ROZDZIAŁ 7

82 12 4
                                        

-Co jej się stało?- spytałem, biorąc dziewczynę na ręce.

Kurde, jest lżejsza niż myślałem

Teraz mam wyjebane w moje zasady. Nienawidzę jej... już w podstawówce jej nienawidziłem. Mała, wredna suka, ale pomóc jej muszę. Nie jestem, aż takich chujem za jakiego mnie biorą.

-Cóż... nie mogę Ci powiedzieć. Myślę, że jeśli będzie chciała to sama ci powie- powiedział Luke

-Myślisz, że mi powie? Mi?

Prychnąłem na jego słowa, po czym popatrzyłem na Rosaline, która bezwładnie spoczywała na moich rękach.

-myślę...

-o jakąś nowość- zażartowałem

-Parker, to nie jest czas, ani miejsce na głupie żarty. I myślę, że Ci nie powie- mruknął obrażony

-Powiedz mi kurwa o co chodzi!

-Tajemnica rodzeństwa- wzruszył ramionami -nikomu nie mogę powiedzieć. Może kiedyś moja siostra ci to wyjaśni

-Szczerze w to wątpię. Nie ma na to szans- burknąłem

-Stary... serio bym Ci powiedział, ale nie chce zostać kaleką do końca życia. Po za tym obiecałem jej, nie mogę złamać obietnicy- pokazał ręką na dziewczynę

-ta, jasne, rozumiem- odparłem i po raz kolejny spojrzałem na tą małą wredotę

W sumie, gdy jest cicho to nawet słodka jest.

-pomóc Ci ją wnieść?- zapytał Clark

-Nie, nie trzeba. Nie jest, aż taka ciężka. Otwórz mi tylko drzwi- odpowiedziałem

Wniosłem ją powoli po schodach i ostrożnie odłożyłem ją na łóżko.

-tak w ogóle to dzięki za pomoc

-Nie ma za co, serio. Ja już muszę lecieć

-Siema i jeszcze raz dziękuję

Pożegnałem się Lukiem i ruszyłem w stronę domu, lecz ciągle dręczyło mnie pewne pytanie, a mianowicie...
Co się stało z tą dziewczyną?!

ROSALINE

GODZINA WCZEŚNIEJ

-zachowujecie się jak dzieci- wtrącił się Luke

Ja tylko przewróciłam na to oczami.

Spojrzałam na niebo i zauważyłam błyskawice

Nie kurwa, proszę nie... tylko nie ta cholerna burza

Nagle się zatrzymałam, a po chwili moja głowa stała się ciężka, a przed oczki ukazały mi się czarne mroczki. Ostatnią rzeczą jaką poczułam było bezwładne spadanie.

***
-o, obudziłaś się- doszedł do mnie zatroskany głos brata

-powiedz mi... co się stało. Nic nie pamiętam- zapytałam, po czym złapałam się za moją bolącą głowę

-księżniczko, szliśmy do domu, no i zebrały się chmury, zaczęło kropić, a potem rozpętała się burza- odpowiedział

Wszystko jasne

-Dziękuję, że mnie przyniosłeś do domu- uśmiechnęłam się w jego stronę

-Yyy... właściwie to nie ja Cię przyniosłem- powiedział zakłopotany i podrapał się po głowie

-Jak nie ty, to kto? Nie. Powiedz, że nie on

-Zayn- odpowiedział

-Co do kurwy nędzy?! Pozwoliłeś mu mnie dotykać?! Ughhh, muszę szybko wziąść prysznic i kupić żel antybakteryjny- widziałam jak moje słowa go rozbawiły

-To ty na niego upadłaś, no tak jakby- tłumaczył

-Ale, nie powiedziałeś mu, prawda?- posłałam mu pytające spojrzenie, unosząc przy tym jedną brew do góry

-Co? Nie. Nie zrobiłbym Ci tego- uśmiechnął się do mnie -dzisiaj zostajesz w domu i nie chce słyszeć żadnych protestów. Musisz odpocząć- powiedział, wychodząc z mojego pokoju.

***

Pov. Zayn

Rosaline nie było dzisiaj w szkole i w sumie było to zrozumiałe. Kiedy ona siedziała w domu, ja zamęczałem Luke'a, żeby wyjaśnił mi co się stało. Jednak on milczał. Nie chciał mi nic powiedzieć. Prosiłem go o wyjaśnienia chyba z 3 godziny, aż w końcu przestałem nalegać.

W końcu zrobiłem coś, czego sam się nie spodziewałem. Mianowicie, podszedłem po ich dom, po czym zapukałem do drzwi.

-Czego chcesz?- warknęła, kiedy tylko ujrzała mnie przed drzwiami

-Jak zwykle miłe powitanie Clark

Spojrzałem na jej twarz. Chyba niekontrolowanie przygryzała wargę. Co było tak cholernie seksowne.

-Naprawdę, nie chce mi się z tobą kłócić Parker. Albo powiesz mi co chcesz albo wypierdalasz.-powiedziała tym swoim oziebłym tonem

-Chce się dowiedzieć co się wczoraj stało- wyjaśniłem

-Nie chce o tym mówić, a szczególnie nie tobie- powiedziała wrednie

-Rosaline, proszę wytłumacz co się stało- rzuciłem błagalnie

-Nie powiem Ci, ale pozwolę Ci wejść, jeśli chcesz- uśmiechnęła się lekko, prawie niewidocznie

W sumie to lepsze niż nic, może jednak uda mi się coś z niej wyciągnąć

Tak jak powiedziała, tak też zrobiła, wpuściła mnie do mieszkania.

-Chcesz coś do picia?- spytała od niechcenia

- Nie, dzięki

Weszłem do salonu i usiadłem na kanapie. Po chwili dołączyła do mnie Rosaline z kubkiem kawy w dłoni.

<><><><><>
PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁ JEST TROCHĘ KRÓTSZY NIŻ ZWYKLE, ALE DUŻO ZADAŃ DOSTAJE, LICEUM, WIĘC MAM NADZIEJĘ ŻE ZROZUMIECIE.
POZDRAWIAM CIEPLUTKO
❤️

Love me, pleaseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz