,,Czy mogę mu zaufać?''

29 3 2
                                    

7 września,poniedziałek,godzina 4:18.Obudziłem się,ale nie miałem siły,aby wstać z łóżka.Leżałem na plecach z zamkniętymi oczami i myślałem o czynie,którego próbowałem się dopuścić.Chciałem się jakoś ukarać.Wziąłem głęboki wdech i przewróciłem się na bok.Wyciągnąłem rękę w kierunki szafki,złapałem za uchwyt i otworzyłem szufladę.Moim oczom ukazał się srebrny,połyskujący nóż.Podciągnąłem rękaw,wziąłem ostre narzędzie i przyłożyłem do lewego nadgarstka.Jednym i szybkim ruchem przeciągnąłem nim po całym przedramieniu używając przy tym dużo siły.Rozcięte miejsce natychmiast zaczęło mocno krwawić.Widząc to poczułem spokój,ulgę.Przez chwilę obserwowałem jak krew rozlewa się po powierzchni mojej ręki.Wstałem z łóżka i spakowałem porozrzucane książki do plecaka.Poszedłem do łazienki po ręcznik,aby zatamować krwawienie.Myśli,które chodziły mi po głowie sprawiły,że nie czułem bólu.O 6:25 wyruszyłem w drogę do szkoły.Po 1h 30 min dotarłem na miejsce.Zszedłem do szatni i zostawiłem swoje rzeczy.Pod salą ujrzałem Mateusza,który szarpał się z jakimś chłopakiem.Podbiegłem do nich i odepchnąłem napastnika.Przejawiał dużo agresji.Złapał mnie za bluzkę i z całej siły uderzył w twarz.Fabian widząc sytuację zareagował i rozdzielił naszą dwójkę.

-Co ty odpie***lasz?-powiedział do nieznajomego.

-Nie wtrącaj się.

-Dobra zamknij się...już cię tu nie ma.

-Spadaj.A ciebie chudzielcu dorwę po szkole.

Z rozwalonego nosa i dolnej wargi zaczęła lecieć mi krew.

-Co to był za typ?-zapytał Fabian.

-A nie ważne.Powiedzmy,że jestem mu coś winny.

-Dzięki Fabian-powiedziałem trzymając się za nos.

-Nie ma o czym mówić.

-No szkoda tylko,że nie ruszyłeś dupy gdy ten frajer mnie szarpał.

-Myślałem,że sobie poradzisz.

Całe ręce miałem we krwi.Na ziemię spadła kropla czerwonej cieczy.

-Chcesz iść do pielęgniarki?-zapytał Mateusz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Chcesz iść do pielęgniarki?-zapytał Mateusz.

-Nie...pójdę do łazienki.

Pochyliłem się nad kranem i przemyłem krwawiące miejsca wodą.Przy okazji zdjąłem papier,który miał za zadanie chronić mój uszkodzony paznokieć.Wymieniłem go na nowy.Podwinąłem rękaw i spojrzałem na nacięcie wykonane nożem.Zrobiłem to po to,aby przypomnieć sobie dlaczego je mam...za co.Przygnębiony przyłożyłem czoło do ściany.Nagle do pomieszczenia wszedł Mateusz.

-I jak?Już nie krwawi?

-Nie...-powiedziałem patrząc w ścianę.

-Wszystko okay?Jakiś smutny jesteś.

-To skomplikowane.

-Co?

-Długa historia.

-Chętnie cię wysłucham.W końcu jesteśmy przyjaciółmi.jak chcesz to możesz nawet wypłakać mi się w ramię.-rzekł z uśmiechem.

Są sny i są koszmary.Where stories live. Discover now