Ocknęłam się z niespokojnego snu, w tym samym momencie, gdy ktoś ocierał mi czoło mokrą szmatką. Zanim otworzyłam oczy już wiedziałam, że nie jestem w domu. Powietrze do cna przesiąkło zapachem stęchlizny i rozkładu. Było mi zimno, mimo drapiącego koca, którym ktoś szczelnie mnie owinął i wszystko mnie bolało.
Powoli rozwarłam powieki, a przynajmniej tak mi się wydawało, że to zrobiłam, bo nadal otaczała mnie ciemność. Zaczęłam się miotać w panice, próbując wyplątać z koca i uciec od rąk, które usiłowały mnie przed tym powstrzymać.
- Cicho, bo cię usłyszy - ktoś szepnął.
- Nic nie widzę - odparłam drżącym głosem.
- Poczekaj - poprosił ten sam głos, co wcześniej, po czym... Ściągnął mi czarną przepaskę z oczu.
Pozwólcie, że pozostawię to bez komentarza.
- Tak lepiej?
Podążyłam wzrokiem za głosem i cicho westchnęłam. Leżałam na słomie, w ciemnej, brudnej jaskini, a nade mną pochylała się młoda czarnowłosa dziewczyna z bardzo smutnymi oczami. To właśnie ona ocierała mi czoło.
- Co tu robię? I gdzie jest to tu? - huczało mi w głowie, więc klasyfikuję to jako cud, że w ogóle udało mi się zadać w miarę sensowne pytania.
- Jesteśmy w Jaskiniach Krzyku, blisko Ziem Plagi - wyjaśniła.
- A kim jesteś?
- Nic nie mów. Jeśli cię usłyszą, zaraz tu przyjdą - wyszeptała dziewczyna takim tonem, że od razu odechciało mi się drążyć w temacie.
- Kruku, czy nasz więzień się obudził? - usłyszałyśmy z głębi jaskini zachrypnięty męski głos.
Dziewczyna posłała mi ostrzegawcze spojrzenie, położyła palec wskazujący na swoich ustach i lekko pokręciła głową. Nie odzywaj się, przekaz był jasny, ale czy cokolwiek to pomoże, jeśli teraz pomilczę? Cóż, według niej najwyraźniej tak. Boję się, ale wolę mieć to za sobą.
- Tak!
Tak, tak, tak... Powtórzyło po mnie echo, a dziewczyna w przerażeniu przygryzła wargę do krwi.
- Przyprowadź do mnie demona, Kruku! - głos starca odezwał się ponownie.
Właśnie dotarło do mnie, co zrobiłam, ale odwrotu już nie było. Kruk, jak mężczyzna nazwał dziewczynę pomógł mi wstać. Zaczęła prowadzić mnie prosto w ciemność, do kolejnej jaskini. Szłyśmy bardzo wolno, nogi miałam jak z waty. Ciekawe, jak długo mnie tu trzymają? I z jakiego powodu?
- Witaj, demonie! Rad jestem, że przeżyłaś podróż...
Przez echo ciężko mi było określić, skąd pochodzi ten głos, dopóki mężczyzna nie podniósł się z cienia i lekko nie skłonił.
- Tyś jest Akelia, córka Zoriana i Adelajdy, władców Podziemi? - spytał obserwując mnie z wysokości.
Coś mi się tu nie zgadzało. Znałam Akelię, ale zdecydowanie nią nie byłam. I dlaczego ten starzec nazwał mnie demonem? Chyba, że... Nadal nie zmieniłam swojej postaci.
Machinalnie sięgnęłam ręką na wysokość skroni, a gdy natrafiłam na rogi już miałam pewność. Kurza stopa...
- Jam jest Debnar, czarownik najwyższego kręgu, władca Jaskiń Krzyku - przedstawił się, zanim zdążyłam odpowiedzieć na jego pytanie. - Ugościłem cię w moich skromnych progach, demonie.
- Pan mnie porwał - zauważyłam z lekką urazą.
- Bardzo mi zależało, abyś zaszczyciła mnie swoją obecnością - dodał, a kąciki jego sinych ust lekko drgnęły w górę.
- Doceniam, ale wolałabym odejść - oznajmiłam.
Instynkt samozachowawczy? Tak, słyszałam. Nie posiadam.
- Posłuchaj, demonie! - ryknął starzec. - Skontaktujesz się ze swymi rodzicami i zażądasz, aby oddali mi we władanie swoje królestwo!
- To może być trudne - stwierdziłam.
- Gdzie są twoi rodzice? Odłączyłaś się od orszaku?! - pieklił się.
- Daleko - odparłam.
- Mówisz teraz o rodzicach, czy o orszaku?
- Nie w każdym sensie - mruknęłam.
- Ale wiesz, gdzie są? - zauważyłam, że lekko mu drga powieka.
- Kto? - mimo tragizmu położenia, w jakim się znajdowałam całkiem nieźle się bawiłam.
- Rodzice!
- Czyi?
- Twoi, do cholery! - ze złości kopnął w tron, a potem przez krótką chwilę najwyraźniej walczył z bólem, bo tylko ciężko dyszał.
- Jeśli nie powiesz mi prawdy, każę moim sługom obedrzeć cię ze skóry, posypać solą, a na koniec, jeśli nienawiść, którą żywię do ciebie nie ewoluuje w coś mniej destrukcyjnego moje sługi zjedzą cię kawałek po kawałku, palec po palcu, stopa po stopie, głowa po...
- Głowie? Ej, to się kupy nie trzyma. Mam tylko jedną głowę, a bez głowy umrę. To znaczy chyba umrę, tak myślę. A pan, jak myśli? - to wszystko z nerwów i braku tego instynktu, co ułatwia przetrwanie. Najwyraźniej posiadam jego dokładne przeciwieństwo.
- Nie prowokuj mnie, demonie! - ściszył głos do szeptu.
- Skąd pomysł, że chcę pana zdenerwować?
- Dosyć tego! - huknął i strzelił we mnie czerwonym promieniem.
Nawet nie zdążyłam zasłonić się rękami, kiedy zrozumiałam, że zostałam zamknięta w klatce.
- To było naprawdę niemiłe - stwierdziłam.
- Milcz, demonie! Jeśli nie chcesz po dobroci zaczekamy, aż moje sługi wrócą z polowania. Spokorniejesz, jak się tobą zajmą - warknął i udał się w głąb jaskini.
- Kruku! - szepnęłam, ale nigdzie w zasięgu wzroku jej nie widziałam. - Kruku! - powtórzyłam nieco głośniej, ale także nie doczekałam się reakcji.
Usiadłam na ziemi i oparłam się plecami o grube metalowe pręty. Ogarnął mnie przeraźliwy chłód. Nie wiem, czy za ich sprawą, czy bardziej ze strachu. Chyba nigdy w życiu aż tak bardzo się nie bałam, jak w tym momencie. A najgorsza z tego wszystkiego była świadomość, że najprawdopodobniej umrę tu sama, w potwornych męczarniach, bez przyjaciół... i co gorsza, nawet nie jako ja, bo nie jestem w swoim ciele.
- Brawo, Niliko. Znowu ci się udało wpakować w kłopoty. I to jeszcze większe, niż ostatnim razem. Jestem naprawdę pod wrażeniem... I gadam do siebie - skwitowałam ciężko.
Chciałam oprzeć czoło o pręty, aby je schłodzić, bo czułam, że nadal mam gorączkę, ale rogi Akelii skutecznie mi to uniemożliwiły. Jeszcze chwila i bym utknęła między nimi. Co ze mną jest nie tak? Boję się, że nigdy się tego nie dowiem...
CZYTASZ
Opowieści z Daleko [ZAWIESZONE]
FantasyOdważyłbyś się porzucić wszystko, co kochasz i ruszyć w świat pełen magii, ot przed siebie, w kompletne nieznane? Myślisz, że poradziłbyś sobie sam? A gdybyś miał wybór - pomógłbyś nieznajomemu, czy raczej go zjadł? Za błędy się płaci, czasami więce...