,,Zanurzony po sam czubek głowy''

19 2 0
                                    

10 września,czwartek,godzina 7:32.Tego dnia żaden z moich kroków nie padł w kierunku szkoły.Czułem się jak zagubiony człowiek błądzący na pustyni,który właśnie wpadł w ruchome piaski.W takim momencie zdałby sobie sprawę,że nie ma już odwrotu...po prostu utonie.Słów,które padły już nie cofnę.Miałem wrażenie,że tak jak owy pustelnik zacznę tonąć,ale w swoim smutku i zażaleniu.Wszystkie barwy świata pochłonęła głęboka szarość.Nic nie było wstanie poprawić mi humoru.Przez całą wypitą przeze mnie butelkę wódki męczył mnie kac.Poszedłem do łazienki i umyłem ubrudzoną od krwi twarz.Każda spadająca kropla czerwonej cieczy rozcieńczonej z wodą przypominała mi o dziewczynie,która skradła resztki mojego czarnego serca.Przetarłem ręce ręcznikiem papierowym i wróciłem z powrotem do pokoju.Przez zamknięte wcześniej drzwi mama nie miała możliwości wejść i mnie obudzić więc oczywistym faktem było,że gdy wróci z pracy czeka mnie sroga kara.Nie potrafiłem się tym przejmować.Wszystko było mi obojętne.Zszedłem na dół i gazą zaopatrzyłem swoją pociętą rękę.Położyłem się na kanapie i przybity zacząłem oglądać losowy program w telewizorze.Po około 2 godzinach postanowiłem,że napiszę do Mateusza i poproszę go o spotkanie,aby wręczyć mu wcześniej obiecane pieniądze.Wysłałem sms'a i czekałem na odpowiedź.Między czasie wypiłem kolejne 2 kieliszki tym razem whisky.O 14:35 dostałem odpowiedź od chłopaka,że możemy spotkać się w lasku w pobliżu jego domu.Ubrałem się i z pustym żołądkiem wyszedłem z domu.Wsiadłem w autobus 154  i pojechałem w kierunku miejsca spotkania.Po drodze zahaczyłem o bankomat i wypłaciłem gotówkę.Stanąłem przed wejściem do lasu,drogą dla leśniczego.Zacząłem iść przed siebie.Słyszałem szumiący wiatr wśród koron drzew oraz śpiew ptaków.Ze smutnym wyrazem twarzy i obolałym ciałem ciągle szedłem wzdłuż drogi.Po chwili zadzwonił do mnie Mateusz z zapytaniem za ile dotrę.Wiedziałem,że jest niedaleko ponieważ słyszałem jego głos.Między drzewami dostrzegłem dwóch chłopaków,Mateusza i jego dealera.

-Gabriel tu jesteśmy!-krzyknął Mateusz machając do mnie ręką.

Podszedłem do nich.

-Masz kasę?-zapytał dealer.

-Mam-powiedziałem po czym wręczyłem chłopakowi pieniądze.

-Dzięki stary,to co chyba po wszystkim tak?

-Niby tak bo dług już spłaciłeś.

-No i super możemy wracać do domu-powiedział uśmiechnięty Mateusz.

Chłopak zaczął iść w kierunku wyjścia z lasu.

-Gabriel idziesz?!

-Nie...jeszcze chwilę zostanę!

-Dobra to jak coś dojdziesz do mnie później!

-Okay.

-Co?!

-Okay!

Zostałem z mało mi znanym chłopakiem sam na sam.

-Chcesz czegoś ode mnie?

-Tak...masz teraz jakiś towar przy sobie?

-A co?Kolejna owieczka chce zacząć ćpać haha?

-...masz?

-Coś tam mam tylko,że to będzie kosztować.

-Mam jeszcze trochę kasy.

-Ile?

-50.

-Dobra...trzymaj.

Dał mi przezroczystą,foliową torebeczkę z zieloną zawartością.

-...co to jest?

-Twoje ćpanie.

-To znaczy?

Są sny i są koszmary.Where stories live. Discover now