19. Keltor

12 4 0
                                    

Plan nie był specjalnie skomplikowany. Nilika miała odciągnąć uwagę Dariana, Akelia zająć się tłumem, a ja - przeciąć strzałą więzy Nitis w chwili, gdy zamieszanie osiągnie poziom apogeum. Kifi bardzo protestowała, ale ostatecznie dała się namówić Nilice, że w drodze wyjątku musi zostać ze mną.

- Niewykluczone, że będę musiała biegać. Nie chcę, żebyś wypadła po drodze i się potłukła - wyjaśniła cierpliwie upychając ją głęboko w kieszenie moich spodni. - A Keltor będzie cały czas tutaj. Ukryje się w krzakach i zaczeka na odpowiedni moment, żeby strzelić. Najlepiej się zdrzemnij. Nie możesz rozpraszać Keltora, bo nie trafi.

- Chcę iść z tobą - chlipnęła Kifi.

- Wiem, Kifi. To tylko na chwilkę. Obiecuję - Nilika pogłaskała ją po łebku, zamknęła kieszeń i łypnęła na mnie ponuro. - Uważaj na nią. Jeszcze ci ufam.

- Nie dałem ci powodu, żebyś mi nie ufała - zauważyłem.

- Nie otwieraj kieszeni - uniosła palec wskazujący. - Jeśli ci ucieknie może popsuć cały plan.

- Dobrze, już dobrze. Poradzę sobie - westchnąłem ciężko. - Wszyscy sobie poradzimy.

Nilika chciała chyba coś jeszcze powiedzieć, ale rozproszył ją dźwięk rytmicznego uderzania w bęben.

- To już? - zdziwiłem się.

- Prowadzą Nitis - szepnęła i ścisnęła mnie za ramię. - Pamiętaj. Czekaj na umówiony znak, dopiero potem strzelaj.

Powiedziała i pobiegła w kierunku placu, na którym stos był już praktycznie gotowy do użycia. Przełknąłem nerwowo ślinę i zająłem strategiczną pozycję. Smoczyca tak się kręciła, że nie mogłem ustać prosto.

- Niewygodnie ci, Kifi? - westchnąłem cicho.

- Jeszcze się pytasz?! - odparła niezadowolona. - Gdybyś posiedział trochę w swojej kieszeni, to byś zobaczył, jak to jest.

- Przykro mi, że standardy, jakie ci oferuję nie spełniają twoich oczekiwań, ale... - przerwałem, ponieważ Kifi nagle przestała się wiercić.

Wyciągnąłem dłoń i ostrożnie dotknąłem smoczycy przez materiał. Tak, jak przypuszczałem. Zasnęła. Jednak marzenia się spełniają!

Gdy tak obserwowałem otoczenie, zorientowałem się, że nie ustaliliśmy znaku, który miał rozpocząć naszą akcję. Teraz było już za późno na dopytywanie. Nitis właśnie została wprowadzona, a raczej wciągnięta na podium przez dwóch osiłków o posturze szafy, a chwilę później przywiązano ją do słupa.

- Banda osłów! Jak śmiecie?! Śmiertelne paskudztwa! Nie znajduję odpowiednio silnej obelgi, żeby nią w was cisnąć, wy...! - piekliła się elfka.

- Zakneblować wiedźmę! - Darian wydał komendę tym samym ludziom, którzy byli odpowiedzialni za dostarczenie Nitis na miejsce kaźni.

- Nie jestem żadną wiedźmą, ty cymbale! I ani się...! - zgaduję, że chciała powiedzieć "waż", ale w tym samym momencie jeden z osiłków wepchnął jej w usta kawałek zwiniętej szmaty.

- Dziękuję - westchnął z ewidentną ulgą Darian.

Tak, wiem. Bardzo źle to o mnie świadczy, ale nie zliczę ile razy marzyłem o tym, żeby ktoś ją wreszcie uciszył. Teraz jednak poczułem się tak, jakby mój żołądek wywrócił się z nerwów na lewą stronę. Ręce mi się pociły. Opuściłem na chwilę łuk i wytarłem je o spodnie.

- Czy Mieszkaniec Miesiąca jest obecny? - spytał niespodziewanie Darian niemal gawędziarskim tonem.

- Tak! Tutaj! - zawołał ktoś z tłumu gapiów.

Opowieści z Daleko [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz