Nie wiedziałam, czym jest niewygoda, dopóki nie zaczęłam podróżować z tymi dziwakami. Mój standard życia tak drastycznie się pogorszył, że nawet przestałam zwracać uwagę na stan ubrania, w którym chodziłam, bo po prostu nie miałam innego wyjścia. Nie zliczę, ile razy myślałam o tym, aby się od nich odłączyć i pójść w swoją stronę... A jednak nadal tu jestem i coraz mniej tego żałuję. Przyzwyczaiłam się do ich towarzystwa. Nauczyłam się tolerować nawet Kifi. I właśnie dlatego nie mogłam odejść, kiedy Nilika została porwana.
Mimo tych przemyśleń przeżyłam kolejną chwilę zwątpienia, która miała miejsca, gdy kazali mi się wspinać do Jaskiń Krzyku.
- Połamię paznokcie - westchnęłam ciężko.
- Odrosną ci - odparł Keltor takim tonem, jakbym powiedziała coś zabawnego.
- Radzę ci nie żartować z paznokci - rzuciła przez ramię Akelia.
- Połamanymi nie wydrapie mi oczu, a jeśli nawet... I tak przecież nie widzę - parsknął i ponownie złapał za ogon Kifi, która usiłowała wydostać się mu zza pazuchy, gdzie wcześniej ją wcisnął. - Siedź spokojnie, Kifi.
- Nilika - chlipnęła smoczyca.
- Tak, idziemy po Nilikę - przytaknął z imponującym spokojem.
Prawie w ogóle się nie skarżył, chociaż to na jego barki spadła opieka nad smoczycą. Akelia od razu oznajmiła, że nie będzie się zajmować Kifi. Ja także umyłam od tego ręce, dlatego Keltor w sumie nie miał wyjścia i musiał zastąpić Nilikę.
- Słuchaj swojej nowej smoczej mamy, Kifi - zaśmiała się Akelia.
- Cieszę się, że mnie wspierasz w obowiązkach rodzicielskich, Akelio - sarknął, po czym wepchnął Kifi tak głęboko, że nawet ogon nie wystawał. - Może zamiast służyć mi dobrą radą dla odmiany ty ją poniesiesz?
- Znów mam cię pozbawić całego splendoru? - spytała spokojnie.
- Wyjaśnij - zmarszczył brwi.
- Jak już odnajdziemy Nilikę na pewno jej zaimponujesz, gdy się dowie, jak dobrze zajmowałeś się jej dzieckiem.
- Nie masz może ochoty poślizgnąć się i spaść? Z takiej odległości jest pewna szansa, że tego nie przeżyjesz - wycedził.
- Jeszcze mi powiedz, że powinnam była dać się porwać zamiast Nilikii - warknęła.
- Tak. Dokładnie o tym pomyślałem. Wtedy nie musielibyśmy się wspinać na tę górę - podciągnął się na kolejną skalną półkę, a potem wyciągnął do mnie rękę, aby mi pomóc.
- Dzięki - mruknęłam.
Akelia nie skomentowała tego, co powiedział. Trochę mnie tym zdziwiła, ale może po prostu nie usłyszała, bo sama była już parę metrów przed nami. Zdawała się nie mieć najmniejszych problemów ze wspinaniem.
Po paru minutach odwróciła się i zawołała do nas przez ramię:
- Już niedaleko!
- Cudownie - westchnęłam ciężko. Zatrzymałam się na moment, żeby rozmasować palce.
Okazało się, że połamane paznokcie to nic, w porównaniu z bólem wywołanym przez, na szczęście w większości powierzchowne otarcia. Do tego doszły także stłuczenia, nabyte wskutek uderzeń o skały. Gdyby teraz mnie matka zobaczyła, pewnie by mnie nie poznała.
Przed wejście do jaskini dostałam się jako ostatnia. Keltor znów użyczył mi swojej siły i wciągnął mnie na górę, ale niewiele to zmieniło w kwestii mojego zmęczenia. Wspinaliśmy się przez wiele godzin. Ledwo trzymałam się na nogach. Akelia też wyglądała na wyczerpaną. Siedziała na ziemi oparta plecami o ścianę i śledziła wzrokiem Keltora, który usiłował nakłonić Kifi do zachowania ciszy.
CZYTASZ
Opowieści z Daleko [ZAWIESZONE]
FantasíaOdważyłbyś się porzucić wszystko, co kochasz i ruszyć w świat pełen magii, ot przed siebie, w kompletne nieznane? Myślisz, że poradziłbyś sobie sam? A gdybyś miał wybór - pomógłbyś nieznajomemu, czy raczej go zjadł? Za błędy się płaci, czasami więce...