Wszystko się juz trzęsie kiedy leci w bicie bas
Mój ziomal producent mówi: Kubańczyk rób rap
Moi ludzie to nie mc chociaż każdy ma
Grube loty tu po mc tak się bawi składNikt mi nic nie dał,
a twoi ziomale to każdy by sprzedał
Mówisz nielegal,
że życie jest ciężkie bo ziomek się przećpał
Kurwa komedia
Małolat nawija że żyje na krętach, przerwa
Drodzy rodzice nie kupujcie dzieciom
już majków na świętaBo majki się pali od kilku ziomali
co świat ich niesłyszał a by rozjebali
Lecimy na fali bo rap to jest życie
a wersy tu lecą jak z kałacha strzały
Na bicie tsunami zostawiam już pustkę
Jak bolą cię wersy idź płakać w poduszkę
Ej
Jade z ziomkiem se Q7 za gotówkę
Ej
A dla ciebie to my mamy już tę trumnę
Ej
Bo kasuje cię jak jesteś jakimś durniemWchodzę zabijam, chłopaki se grają tu w bilard
I podbija panna mówi że chce drina
Ja polewam jej tu tequila
Jak jedziemy do mnie to puszczam jej bicik
I ona mi mówi masz skilla
Bejbe chciała się podlizać,
chociaż ja tylko z nią sypiam
Chyba to nie Ameryka,
a mam takie stany że sobie odpływam
Telefon dzwoni to chyba policja
Się im przypomniało to będą rozliczać
Mnie interesuje muzyka
I z moimi braćmi codziennie ten freestyle
I tylko już nasza dzielnica
Połowa się między blokami rozlicza
Chłopaki poznali styl życia
To ty sam wybierasz co chcesz tu od życia
Mi wszyscy mówili weź zostaw te rapy,
a teraz mam życie muzykaEj ej
No i tu bawię się na bitach
Ludzie mnie pytają:
Kubańczyk kiedy tu wjedzie płyta
Mama chciała sprzątać, ale już nie musi
Czemu pytasz
No bo synek pozamiatał
Bracie kurwa AmerykaLecę se betą i patrzę na osiedla beton
Tu tyle historii że każdy zapisałby
notatek noc siedemdziesiąt
Niebiescy ciągle tu węszą
i potem się szczycą
Że coś osiągneli
jak złapią małolata z krechą
Najlepsze jest to że obok robione są deale
Ja robię muzykę i jestem jak dealer
Bo puszczasz te tracki jak kokaine
i zamiatasz do nosa i euforia synek
Ja ciągle tym stylem na tracku tu płynę
Choć nie walę dragów się uzależniłem
Bo rap uzależnia, mikrofon jak bletka
Palimy je codzień na polskich osiedlachTy palisz je codzień na polskich osiedlach ej
Palimy je codzień na polskich osiedlach ejPisze te teksty w kółko ej
Moj ziomal mówi grubo ej
Siedzimy sobie wieczorem
bo zamiast balować pracujemy w studio ej
Daje mi deale i płynę z tym echem
I wiem że rozjebię potem te quilipe
Ja chcę grać koncerty
Muzyka moj eden
Niedługo rozjebię, niedługo rozjebię ejI cała Polska niech usłyszy eh
Jak to robią zawodnicy, tak
Wychowani na dzielnicy aa
Ja pływam na bitach jak surfer
Ja pływam na bitach chcesz więcej
Ja działam jak pixy wykręcę
Na moim koncercie twe ręce
Ty znowu podejdziesz po więcej
Wiesz, ładnie wyglądasz w sukience
Kubańczyk weź zamknij swe merce
Kochanie kończymy w bmceEj ej no i takie robie sobie hity
W kilku wersach już poznałeś moich ludzi
Styl dzielnicy
Marne łaki niech nacisną replay
bo każdy z nich milczy
Nie zczaili chyba tekstu
Jestem szybszy od Kubicy