na najgorsze. Sąd mimo wszystko uwzględnił to, że Yoongi starał się pomóc TaeTae, więc zamiast dwóch lat dostał rok więzienia z możliwością wyjścia jeśli ten będzie się dobrze sprawował. Chłopcy nie mogli się pożegnać, dlatego Taehyung nie był w stanie powiedzieć szarowłosemu o tym co zamierzał zrobić.
"Niezależnie gdzie będziesz i co będziesz robił, ja zawsze znajdę do ciebie drogę. K.JG" taka wiadomość czekała na licealistę na ścianie w pokoju, w momencie, gdy ten z rodzicami wrócił po rozprawie do domu.
Czy to oznaczało, że Taehyung nigdy się nie uwolni od tego chłopaka?
~***~
Wbrew pozorom to nie jest epilog, hah. Mam nadzieję, że mimo tak malutkiej ilości rozdziału, ten Wam się spodobał. Co zatem będzie w końcowym rozdziale? Cóż, to się okaże ;)