ROZDZIAŁ 4

104 11 3
                                    

Idę właśnie w stronę klasy, w której mam nieszczęsną matematykę. Oczywiście znając moje szczęście musiałam na coś, a raczej na kogoś wpaść. Upadłam na podłogę. Wstawiając, spojrzałam z kim się zderzyłam.

-No nie

Przymknęłam moje usta ręka

-Boże Rose to ty

Blondynka wydała z siebie okrzyk radości i od razu mnie przytuliła.

-Mia, tak dawno Cię nie widziałam- powiedziałam, po czym odwzajemniłam przytulasa. Dziewczyna tylko dała mi całusa w polik i się uśmiechnęła.

-Co teraz masz- zapytałam

-Matematykę- odpowiedziała

-To świetnie się składa, bo ja też

Wzięła mnie pod ramię, po czym ruszyłyśmy w stronę klasy matematycznej.

Kiedy wchodziłyśmy do klasy, spojrzałam na nauczycielkę, która coś tłumaczyła na tablicy. Z tego co się dowiedziałam pani Colen sprawdza obecność na końcu lekcji i nie wpisuje spóźnień.

Gdy wchodziłyśmy w głąb klasy, moje spojrzenie zkrzyżowało się z kolorowymi tęczówkami Zeyna.

Wszystko mi mówiło, że go znam, ale nadal nie wiem skąd. Jedno jednak wiem, ten piękny prawy sierpowy nie poszedł na marne.

Dobra mniejsza o tego cymbała. Teraz będę się cieszyć tym, że spotkałam Mie, Nate'a, Chrisa w jednej szkole.

Z tego co mi wiadomo, niestety Jane tu nie zobaczę. Wielka szkoda...bo właśnie te osoby pokazały mi czym jest prawdziwe życie, przez co jestem im bardzo, ale to bardzo wdzięczna. Pomimo tego, że po moim wyjeździe do domu rodzinnego, nie spotykaliśmy się, to jednak staraliśmy się w jakiś sposób utrzymywać kontakt. Żałuję tylko, że ostatnimi czasy nie pisaliśmy, ani nie rozmawialiśmy za często.

***

Pik pik pik

-kurwa- krzyknęłam podczas pobudki

-co jest Rose?

Usłyszałam głos brata, dobiegający z dołu.

-nic- odkrzyknęłam przeciągając się na łóżku.

Kiedy wstałam uznałam, że się ubiorę. Postawiłam dzisiaj na czarne jeansy z wysokim stanem oraz luźną, krótka, białą bluzkę.

OD BLONDYNA:
Szmaciuro, jedziesz dzisiaj ze mną

OD BLONDYNA:
Będę za 15 minut, szykuj się

DO BLONDYNA:
Niech Ci będzie

***

-serio gadałaś z Parkerem?- dopytywała blondyna

-niestety- westchnęłam

-Rose... jak to jest, że masz szczęście do dupków?!

-Pytanie nie brzmi "Jak to jest, że masz szczęście do dupków", tylko "Jak to jest, że większość facetów to dupki"- poprawiłam ją- Poza tym jakie szczęście?! Mam pecha do dupków, nie szczęście.

Po tych słowach Mia zaśmiała się z mojego monologu

-w sumie masz rację Rose

-Kurwaaaa- burknęłam

-co jes... nieważne już wiem

Love me, pleaseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz