Akelia rozłożyła namiot w dosłownie ostatniej chwili. Ledwo weszliśmy do środka na zewnątrz rozpętało się istne wodne piekło. Miejsca wystarczyło dla nas wszystkich. Kiedy zyskaliśmy pewność, że w materiale nie ma żadnej dziury, jak na komendę padliśmy na ziemię ze zmęczenia. Jedynie Kifi cierpiała na nadmiar energii, w związku z czym na przemian biegała i latała po namiocie wydając z siebie radosne piski i okrzyki zachwytu.
- Kifi! - warknęła Akelia świdrując ją ponurym wzrokiem. - Uspokój się, z łaski swojej, bo ci pomogę.
- Chcę się bawić! Tutaj jest tak fajnie! Tak kolorowo! I jeszcze ten przyjemny szum! Jesteśmy przy wodzie? - odbijała się od materiałowych ścian, niczym piłka.
- Ogarnij swoje pokryte łuską dziecko, bo zaraz mnie szlag trafi - tym razem Akelia zwróciła się do mnie tak złowrogim szeptem, że od razu się podniosłam i złapałam Kifi za ogon ściągając na ziemię.
- Kifi, posłuchaj. Jesteśmy wykończeni, chcielibyśmy trochę odpocząć, a ty nam to wybitnie utrudniasz. Połóż się z nami - poprosiłam łagodnie, podczas gdy smoczyca nadal wierciła się, jakby coś ją gryzło.
- Ale... - zaczęła Kifi.
- Jak jeszcze usłyszę ciebie albo chociaż szelest twoich skrzydeł spędzisz noc na dworze - przerwała jej z powagą Akelia.
- To nie jest głupi pomysł - Nitis uniosła się nieznacznie na łokciach. - Może jak nasiąknie wodą przestanie się tak kręcić?
- A może wy dwie wyniesiecie się z mojego namiotu? - zasugerował z naciskiem Keltor. - Mnie tam Kifi nie przeszkadza.
- Skoro tak, to wyprowadź ją na spacer. Połączmy przyjemne z pożytecznym - mruknęła Akelia.
- A co w tym przyjemnego, przepraszam bardzo? Zmoknę - odparł Keltor.
- No właśnie - posłała mu słodki uśmiech.
Wędrowałam wzrokiem od jednego do drugiego, kręcąc głową z politowaniem. Kifi tymczasem korzystając z naszej nieuwagi zaczęła przetrząsać bagaże. Węszyła tak długo, aż w jednej z toreb znalazła smoczy owoc, co w końcu zagwarantowało nam więcej, niż godzinę spokoju, zakładając, że będzie jadła powoli.
W końcu Keltor westchnął ciężko i zabrał się za sprawdzanie łuku i strzał. Akelia przyglądała się mu z pewnej odległości, podobnie jak Nitis, ale już go nie zaczepiały. Najwyraźniej wszyscy się zmęczyli.
- Keltorze, a jak zamierzasz poradzić sobie z pływaniem? - spytała Akelia niewinnym tonem.
Dobrze, pospieszyłam się z oceną sytuacji. Nasz osobisty demon po prostu zbierał siły na wszczęcie nowej kłótni. Zerknęłam ostrożnie na Keltora, który przerwał w połowie wkładanie strzał do kołczanu i powoli odwrócił głowę w jej stronę.
- Pływaniem - powtórzył.
- Bo umiesz pływać, prawda? - drążyła dalej z wyraźnym zadowoleniem.
Keltor tak długo zwlekał z odpowiedzią, że aż nie wytrzymałam.
- Nie umiesz pływać? - starałam się, żeby w moim głosie nie dało się wyczuć niepokoju.
- Tak się ucieszyłem, że nie będę musiał strzelać do ludzi, że kompletnie odsunąłem to na dalszy plan - oznajmił cicho, a potem przejechał sobie dłońmi po twarzy.
Spiorunowałam Akelia wzrokiem, ale raczej nie zrobiło to na niej wielkiego wrażenia, bo mówiła dalej.
- Dla jasności. Umiesz chociaż jeździć konno? Bo o siłowanie nawet nie zapytam.
CZYTASZ
Opowieści z Daleko [ZAWIESZONE]
FantasyOdważyłbyś się porzucić wszystko, co kochasz i ruszyć w świat pełen magii, ot przed siebie, w kompletne nieznane? Myślisz, że poradziłbyś sobie sam? A gdybyś miał wybór - pomógłbyś nieznajomemu, czy raczej go zjadł? Za błędy się płaci, czasami więce...