8. Keltor

16 6 0
                                    

Przez całe życie starałem się traktować moją ślepotę, jako coś, na co nie mam wpływu, ale w sumie mi nie przeszkadza. Nigdy nie widziałem, więc nie zastanawiałem się, jakby to było móc widzieć. Jednak w aktualnej chwili nie mogłem się zdecydować, czy powinienem bardziej się cieszyć, czy martwić, że nie mogę siebie zobaczyć.

Czułem, że mój wygląd uległ zmianie. Prześladowało mnie wrażenia, że farba, której Nitis użyła do malowania tatuaży najpierw wyżłobiła wzory na mojej skórze, a dopiero potem wypełniła je kolorem. Przesuwanie po nich palcem dawało mi pewnego rodzaju rozeznanie, jak wyglądają. Podobały mi się, ale jednocześnie świadomość, że zostaną mi już na zawsze trochę mnie przerażała.

Gdybym na krótką chwilę mógł odzyskać wzrok pierwszą rzeczą, którą bym zrobił byłoby spiorunowanie tym wzrokiem Kifi. Taka mała, a kompletnie nieświadoma swej potęgi. Grunt, że dużo śpi, przynajmniej wtedy nie stanowi zagrożenia. A przynajmniej tak sobie wmawiam, w ramach pocieszenia.

Nitis nadal była na mnie obrażona. Milczała przez prawię godzinę. Zastanawiałem się, czy nie powinienem podziękować Akelii, że nie dała jej mnie usmażyć. Ostatecznie sobie darowałem, bo nadal nie wierzyłem, że była zdolna zrobić coś takiego. Ratowanie życia średnio pasuje do jej demonicznej natury.

- Jesteśmy już prawie na miejscu - oznajmiła Nitis.

- Na miejscu, czyli? - zainteresowała się Nilika.

- Turniej odbywa się tuż przy granicy ze światem śmiertelników. Czasem łapiemy kilku na, tak zwane mięso armatnie - ton jej głosu zmroził mnie do samej kości.

- Rozwiń myśl, właśnie zdobyłaś moją uwagę - Akelia zaśmiała się cicho, a ja ponownie zadrżałem.

One są po prostu straszne. Obie. Przerażające baby. Jeszcze raz się wzdrygnąłem, ale nic to nie pomogło.

- Ja chyba nie chcę wiedzieć - stwierdziła cicho Nilika.

- Zdarzają się tacy, którzy za parę sztuk złota zgadzają się na wzięcie udziału w turnieju, chociaż od razu są informowani, że mogą tego nie przeżyć - kontynuowała niewzruszona Nitis.

- Zwykle ich rola polega na tym, że robią za żywy cel. Elfowie na nich polują, zamiast na zwierzęta, aby pokazać, że są w stanie zabijać istoty wyżej rozwinięte, oczywiście w teorii - dodała.

Zatrzymałem się gwałtownie.

- Dlaczego wcześniej o tym nie wspomniałaś? - spytałem ze złością.

- Nie uznałam tego za istotną informację - wzruszyła ramionami.

- Nie będę strzelał do ludzi - oznajmiłem stanowczo.

- Zatem do kogo zamierzasz? - Nitis uniosła wymownie brwi. - Kto zasługuje na zastrzelenie, a kto nie? No dalej, odpowiedz, ty pożal się strażniku moralności.

- Zabić zwierzę to nie to samo, co jednego ze swoich. Ty byś zabiła elfa? - rzuciłem bliski furii.

- Oczywiście, a co to za problem? - oznajmiła z tak obezwładniającą szczerością, że prawie wpakowałem się w drzewo.

- Jeszcze mi powiedz, że już kogoś zabiłaś - słowa ledwo przeszły mi przez gardło.

- Poczekaj, niech pomyślę - zatrzymała się.

- Nie mówisz poważnie - zaśmiałem się nerwowo.

- A więc zaczynając od początku - powiedziała tym swoim melodyjnym głosem, który brzmiał teraz dodatkowo wyjątkowo upiornie. - Poczekaj, ale mówimy tylko o elfach, czy o ich domach też? Nie mam pojęcia, czy ktoś był w środku, kiedy, no... Straciłam kontrolę. W każdym razie mój były chłopak, spopielił się...

Opowieści z Daleko [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz