Tamtego dnia niebieskooka miała szczęście, że kula trafiła w ramię a od tamtego dnia minęło trochę czasu. Nadszedł dzień dwudziestych ósmych urodzin modnisi. Właśnie siedziała w salonie z ciocią Polly i rozmawiały o tym co się działo przez ostatni czas.
- Pamiętasz, jak mówiłam Ci, że odebrano mi dzieci?-
- Tak a co?-
- Tommy przy okazji szukania Ciebie zdobył o nich informacje-
- To cudownie. Gdzie teraz są?-
- Anna nie żyje a Michael niedawno ze mną zamieszkał-
- Bardzo mi przykro z powodu Anny-
- Dziękuję. Pomyślałam, że powinnaś z nami zamieszkać albo wyprowadzić się gdzieś daleko-
- Dlaczego tak uważasz ciociu?-
- Po tym co się działo ostatnio nie powinnaś tutaj mieszkać, może nawet powinnaś zamieszkać na dworze królewskim-
- Na dworze królewskim?! I co mam może jeszcze w jednej komnacie z Edwardem mieszkać?!-
- Diano, proszę Cię uspokój się. Przecież drugi książę też tam mieszka-
- Nie, Jerzy mieszka gdzieś indziej. Pisał, że z rodzicami nie najlepiej-
- Kiedy pisał?-
Diana wyciągnęła list z torebki i podała ciotce. Polly przeczytała list i sprawdziła datę i natychmiast na jej twarzy zagościł smutek.
- Przykro mi kochana, ale list jest z zeszłego roku-
- Z zeszłego roku?! Boże, nawet nie chcę myśleć co się stało przez tyle czasu. Muszę jak najszybciej tam jechać!-
- Najpierw zadbamy o twoje bezpieczeństwo a potem będziesz mogła spokojnie jechać-
Modnisi nie bardzo się to podobało. Chciała jak najszybciej dowiedzieć się co z chrzestnymi i Albertem, ale z drugiej strony przydałoby się bezpieczne miejsce. W tym momencie zjawił się Oliver i zabrał ją na „wycieczkę". Jechali w milczeniu. Ollie patrzył przed siebie a dziewczyna podziwiała widoki. W pewnym momencie podał jej chustę. Niebieskooka popatrzyła ze zdziwieniem na niego, ale wzięła chustę i założyła ją. Brat pokręcił głową ze śmiechem dając w ten sposób do zrozumienia jej, że chusta nie miała jej służyć za ozdobę więc przesunęła ją na oczy tak żeby nic nie widzieć. Po jakiejś chwili samochód się zatrzymał. Drzwi się otworzyły i Ollie wziął ją za rękę. Powoli prowadził siostrę w tylko sobie znanym kierunku. W pewnym momencie się zatrzymał i zdjął jej chustę. Gdy tylko otworzyła oczy ujrzała wielką jadalnię a w niej bliskich. Modnisia była zdziwiona tym co się dzieje i gdzie jest. Nagle zaczęli do niej podchodzić i składać życzenia. Wtedy zrozumiała, że zrobili jej urodzinową niespodziankę.
- Diano jak Ci się podoba twój dom? -
- Mój dom?-
- Tak. Twój. W prezencie od Nas wszystkich -
- Ojej nie trzeba było -
- Oj nie bądź taka skromna. Przyda Ci się twój własny dom, w którym możesz nawet bale urządzać –
- Bale? Mówisz poważnie Max?-
- No jasne, że tak siostra. Bale, przyjęcia i co tam jeszcze sobie wymarzysz. Nawet masz wielką garderobę –
- Jesteście niemożliwi. Dziękuję Wam-
- Proszę. Wszystkiego najlepszego siostra-
Brunetka była zachwycona. Miała swój własny dom. Wszyscy się świetnie bawili. W pewnym momencie podszedł do niej chłopak, którego pierwszy raz widziała.
- Cześć. Jestem Michael Gray-
- Michael Gray? Nie kojarzę nikogo o takim nazwisku-
- Polly Grey albo też Polly Shelby znasz może?-
- Oczywiście. Jesteś jej synem?-
- Zgadza się-
- W takim razie miło mi Cię poznać. Diana-
- Wiem kim jesteś. Dużo mi o Tobie opowiadali-
- Tak? A co na przykład?-
- Opowiadali o twoim zamiłowaniu do koni, biżuterii, ubrań...-
- Tylko o tym opowiadali?-
- Nie. Mówili też jaka jesteś odważna, ale zapomnieli dodać, że piękna-
Dziewczyna się uśmiechnęła a Michael to odwzajemnił. Rozmowa nie miała końca. Grey przez cały czas był wpatrzony w Lockeheart, która z ożywieniem wciąż prowadziła rozmowę z nim a czasem dołączył się ktoś inny.
CZYTASZ
Moje Peaky Blinders [ZAKOŃCZONA]
FanficPeaky Blinders rządzi Birmingham a sercami wszystkich mężczyzn rządzi najpiękniejsza z kobiet... "Każda chce być tobą, lecz nigdy Ci nie dorówna Każdy mężczyzna chce Cię mieć, lecz nie ma żaden"