Nareszcie! To już dzisiaj! Dzień, w którym rozrywka nabierze całkiem odmiennego znaczenia! Co ja mówię? Wkroczy w zupełnie nowy wymiar! Ten turniej posiada tak wielki potencjał, że aż nie mogę usiedzieć na miejscu.
Wstałam jako pierwsza, a potem obudziłam całą resztę. Keltorowi oczywiście na wstępie powiedziałam, że zaspał i już po zawodach. Poderwał się, jakby go ktoś dźgnął szpilką. W ekspresowym tempie wcisnął na nogi buty (prawy na lewą, lewy na prawą), chwycił kołczan w jedną rękę, a łuk w drugą i wybiegł z namiotu.
- Zaiste demon z ciebie, Akelio - skwitowała ponuro Nilika.
Zaśmiałam się pod nosem, czekając w napięciu, aż Keltor wróci. Trwało to może dwie minuty, aż odgarnął płachtę namiotu z taką furią, że prawie została mu w ręku.
- Nienawidzę cię - oznajmił nad wyraz spokojnym tonem.
- A powinieneś być wdzięczny. Sprawiłam, że się rozbudziłeś - wzruszyła niewinnie ramionami.
- Nie znasz dnia, ani godziny, kiedy dosięgnie cię moja zemsta - mruknął.
- Masz maksymalnie osiemdziesiąt lat na tę swoją zemstę, więc lepiej się pospiesz. Potem zmienisz się w proch. Zrobisz takie zabawne poof! - parsknęłam.
Och, tak. To będzie cudowny dzień. Mam po prostu doskonały humor.
- Nitis! - zawołał do niej z irytacją. - Wpłyń na swoją niebywale zabawną koleżankę.
- Pogrzało cię? - uniosła brwi, nawet na niego nie patrząc. - Co ty myślisz? Że ja mam na nią jakikolwiek wpływ?
Nilika westchnęła ciężko i włożyła nadal śpiącą Kifi do swojego kaptura.
- Im wcześniej pójdziemy, tym lepsze miejsca zajmiemy. Muszę mieć dobry widok. No, dalej! Ruszajcie się! - ponagliłam ich.
- Zachowujesz się gorzej, niż Kifi - oznajmił Keltor mijając mnie w przejściu.
Pewnie nie był tego świadomy, ale po raz pierwszy od naszego spotkania jego uwaga naprawdę mnie dotknęła. Na krótką chwilę zabrakło mi słów. W niedalekiej przyszłości będę się musiała za to odgryźć. Co najmniej w dwójnasób.
- Idziesz? - Nilika wyrwała mnie z zamyślenia.
- Nie. Nie idę - mruknęłam. - Ja tam pofrunę, na skrzydłach. Specjalnie na tę okazję je sobie wyhoduję.
Wyszłam z namiotu i odszukałam wzrokiem Keltora i Nitis. Zdążyli już odejść kawałek od nas. Przyspieszyłam kroku, aby do nich dołączyć.
- Uczestnicy na prawo, widzowie na lewo! - wołał niestrudzenie mały chłopiec, stojący tuż przy drodze, która rozdzielała się na dwoje.
- Trzymajcie kciuki! - westchnął Keltor.
- Powodzenia! - rzuciła za nim Nilika.
- Tak, tak. Chodź już, bo najlepsze miejsca nam zajmą! - musiałam ją niemal odciągać od niego siłą.
Trybuny wznosiły się dookoła ogromnej areny, którą podzielono na cztery sektory, po jednym na każdą konkurencję. Na samym środku stała mała scena, a na niej trzystopniowe podium. Najwięcej miejsca zajmowała polana przeznaczona najprawdopodobniej do wyścigów konnych. Na prawo od niej na piasku namalowano sporych rozmiarów czarny okrąg. Domyślam się, że tam odbędzie się próba siły. Tuż obok stworzono coś na kształt basenu. Nie wnikałam, jak udało im się go napełnić wodą, bo moją uwagę przykuło już coś innego. Z niepokojem zauważyłam, że kawałek dalej ustawiono tarcze strzelnicze. Stały same, bez niczyjej pomocy. A co, jeśli się okaże, że nikt nie będzie z nimi biegał? Obiecałam sobie, że w takim wypadku, wychodzę. Co to za rozrywka, jeśli nikt nie zginie, albo chociaż nie zostanie ciężko ranny?
CZYTASZ
Opowieści z Daleko [ZAWIESZONE]
FantasyOdważyłbyś się porzucić wszystko, co kochasz i ruszyć w świat pełen magii, ot przed siebie, w kompletne nieznane? Myślisz, że poradziłbyś sobie sam? A gdybyś miał wybór - pomógłbyś nieznajomemu, czy raczej go zjadł? Za błędy się płaci, czasami więce...