5. Akelia

30 6 1
                                    

Ach, jak mi się tu podoba! Świat śmiertelników jest po prostu cudowny! Całymi dniami świeci słońce, czuję wiatr we włosach, a powietrze jest tak świeże, że aż chce się nim oddychać. Nie dość, że pożywienie praktycznie samo się znajduje, to jeszcze na każdym kroku spotykamy coraz to nowe rozrywki.

Do moich ulubionych należy przede wszystkim dręczenie Keltora, który do perfekcji opanował rolę błazna w naszym zespole. Nie przeczę, że jest pożyteczny. W końcu to głównie on zdobywa dla nas jedzenie, co nie zmienia faktu, że nic nie sprawia mi tak wielkiej przyjemności, jak doprowadzanie go do szału.

Gdybym siedziała w chwili, kiedy oznajmił, że marzy mu się kariera wojskowa, wielce prawdopodobne byłoby, że spadła bym z krzesła. Nie przeczę, że ma cela, mimo swej ślepoty. Zgadzam się również, że nie brakuje mu odwagi. Ale na litość! Przecież to człowiek! Marna śmiertelna istota! W porównaniu do armii elfich wojowników Keltor to maleńki robaczek. Takich, jak on zjadają nawet nie na obiad, a na przystawkę.

Nitis słusznie mu powiedziała, że nie ma czego szukać na turnieju, ale Nilika i Kifi, te niepoprawne marzycielki, przez które prawdopodobnie wszyscy kiedyś zginiemy zachęcały go, aby spróbował z tak wielkim entuzjazmem, że właśnie jesteśmy w drodze na jeden z takich turniejów. Potraktuję to wydarzenie, jako danie główne wśród wszystkich dotychczasowych rozrywek, których zaznałam w tym świecie i w duchu liczę, że na jednym się nie skończy. O Keltorze można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że łatwo się poddaje. Skurczybyk jest uparty do bólu. W sumie to chyba jednak się nie zdziwię, jeśli ostatecznie przyjmą go do wojska.

Chociaż nie. Zdziwię się, i to bardzo. Żaden szanujący się elf nie wpuści w szeregi swej elitarnej armii śmiertelnika. Nie, i kropka.

Zerknęłam na Nitis. Jak zwykle wyglądała na zirytowaną, ale tym razem dodatkowo marszczyła czoło. Ocho, zła i zmartwiona jednocześnie Nitis to bardzo niebezpieczna Nitis. Odetchnęłam głęboko i odezwałam się do niej przyciszonym głosem:

- Zgubiliśmy się?

Posłała mi ciężkie spojrzenie, które każdą rozsądną istotę powstrzymałoby od prowadzenia z nią dalszej konwersacji. Każdą poza mną, naturalnie. Nie mam się czego obawiać, jej ogień nic mi nie zrobi.

- Oczywiście, że nie. Jesteśmy już niedaleko - mruknęła.

- Na pewno znajdziemy tam wszystko, czego potrzeba, żeby zrobić z Keltora elfa? - upewniła się Nilika.

- Tak. Tylko coś trzeba będzie zrobić z Kifi. Właściciel tego miejsca nie lubi zwierząt - rzuciła krótko Nitis. - A teraz dajcie mi się skoncentrować, dawno mnie tu nie było.

- Czego właściwie szukamy? Możemy ci jakoś pomóc? - spytała Nilika.

- Tak. Bądźcie cicho - warknęła, potarła skronie, po czym przymknęła powieki i zaczęła coś do siebie szeptać. - W prawo za wierzbą, w lewo przed strumykiem. Koło krzaków bzu, przyjrzyj się pilniej...

Spojrzałam na nią z ukosa, ale nic nie powiedziałam. Uznałam, że lepiej jej nie przeszkadzać.

- Dotknij kory dębu, w mchu palce unurzaj. Wiatru posłuchaj, dywany odkurzaj - kontynuowała.

- Przepraszam, ale co ty bredzisz? - nie wytrzymałam.

- Ten, do którego teraz idziemy ułożył tę rymowankę, żebym nie miała problemów z odnalezieniem do niego drogi - wyjaśniła nadal zamyślona Nitis.

- A do kogo idziemy? - odezwał się Keltor.

Nitis otworzyła usta, najprawdopodobniej w celu odwarknięcia mu czegoś, ale nawet jeśli coś powiedziała skutecznie zagłuszył ją przeraźliwy chichot. Z początku nie mogłam dostrzec źródła tego dźwięku, ale nie musieliśmy długo czekać, aż jego właścicielki się pojawią.

Opowieści z Daleko [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz