,,Pierwszy dzień w piekle''

76 4 1
                                    

1 września, wtorek, godzina 6:30.Pierwszy raz po ponad 2 miesiącach mój budzik zadzwonił o tak wczesnej godzinie. Zapomniałem jakie to fatalne uczucie, zwłaszcza że wczoraj poszedłem spać około godziny 23:00. Po kilku próbach otworzenia moich zaspanych oczu w końcu wyłączyłem ten cholerny budzik. Położyłem się na plecach i zacząłem wyobrażać sobie mój pierwszy dzień w nowej szkole. Po 3 minutach rozmyślania do mojego pokoju weszła mama żeby mnie obudzić.

-Ty już nie śpisz?-zapytała w ciężkim szoku

Spojrzałem na nią obojętnym wzrokiem nic nie mówiąc.

-Dobra, wstawaj z łóżka i ogarnij się do szkoły.

-Za chwilę-odburknąłem patrząc w sufit.

-Może trochę więcej entuzjazmu? W końcu idziesz do nowej szkoły!

-Serio? Zapomniałem. Dzięki, że mi przypomniałaś-odpowiedziałem smutnym głosem.

Spojrzała na mnie ze zmartwieniem i usiadła na moim łóżku.

-To naprawdę fajna szkoła więc na pewno ją polubisz.

-Skąd możesz wiedzieć? Nie byłaś tam i nie wiesz jak tam jest. Mogą być tam tacy sami ludzie jak w starej szkole, którzy będą się nade mną znęcać.

-Ty też tam nigdy nie byłeś więc nie pisz od razu czarnych scenariuszy-powiedziała uśmiechając się do mnie.

-Sam nie wiem.

-Zaufaj mi, będzie dobrze.

Nachyliła się nade mną, pocałowała w czoło i wyszła. W poprzedniej szkole była grupka ludzi, która mi dokuczała więc chciałem a wręcz pragnąłem aby to co mówiła okazało się prawdą. Wstałem z łóżka i udałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro.

-Znowu ten brzydki, pryszczaty ryj.

W pośpiechu ogarnąłem moje czarne włosy. Żeby zobrazować wam to jak wtedy wyglądałem. Wyobraźcie sobie szczupłego, wysokiego typa z szerokimi ramionami, smukłą twarzą, ciemnymi brwiami i oczami, średniej wielkości nosem i ustami, piegami i czarną grzywką. Ochlapałem twarz wodą, umyłem zęby, ubrałem galowy strój i zszedłem na dół. Tam czekała moja mama ze śniadaniem. Kanapki z pomidorem i szynką, uwielbiam je. Zjadłem moje kanapeczki na końcu oblizując wszystkie palce i wróciłem się do pokoju po torbę, długopis i jakiś notes żeby móc wszystko notować. Ponownie zszedłem na dół po czym założyłem moją czarną jak smoła kurtkę i buty, wziąłem słuchawki ze stołu wraz z telefonem i torbą.

-Pa mamo-krzyknąłem ''stojąc w drzwiach''.

-Do zobaczenia, kocham cię!

-Ja ciebie też-odkrzyknąłem z uśmiechem zamykając drzwi za sobą.

Założyłem słuchawki, puściłem muzykę i poszedłem naprzystanek. Przez moje pogawędki z rana z mamą prawie spóźniłem się na autobus,ale udało się. Do mojej nowej szkoły miałem znacznie dalej niż do starej bo aż12 km więc miałem jechać około godzinę. Była wtedy 7:34 a rozpoczęcie roku zaczynało się o 8:55 więc byłem spokojny o to, że zdążę. W autobusie nie było miejsc. Ludzie praktycznie wylewali się z niego. Nic dziwnego w końcu w tych godzinach ludzie jeżdżą do pracy. Musiałem stać całą drogę, ale nie było to dla mnie problemem ponieważ zwykle stoję jadąc komunikacją miejską. Kieruję się zasadą, że dopóki mam zdrowe nogi to będę stał. Droga minęła całkiem spokojnie pomijając fakt że co jakiś czas ktoś szturchał mnie łokciem albo deptał po nogach. Wysiadłem z autobusu o godzinie 8:40 czyli tak jak przypuszczałem. Miałem 15 minut na to żeby znaleźć swoją klasę. Wszedłem do szkoły i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ogromna ilość ludzi. Ta szkoła była dwa razy jak nie trzy razy większa od poprzedniej więc raczej nie powinno mnie to dziwić. Chodziłem po szkole z nadzieją że uda mi się znaleźć kogokolwiek z mojej klasy, ale wiedziałem że będzie to trudne przy tak dużej ilości osób. Po 10 minutach szukania ostatecznie poprosiłem jakąś nauczycielkę o pomoc.

-Przepraszam? Dzień dobry, mam problem ze znalezieniem swojej klasy.

-Jesteś nowym uczniem?

-Tak.

-To jasne zaprowadzę cię , która to klasa?-zapytała sympatycznie.

-2a.

-Gimnazjum tak?

-Tak.

Położyła rękę na moim ramieniu i poszliśmy. Nie ukrywam czułem się trochę jak głupek nie potrafiąc poradzić sobie samemu. Weszliśmy na drugie piętro. Dotarliśmy pod klasę nr. 106, ale okazało się, że to nie jest moja klasa i ostatecznie wylądowałem w Sali nr. 108. Stało tam kilka uczniów i wychowawczyni.

-Dzień dobry, to ty pewnie jesteś naszym nowym uczniem?-zapytała z radością.

-Tak-odpowiedziałem nieśmiało.

Podaliśmy sobie ręce. Zrobiła na mnie dobre wrażenie . Miła i uśmiechnięta. Zapytałem szybko gdzie jest toaleta i udałem się w jej kierunku. Była 8:57 więc 2 minuty po czasie. W szkole panował chaos więc ostatecznie wszystko zaczęło się o godzinie 9:15. Moje wszystkie obawy powoli znikały, ludzie chodzili uśmiechnięci i było widać że podchodzą do siebie z dużą sympatią. Wiedziałem oczywiście że to mogą być tylko pozory ale starałem się o tym nie myśleć. Wszyscy weszli do klasy i usiedli przy stołach. Zaczęło się od typowego przemówienia nauczycielki czyli miło was znowu widzieć. Po 10 minutach wychowawczyni kazała mi wstać, wtedy dotarło do mnie że jestem jedynym nowym uczniem w klasie.

-Moi drodzy to jest nasz nowy uczeń, proszę przedstaw się.

-Fajny garniak!!-krzyknął jakiś chłopak.

-Uspokój się Mateusz! Przepraszam, proszę mów.

Przełknąłem ślinę. Tego typu przemówienia bardzo mnie stresują.

-No to tak...mam na imię Gabriel, mam 14 lat...eee...pochodzę z okolic Warszawy...

-Warszawiak się nam trafił!!

-Mateusz mówiłam ci że masz się uspokoić albo wyjdziesz z klasy-krzyknęła zdenerwowana nauczycielka.

-Dobrze proszę Pani już się uspokajam-powiedział lekceważąco.

Wtedy krople potu zaczęły spływać po moim czole. Byłem tak zestresowany, że myślałem, że zemdleje.

-To powiedz nam może dlaczego się do nas przeniosłeś?

-Przeprowadzka...przeprowadziłem się z rodzicami.

Skłamałem. Nie chciałem mówić co było prawdziwą przyczyną...nie chciałem wyjść na tchórza...nie chciałem współczucia.

-Rozumiem. Oczywiście jest mi miło jak i zapewne całej klasie że możemy cię u nas gościć i mam nadzieję że będzie nam się razem świetnie współpracowało.

-Też mam taką nadzieję-szepnąłem lekko kiwając głową.

-W takim razie usiądź a ja wam rozdam plany lekcji i nie będę was dłużej trzymać bo pewnie chcecie się jeszcze wyszaleć.

-Jak nas dobrze Pani zna ja zawsze szaleję.

-W to nie wątpię Mateusz.

Czułem że jestem cały spocony i czerwony na twarzy. Wszyscy patrzyli się na mnie ozięble...wtedy jedyne co miałem w głowie to to gdzie podziali się ci uśmiechnięci ludzie z korytarza? Nie wiem...liczyłem tylko na to że kolejny dzień okaże się lepszy niż ten.

Są sny i są koszmary.Where stories live. Discover now