Ten który porzucił

797 35 0
                                    

1919 r.

- Grace? Zdradzisz mi o czym wciąż myślisz?-

- Mhm-

- Chodzi o Tommy'ego? Mówiłam Ci przecież, że nie mam nic przeciwko-

- Wiem, ale...-

- Ale?-

- Chodzi o twojego brata-

- Którego? Mam ich trzech no i jeszcze można tu dodać Arthura, Johna i Tommy'ego-

- Oni nie są przecież twoimi braćmi-

- Wiem, ale dla mnie rodzina to nie tylko więzy krwi i są jak bracia. Finn też, ale on ma dopiero 11 lat. To o którego Ci chodzi?-

- Olivier...-

- No Grace, wybrałaś najlepszego. No nie wiem, czy Ci oddam mojego braciszka-

-...-

- Hahaha, żartowałam przecież. Oli też jakiś taki nieobecny ostatnio. Zasugeruję mu jakieś wyjście z uroczą Panną Burgess-

Dziewczyna wyszła z baru i poszła znaleźć brata by z nim porozmawiać. Kiedy rano wychodziła braci nie było, zatem pracowali. Akurat, gdy weszła do domu natrafiła na starszego z braci.

- Oli, możemy chwilę porozmawiać?-

- Co się dzieje?-

- U mnie wszystko w porządku. Tylko ty ostatnio jakiś nieobecny, może towarzystwo uroczej Panny Burgess poprawi Ci humor?-

- Diano, nie mam czas...-

- Ależ masz, odpocznij chwilę, zaproponuj Grace spacer czy kino. Nikt nie będzie Cię winił, a jeśli to, powiedz, że Cię zmusiłam-

- No dobrze, a ty jak spędzisz resztę dnia?-

- Wybieram się na przejażdżkę-

- W takim razie jadę z tobą Di-

- Nie potrzebuję ochrony, Tommy. Dam sobie radę-

- I tak pojadę-

- Powodzenia Oli a ty Shelby rusz się. Nie będę czekać-

Niebieskooka przytuliła brata i nie czekając na ciemnowłosego udała się do stajni. Brakowało jej takich wycieczek. Ostatni raz jechała konno, kiedy miała piętnaście lat. Wtedy to ścigali się z Tommy kto pierwszy dotrze na łąkę. Oczywiście Tommy dał jej fory i to ona wygrała, ale nie skończyło się tylko na wyścigach. Diana nie lubiła wracać do tego wspomnienia, bo właśnie od tego czasu jej przyjaciel odsunął się od niej.

- Curly? Jesteś tu?-

- Jestem Panienko Diano, miło znów Panienkę widzieć-

- Ciebie również Curly. Przygotowałbyś mi proszę konia? Chcę się wybrać na przejażdżkę-

- Oczywiście-

- Dziękuję, Curly-

Stajenny oddalił się by przygotować wszystko a po chwili wrócił z koniem gotowym do drogi. Curly jak to miał w zwyczaju, pomógł dziewczynie wsiąść na konia za co został uraczony uśmiechem i podziękowaniem. Gdy miał wracać do zajęć zjawił się Tommy i zarządził, aby Curly przygotował mu konia. Diana tylko westchnęła, ale poczekała na wielkiego Shelbyego, nic nie mówiąc. Gdy widziała, że wsiada na konia dała znać swojej klacz, że ma ruszać. Po krótkiej chwili Tommy zrównał się z Dianą i przez chwilę jechali obok siebie w milczeniu. Nie trwało to długo bo Diana popędziła konia i krzyknęła, że kto ostatni na łące ten oferma. Nim Tommy zareagował Dianka była już daleko, więc popędził swego konia i zaczął ją gonić. Wiatr we włosach i tętent kopyt, to było coś czego jej brakowało. Owszem, czasem dosiadała konia, ale jeździła po mieście, a gdy tego nie robiła przychodziła porozmawiać z Curlym. Nigdy nie przyszło jej do głowy by źle go potraktować, nawet jeśli sama miała zły humor. Każda jej wizyta w stajni cieszyła mężczyznę i zawsze z nią rozmawiał czy opowiadał okoniach. W końcu dziewczyna dotarła na polanę, zsiadła z konia i udała się na łąkę a zaraz za nią zjawił się ciemnowłosy.

- Nie złapiesz mnie ofermo!-

- Nie bądź taka pewna!-

- Tommy to oferma!-

- Za raz ty nią będziesz!-

Ganiali się po łące jak małe dzieci, Diana się śmiała i uciekała a Thomas próbował ją złapać. W pewnym momencie Diana się przewróciła i leżała nieruchomo na ziemi. Thomas widząc to zawołał Diankę, żeby się nie wygłupiała i wstała wreszcie, jednak nie było żadnej reakcji.

- Di? Odezwij się!-

-...-

- Di, nie wygłupiaj się!-

-...-

- Di!-

Nagle dziewczyna gwałtownie się ruszyła i pociągnęła chłopaka w swoją stronę i się zaśmiała.

- Jednak masz uczucia i Ci zależy-

- Zabawna jesteś. Myślałem, że coś Ci się stało-

- Ty znowu swoje. Wracam do domu a ty sobie tu siedź-

- Di poczekaj-

Dziewczyna nie zareagowała tylko dosiadła konia i ruszyła w drogę powrotną a niebieskooki za nią. Kiedy dziewczyna opuściła stajnię niebieskookiemu udało się ją dogonić, ale szli w milczeniu.

- Polly! Jesteś w domu?-

- Nie krzycz tak-

- Bo co?-

- Bo...-

- O tu jesteście. Co tak siedzicie?-

Dziewczyna się rozejrzała po pokoju i zobaczyła znajomą twarz, ale kompletnie nie pamiętał kto to jest. Spojrzała na nich pytająco, odpowiedział jej Arthur.

- Arthur Senior Shelby, tak pamiętam. Sporo minęło-

- Diano wyrosłaś na piękną kobietę-

- Daruj sobie ojcze te komplementy, nie było cię tyle czasu...-

- John, ten człowiek nie jest naszym ojcem. Porzucił nas dawno temu-

- Więc Tommy tu rządzi a Diana jest wybranką któregoś z Was?-

- Wybaczcie, ale pójdę już. To w końcu rodzinna sprawa-

- Zostań, jesteś rodziną-

Niebieskooka nic nie odpowiedziała. Jedynie przysunęła się bliżej wyjścia by w razie czego móc się wycofać. Pech chciał, że właśnie bliżej wyjścia stał Thomas co wywołało uśmiech na twarzy Arthura seniora.

- Więc jednak śliczna córka Lockeheartów skradła serce głowy naszego...-

- Wyjdź stąd. Zostawiłeś nas lata temu, a teraz się zjawiasz po tym czasie i jeszcze śmiesz rozmawiać o interesach?! Wynoś się-

- Podobno dziewczyna jest częścią rodziny-

- Wynoś się. Nie jesteś tu mile widziany.-

- Tommy to nasz ojciec, nie możesz tak!-

- Już mówiłem Arthurze, on dawno nie jest naszym ojcem-

- Nie szkodzi synu, będę szedł, skoro nie jestem tu mile widziany-

Mężczyzna wstał, zabrał swoje rzeczy i wyszedł a po chwili Diana. Chciała porozmawiać ze swoją przyjaciółką o tym co się działo, ale jej nie zastała. Barman przekazał jej tylko, że Grace prosiłaby ją zastąpiła. Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi.

- Grace?-

- Nie ma jej. Wyszła zanim tu przyszłam. Prosiła mnie, żeby ją w czymś zastąpić-

- Cholera. Masz jakąś ładną sukienkę? Co za głupie pytanie-

- Tommy, powiesz mi o co chodzi?-

- Jutro przed barem o 9 i ubierz tą ładną czerwoną suknie-

- Co? O co chodzi? Thomas!-

Moje Peaky Blinders [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz